moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Psiakrew, harmata!

Są w historii wojen starcia, które z militarnego punktu widzenia mają niewielkie znaczenie, lecz w pamięci kolejnych pokoleń urastają do miana symbolu i legendy. Tak stało się w wypadku bitwy pod Racławicami, gdzie nieprzyjaciela przeraziło „skrzydlate wojsko” – chłopi w rozwianych na wietrze sukmanach.


Kościuszko z kosynierami - Wojciech Kossak

Ogłosiwszy uroczyście 24 marca 1794 roku na krakowskim rynku insurekcję, jej Naczelnik gen. Tadeusz Kościuszko wyprowadził z Krakowa swe szczupłe siły i niedaleko od miasta połączył się z oddziałami idącego mu na spotkanie gen. Antoniego Józefa Madalińskiego. Armia powstańcza rozrosła się wtedy do stanu pięciu i pół batalionu piechoty oraz dwudziestu dwóch szwadronów kawalerii, co z niewielką artylerią (dwanaście dział), jazdą przyboczną Naczelnika i strzelcami dawało ponad cztery tysiące ludzi. W Luborzycy Kościuszko podzielił to zgrupowanie na dwie dywizje – pierwszą powierzył dowództwu gen. Madalińskiego, drugą oddał gen. Józefowi Zajączkowi.

Kolejne posiłki dołączyły do wojska Kościuszki 3 kwietnia, gdy generał stanął na popas we wsi Koniusza pod Proszowicami. Jan Feliks Slaski wraz z bratem Adamem przyprowadzili Naczelnikowi około dwóch tysięcy milicji zebranej z okolicznych wsi. Chłopi przymaszerowali uzbrojeni w siekiery, kłusownicze samopały, piki, a przede wszystkim w kosy nastawione na sztorc, które to miały się stać symbolem tej i przyszłych podobnych formacji. Chłopi pałali rządzą zemsty na Rosjanach, ci bowiem już dali im się we znaki w tej okolicy…

REKLAMA

A więc bitwa

Generał Kościuszko ze swym wojskiem jeszcze w nocy z 3 na 4 kwietnia wyruszył z Koniuszy traktem skalbmierskim. Spieszył się, gdyż wiedział, że Rosjanie szykują przeciw jego niewielkiej armii znacznie potężniejsze uderzenie. Nazajutrz, 4 kwietnia, oddziały awangardy Kościuszki natknęły się w Imbramowicach na straż przednią Rosjan. Doszło do potyczki, zwycięskiej dla naszych zwiadowców. Rosyjscy jeńcy zeznali, że od Skalbmierza maszerują w niewielkiej od siebie odległości dwie kolumny ich wojsk, po kilka tysięcy żołnierzy każda. Bliższą pozycji Polaków dowodził gen. Aleksander Tormasow, dalszą – gen. Fiodor Denisow. Kościuszko pragnął uniknąć walki, skręcił więc z głównego traktu w lewo, na boczną drogę prowadzącą ku wsi Racławice. Unik ten okazał się jednak próżny, gdyż w oddali ukazała się kolumna Tormasowa, licząca prawie trzy tysiące piechoty, jazdy i artylerii z dwunastoma działami. Rosjanie także dojrzeli nieprzyjaciela i szybko zmienili kierunek marszu – zatrzymali się pod Racławicami i zajęli okoliczne wzgórza, tym samym zamknęli Kościuszce dalszą drogę.


Kościuszko pod Racławicami - Jan Matejko

Manewrem tym kolumna Tormasowa jednak znacznie oddaliła się od pozostającej w tyle kolumny Denisowa, która wciąż maszerowała w obranym kierunku. Istniało prawdopodobieństwo, że Rosjanie będą chcieć wziąć siły Kościuszki w kleszcze, więc Naczelnik, aby uprzedzić tę ewentualność, postanowił podjąć niezwłocznie bój z pierwszą kolumną, nim nadejdzie ta druga. Przy pobliskim folwarku Janowiczki skręcił w lewo, przekroczył drogę wiodącą od folwarku do wsi Dziemierzyce, tak że tę wieś miał za sobą. Przed sobą zaś miał folwark, za nim – pole opadające w dół i Rosjan obsadzających pagórki, z najwyższym wzgórzem pośrodku zwanym Zamczyskiem. Front swej pozycji, jak przystało na inżyniera, Naczelnik ubezpieczył naprędce usypanymi bateriami i ustawił tu część swej artylerii, ubezpieczywszy ją kilkoma kompaniami piechoty. Prawe skrzydło, czyli płaskowzgórze opadające ku wsi Wrocimowice, rozkazał zająć Madalińskiemu z jego jazdą i wzmocnił go dwiema kompaniami piechoty oraz oddziałem strzelców. Lewe skrzydło oddał Zajączkowi – również z piechotą i jazdą, a także z baterią dział. Pozycje Zajączka od nieprzyjaciela dobrze osłaniał gęsty las. W rezerwie Kościuszko pozostawił sobie milicję chłopską, której kazał się ukryć z tyłu – w jarach u stóp wzgórza pod Dziemierzycami.

Kościuszko, skrywszy przed nieprzyjacielem swe lewe skrzydło (las) i rezerwę (wąwozy), miał wgląd w jego pozycje skupione przed frontem polskich wojsk, u podnóży i na Zamczysku. W razie ataku Rosjan na centrum lub prawe skrzydło Madalińskiego Naczelnik mógł ich szachować ogniem dział, natomiast jeśli Rosjanie spróbowaliby ataku na lewe skrzydło, musieliby wpierw sforsować las i wtedy natknęliby się na mocną pozycję Zajączka. Taki był plan bitwy Naczelnika.

Szturmy i szarże

Generał Tormasow zdawał sobie sprawę, że jego przeciwnik zajął dogodną dla siebie pozycję i zwlekał z atakiem. Wiedział, że siły Kościuszki są liczniejsze od jego kolumny, ale na naradzie sztabowej nabrał przekonania o wyższości jegrów nad „polską zbieraniną” i dał rozkaz do ataku. Około godziny piętnastej spod Zamczyska ruszyła do natarcia rosyjska piechota, osłaniana ogniem artylerii. Maszerowała na las, za którym stały oddziały Zajączka. Jak przewidział Naczelnik, po wyjściu z lasu ogień karabinów i kartaczy osadził Rosjan w miejscu, a następnie zmusił do odwrotu. Tormasow rzucił też swą piechotę na centralną baterię Kościuszki, lecz i ta skutecznie odpędziła ją swym ogniem. Po tych pierwszych natarciach piechoty do ataku ruszyła rosyjska jazda. Dalekim manewrem od Racławic ku Markocicom rosyjscy Kozacy i huzarzy ominęli las i rzucili się szarżować prosto na front pozycji Zajączka. Najpierw szarżowali Kozacy i przyjęci celnym ogniem strzelców, cofnęli się w nieładzie. Wtedy uderzył pułk huzarów – z takim samym skutkiem. Tormasow rzucił więc na nieustępliwego Zajączka znowu piechotę – grenadierzy i jegrzy maszerowali osłaniani ogniem armaty, którą specjalnie podciągnięto ich śladem. Szturm był potężny, lecz na pomoc Zajączkowi przybiegł Madaliński ze swą jazdą i wspólnymi siłami wstrzymano to natarcie.


Bitwa pod Racławicami - Aleksander Orłowski

Dochodziła godzina osiemnasta, gdy od strony Wrocimowic pojawiła się druga rosyjska kolumna – Denisowa. Kościuszko natychmiast ściągnął Madalińskiego z pozycji Zajączka i rozkazał mu na powrót zająć wzgórze na prawym skrzydle. Naczelnik, widząc, że Tormasow po nieudanych szturmach przegrupowuje swe siły pod osłoną artylerii bijącej od strony Zamczyska, postanowił niezwłocznie uderzyć na jego kolumnę, znieść ją i zdobyć jej baterię, nim zdąży nadejść Denisow.

Decydujące starcie

Nie było chwili do stracenia. Generał Kościuszko wraz ze swą eskortą pogalopował w tył, ku Dziemierzycom, gdzie za wzgórzem, w jarach, ukrył kosynierów – ponad trzystu najroślejszych i najsilniejszych wybranych ze wspomnianej dwutysięcznej gromady. Zatrzymał przed nimi swego wierzchowca i, wskazawszy na ziejące ogniem od strony Zamczyska baterie, zawołał: „Zabrać mi, chłopcy, te armaty! Bóg i Ojczyzna! Naprzód, wiara!”. Na tę komendę chłopi ruszyli wąwozem do ataku, co zabezpieczało ich od ognia armatniego i czyniło natarcie zaskoczeniem, za nimi maszerował regiment regularnej piechoty, by w razie popłochu nieostrzelanych wieśniaków przejąć ciężar natarcia. Lecz nie było takiej potrzeby. Zaskoczeni rosyjscy kanonierzy dwa razy tylko zdążyli wystrzelić do nadbiegających kosynierów. Pierwszy armaty dopadł gospodarz z Rzędowic – Wojciech Bartos i przekląwszy: „Psiakrew, harmata!”, własną czapką nakrył zapał pierwszego z brzegu działa. Za nim dobiegli inni i zaczęła się rzeź.

Kosy i siekiery poszły w ruch. Chłopi, nie rozumiejąc znaczenia słowa „pardon”, nie dawali go wcale, a podpiwszy sobie nieco przed walką (co było powszechnym zwyczajem w ówczesnym wojsku), wpadli w prawdziwy szał bojowy. Rosyjscy kanonierzy i jegrzy ginęli więc straszną śmiercią. Ich trupami zapełnił się cały szeroki rów melioracyjny, biegnący u podnóża Zamczyska. Kosynierzy zdobyli wszystkie jedenaście dział baterii, a sami stracili tylko trzynastu z ponad trzystu ludzi.

Tu zwycięstwo było zupełne. Eskorta Naczelnika bez rozkazu pomknęła w pogoń za uchodzącym wrogiem i zdobyła na nim sztandar oraz jeńców. Lecz na lewym skrzydle Zajączka trwał nierozstrzygnięty bój. Rosjanie, odgrodzeni od strony Zamczyska lasem, nieświadomi tego, że ich główne siły z kolumny Tormasowa zostały rozgromione, nacierali uparcie. Kościuszko, gdy zobaczył, że piechota Zajączka stoi nieruchomo, prowadzi jedynie pojedynek ogniowy i ponosi przy tym spore straty, poderwał dwie najbliższe kompanie piechoty. Naczelnik poprowadził je osobiście do ataku na bagnety i od razu złamał szyk nieprzyjaciela. Batalion rosyjski wybity został do nogi. Tutaj też zdobyto ostatnią, dwunastą armatę Tormasowa, wcześniej podciągniętą do wsparcia ataku jegrów.


Modlitwa przed bitwą - Józef Chełmoński

W tym czasie na prawym skrzydle Madalińskiego, które miało być atakowane przez kolumnę Denisowa, nie doszło do walki. Początkowo Denisow rozkazał swej artylerii ostrzeliwać polską jazdę, gdy jednak zobaczył, że Tormasow formuje czworoboki do odwrotu, rozkazał odtrąbić odwrót. Podobno później tłumaczył się, że jego żołnierze na widok „skrzydlatego wojska” – chłopów w rozwianych na wietrze sukmanach – tak się przelękli, że nie mógł ich zmusić do ataku. Kościuszko około godziny dwudziestej powrócił z pozycji Zajączka i stanął na miejscu zdobytej baterii Tormasowa, wśród chłopów (których znaczna część już rozeszła się do domów, uznawszy, że to koniec ich służby po zwycięstwie). Przywdział chłopską sukmanę, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, że wódz po bitwie wkłada mundur swej najwaleczniejszej formacji, przywołał do siebie Wojciecha Bartosa i mianował go chorążym, a wraz z nim jeszcze dwóch najdzielniejszych kosynierów – Stanisława Świstalskiego (lub Świstackiego) i Jędrzeja Łakomskiego. Oddziałowi kosynierów zaś nadał zaszczytne miano 1 Regimentu Grenadierów Krakowskich.

Mimo że Rosjanie ponieśli poważne straty (ponad tysiąc zabitych, rannych i wziętych do niewoli), Racławice nie okazały się militarnym przełomem i pewnie byłoby to jedno z wielu starć odnotowywanych jedynie przez historyków wojskowości, gdyby nie udział w niej kosynierów – chłopów, którzy z Wojciechem Bartosem, nazwanym Głowackim, przelali krew za Polskę, którą uznali za swą ojczyznę. Do tego motywu będą już odnosiły się kolejne pokolenia walczących o niepodległość naszego kraju.

Cytaty pochodzą z książki Piotra Korczyńskiego „Zapomniani. Chłopi w Wojsku Polskim”, Kraków 2022.

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Wojna w świętym mieście, część trzecia
 
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Pytania o europejską tarczę
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”
Daglezje poszukiwane
Medyczne wnioski z pola walki
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Wiedza na czas kryzysu
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Konkurs MON-u na pracę o cyberbezpieczeństwie
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
Więcej hełmów dla żołnierzy
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
25 lat w NATO – serwis specjalny
Po pierwsze: bezpieczeństwo!
NATO on Northern Track
Pierwsi na oceanie
Polki pobiegły po srebro!
Wojna w świętym mieście, epilog
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Uwaga, transformacja!
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
Tragiczne zdarzenie na służbie
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
W obronie wschodniej flanki NATO
Posłowie dyskutowali o WOT
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Pilecki ucieka z Auschwitz
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Wioślarze i triatlonistka na podium
Pływacy i maratończycy na medal
Ameryka daje wsparcie
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
Zmiany w dodatkach stażowych
Pierwszy polski technik AH-64
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Idą wakacje, WOT czeka na kandydatów
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Nowe boiska i hala dla podchorążych AWL-u
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Awanse na Trzeciego Maja
Czarne oliwki dla sojuszników
Odliczanie do misji na Łotwie
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
NATO na północnym szlaku
Sojuszniczy ogień z HIMARS-ów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Husarz na straży nieba

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO