Święta 1916 roku carska rodzina obchodziła w pałacu Aleksandrowskim w Carskim Siole pod Piotrogrodem. Tu było spokojniej niż w stolicy. Caryca Aleksandra wiele czasu spędzała w łóżku, a Mikołaj II popadł w depresję. „Rano i po południu udawał, że przyjmuje dygnitarzy i dyplomatów zagranicznych”, pisze Richard Pipes, amerykański historyk i sowietolog. Uważnie czytał też listy od prostych ludzi, które utwierdzały go w przekonaniu, że lud go kocha i ceni. Ich pisanie było organizowane przez ministra spraw wewnętrznych Aleksandra Protopopowa, o czym car nie wiedział.
Lud był jednak coraz bardziej rozgoryczony i wzburzony. Mrozy i zamiecie paraliżowały transport kolejowy, co drastycznie pogarszało zaopatrzenie Piotrogrodu w żywność i opał. Z powodu braku energii fabryki zawieszały produkcję i tysiące robotników pojawiało się na ulicach. Początkowo byli niegroźni, ale w każdej chwili mogli stać się agresywni.
25 lutego (8 marca) 1917 roku w Piotrogrodzie demonstrowało około stu tysięcy robotników. Władze nie użyły siły i wieczorem był już spokój. Następnego dnia na ulice wyszło około dwustu tysięcy ludzi. Doszło do incydentów, pojawiły się hasła polityczne („Precz z wojną”, „Precz z samowładztwem”). 25 lutego przebywający poza Piotrogrodem car polecił telegraficznie użyć przeciw demonstrantom wojska. Następnego dnia od rana armia obsadziła węzłowe punkty miasta. Zapanował spokój i mogło się wydawać, że sytuacja została opanowana, ale właśnie wówczas rozpoczął się bunt w piotrogrodzkich jednostkach. Błyskawicznie ogarnął cały, liczący sto sześćdziesiąt tysięcy żołnierzy, garnizon. W większości byli to poborowi, którzy jeszcze nie powąchali prochu, przede wszystkim chłopi.
Richard Pipes uważa, że 27 lutego (12 marca) należy uznać za początek rewolucji lutowej. Tego dnia demonstracje robotnicze wzmocnił bunt żołnierski. Przebywający w głównej kwaterze w Mohylewie car nadal nie zdawał sobie sprawy z tego, jak groźna jest sytuacja.
Zaalarmowany przez Aleksandrę postanowił wrócić do stolicy. Okazało się to jednak już niemożliwe. Zdecydował więc, że uda się do Pskowa, gdzie mieściło się dowództwo frontu północnego. Przybył tam pod wieczór 1 marca.
Tutaj następnego dnia podjął decyzję o abdykacji, początkowo na rzecz syna Aleksieja, a następnie brata Michaiła. Ten jednak korony nie przyjął i oświadczył, że może to uczynić jedynie wtedy, gdy zwróci się do niego w tej sprawie Konstytuanta. I to był koniec monarchii w Rosji.
W ciągu kilku dni, przy znikomej liczbie ofiar (mniej niż półtora tysiąca zabitych), runęła monarchia, bo nikt już nie chciał jej bronić. Ostateczny cios zadała jej chłopska armia, która miała dość nieudolnego dowodzenia na wojnie. Wspólnie z piotrogrodzkimi robotnikami zbuntowani żołnierze odmówili obrony dotychczasowego porządku.
Z polskiego punktu widzenia oznaczało to całkowitą zmianę sytuacji. Oto jeden z zaborców deklarował – choć z ograniczeniami – prawo Polski do niepodległości. Przekreślało to sens polityki współpracy z państwami centralnymi, która zresztą i bez obalenia caratu znalazła się na całkowitym rozdrożu.
Wyciągnął z tego wnioski Józef Piłsudski, który obserwował wydarzenia w Rosji. Leon Wasilewski, jego bliski przyjaciel i współpracownik, wspominał, że „wybuch rewolucji w Rosji komendant ocenił od razu jako fakt o niesłychanej doniosłości i punkt zwrotny w całej naszej polityce. Rosja, jako najpoważniejsza siła w naszych obliczeniach politycznych, ten nasz wróg największy – na dłuższy przeciąg czasu ustępowała z pola. W tym okresie można się było nie liczyć z bezpośrednim niebezpieczeństwem rosyjskim i należało teraz zwrócić całą energię przeciwko dwóm innym okupantom”. To była geneza tak zwanego kryzysu przysięgowego, a w rezultacie osadzenia Piłsudskiego w twierdzy w Magdeburgu.

komentarze