Miał poczucie wielkiej misji, wdzięczności za każdą chwilę życia, którą otrzymał i żadnej chwili tego życia, moim zdaniem, nie zmarnował – zaznaczył wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, wspominając Władysława Bartoszewskiego. Minister obrony narodowej wziął udział w uroczystości upamiętniającej profesora w 10. rocznicę jego śmierci.
Dziesiątą rocznicę śmierci Władysława Bartoszewskiego uczczono m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego podczas wspomnieniowego spotkania. Wziął w nim udział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, który wcześniej złożył wieniec na grobie profesora na warszawskich Powązkach. W uroczystości w muzeum uczestniczyli również: były prezydent Bronisław Komorowski, syn profesora Bartoszewskiego – sekretarz stanu w MSZ Władysław Teofil Bartoszewski oraz dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, a także podchorążowie z Wojskowej Akademii Technicznej oraz uczniowie warszawskiego CLXI LO im. Władysława Bartoszewskiego przy ul. Smoczej.
– Szybko mówił, szybko działał. Był bardzo dynamiczny, nie chciał zmarnować ani godziny ze swojego życia. To jest chyba wielka lekcja, którą warto, żebyśmy wszyscy przyjęli, że nie warto marnować ani chwili. Jeżeli jest dobrze spożytkowana i przeżyta, to ma wielkie znaczenie. To znaczenie życia Władysława Bartoszewskiego odczuwamy do dzisiaj: jego misji, roli, działalności na rzecz państwa polskiego – stwierdził wicepremier.
Minister obrony wskazał również, że dla młodego pokolenia profesor Bartoszewski jest postacią, którą warto przyjąć jako patrona także na swojej drodze życia. – To osoba, która udowodniła, że można działać na wielu obszarach związanych ze służbą ojczyźnie. Być żołnierzem, pomagać drugiemu człowiekowi, zwłaszcza ratując jego życie – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Z kolei były prezydent Bronisław Komorowski zaznaczył, że Bartoszewski był i jest dla niego wzorem polskiego patriotyzmu. Dodał, że profesor był mądrym patriotą, choć pełnym emocji. Nie skupiał się na deklaracjach, ale na działaniu.
W czasie kampanii wrześniowej jako siedemnastolatek brał udział w obronie Warszawy – włączył się do prac sanitarnych jako noszowy. We wrześniu 1940 roku trafił do KL Auschwitz, skąd schorowanego i wycieńczonego udało się uwolnić w kwietniu 1941 roku dzięki staraniom PCK podjętym w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu. Wtedy Bartoszewski nawiązał kontakt ze Związkiem Walki Zbrojnej, a potem z Armią Krajową. Współorganizował tajną Radę Pomocy Żydom „Żegota”. Zaangażował się w działalność podziemnej prasy oraz katolickiego Frontu Odrodzenia Polski. Brał też udział w Powstaniu Warszawskim. Po zakończeniu wojny nadal zajmował się działalnością polityczną. Był członkiem PSL-u zwalczanego przez komunistów. Prześladowany trafiał do więzień, w których, jak wspomina jego syn Władysław Teofil Bartoszewski, spędził dziewięć świąt Bożego Narodzenia. Nie porzucił działalności opozycyjnej. Był m.in. współzałożycielem Towarzystwa Kursów Naukowych i wykładowcą Uniwersytetu Latającego, wykładał także historię Polski na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W czasie stanu wojennego został internowany. Po 1989 roku był ambasadorem RP w Austrii, dwukrotnie sprawował urząd ministra spraw zagranicznych. Był też przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Władysław Teofil Bartoszewski, mówiąc o patriotyzmie ojca, podkreślił, że ukształtowała go m.in. rodzina, jezuickie szkoły, do których uczęszczał, nauczyciele, których wspominał wiele lat po wojnie. Pamięta słowa ojca, który powiedział, że gdyby w szkole przed wojną ktoś zapytał go, czy jest patriotą, dostałby kuksańca. – To było oczywiste – stwierdził polityk.
autor zdjęć: MON

komentarze