moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Orlęta Grodzieńskie zmuszają do refleksji

Film „Orlęta. Grodno ’39” ukazuje Polskę, jakiej już nie ma. Widzowie oczekiwali więc kina historycznego i wojennego, a obejrzeli film fabularny osadzony w historii wojennej. I właśnie to wydaje się być głównym powodem sporu, który obraz wywołał w przestrzeni medialnej. Jeśli jednak film sprowokuje widzów do zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi – spełni swoją rolę.

Dramat w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza, znanego m.in. z „Karbali”, wszedł na ekrany 9 września i od razu poróżnił komentatorów. Wydaje się, że głównym powodem negatywnych ocen jest tzw. dysonans poznawczy. To, jak siebie postrzegamy, różni się od tego, jak inni nas widzą. Wniosek z tego taki, że obraz poruszył wrażliwe struny i rozerwał „rany, żeby się nie zabliźniły błoną podłości”. Ostatecznie każdy recenzent ocenia film historyczny przez pryzmat tej narracji historycznej, która go ukształtowała.

„Polska to obwarzanek…”

Jeśli widz pójdzie na film „Orlęta. Grodno 1939” z przeświadczeniem, że obejrzy film wojenny – może być rozczarowany. Jeśli obejrzy go z uwagą i wsłucha się nawet w pojedyncze frazy czy słowa – zostanie przeniesiony do Polski innej niż ta, w której obecnie żyje. Do Polski – obwarzanka, jeśli zgodzimy się z konkluzją Józefa Piłsudskiego wypowiedzianą 18 maja 1920 roku po powrocie z Żytomierza, gdzie wojska polskie odniosły sukcesy w wojnie z bolszewikami: „Polska to obwarzanek: kresy urodzajne, centrum – nic”. Marszałek uważał, że tożsamość i kultura narodowa są najsilniejsze tam, gdzie stykają się z tożsamością i kulturą innych narodów – czyli na Kresach, czy to Wschodnich czy Zachodnich. Tam, na Kresach, na co dzień trzeba się było określać, kim się jest. I na Kresach widać było gołym okiem, że carska zbitka słowna „Polak – katolik” (w rosyjskich paszportach nie było rubryki „narodowość”, lecz była rubryka „wyznanie”) – straciła aktualność. Życie w wielonarodowym społeczeństwie oraz na styku kultur wymagało samookreślenia i znalezienia w nim swojego miejsca.

W Grodnie, które jest miejscem akcji filmu, żyli obok siebie Polacy (60%) i Żydzi (37%). To sytuacja całkowicie odmienna od dzisiejszej, ponieważ od 1945 roku żyjemy w Polsce homogenicznej narodowo. Natomiast wiek temu konflikty były codziennością, zwłaszcza na tle ekonomicznym, np. pomiędzy konkurującymi ze sobą rzemieślnikami, którzy w zależności od wyznania byli pod opieką broniącej swej narodowości młodzieży polskiej lub żydowskiej. Metody rozwiązywania sporów nie różniły się od dzisiejszych. Tak zwana ustawka, czyli zaplanowane starcie, to nie jest wynalazek nowy. W filmie możemy zobaczyć jedną z takich akcji przeprowadzonych w obronie polskiego mechanika oraz żydowskiego zegarmistrza-mechanika. Starły się uzbrojona w kije bojówka narodowców i wyposażona w kastety bojówka żydowska. Jedyne, co budzi zdziwienie i nawet zazdrość, to szybkość działania ówczesnych sądów, które – w odróżnieniu od obecnie działających – w ciągu kilku dni potrafiły rozpoznać sprawę, wydać wyroki i skierować uczestników „ustawki” do więzienia we Wronkach.

Zakazane lektury

Główną osią filmu jest historia Leosia, kilkunastoletniego żydowskiego chłopca, który zdecydował się zostać Polakiem i uporczywie dąży do tego celu. Jego nieżyjący już ojciec zaczął się asymilować i zdążył nawet ochrzcić młodszego syna oraz zapisać go do szkoły powszechnej. Film pokazuje zarówno pełen przeszkód proces włączania się do polskiej społeczności, jak i wydarzenia widziane z perspektywy kilkunastolatka. To dlatego w scenach batalistycznych nie zobaczymy dowódców i wojsk, a jedynie kilku najbliższych towarzyszy broni chłopca. Dowództwo jest gdzieś tam, po drugiej stronie kabla telefonu polowego. W filmie obserwujemy jednak rozdźwięk w żydowskiej rodzinie, gdy Leoś zaczytuje się w „Krzyżakach” Sienkiewicza, ponieważ chce zagrać rolę Zbyszka z Bogdańca w szkolnym przedstawieniu. Tymczasem jego starszy brat studiuje „Kapitał” Marksa i przygotowuje się do udziału w zbrojnej rebelii. W scenie, która zapada w pamięć, dwie książki, znalezione podczas rewizji przez Policję Państwową, leżą obok siebie na stole jako symbole wybranych dwóch dróg życiowych. Jesteśmy kształtowani przez nasze lektury. – Czytałeś „Krzyżaków”? U nas byli zakazani – powie Leosiowi na barykadzie plutonowy z Poznańskiego, z przypiętym na mundurze Krzyżem Walecznych z wojny w 1920 roku. Utwory Sienkiewicza dosyć wcześnie zostały rozpoznane jako podstawa kształtowania tożsamości narodowej w poprzek granic zaborów.

Należy zauważyć, że podziały w rodzinach, bez względu na narodowość, nie są i nie były niczym nowym. Renegaci byli, są i będą. Wtedy, w 1939 roku w Grodnie, należeli do komunistycznych bojówek i tworzyli tzw. V kolumnę, która była na tyle silna, że próbowała dokonać rebelii przed atakiem Armii Czerwonej.

Zmiana sposobu walki

Pierwszym starciem pokazanym w filmie jest rycerski pojedynek Leosia i Tadka, odbywający się według zasad obowiązujących w średniowieczu, opisanych w „Krzyżakach”. Drugim – obserwowana przez Leosia „ustawka” narodowców i Żydów po fiasku negocjacji. Jednak dopiero wojna powoduje konieczność szybkiego przystosowania się bohatera do nowych zasad – czyli uznania, że „cel uświęca środki”. Aby wykonać zadanie zdobycia wody dla obrońców Grodna, bohater filmu musi zaprzeczyć swoim przekonaniom i wyjaśnić w jidysz żydowskim dywersantom, którzy bronili dostępu do ujęcia wody, że jest Żydem skrzywdzonym przez „złych Polaków”. Jednak świadomość, że uczestniczy w walce z obcą mentalnie cywilizacją, dotrze do Leosia dopiero, gdy zobaczy Tadka, swojego przeciwnika z pojedynku, przywiązanego niczym „żywa tarcza” do wieżyczki sowieckiego czołgu. I to jest druga scena, która pozostaje w pamięci jako symbol obrony Grodna.

Radosna twórczość scenarzystów

Słabością scenariusza są uproszczenia, zafałszowania i swobodna podróż w czasie narracji. W filmie widać np., że bojówki narodowców paradują po Grodnie w 1939 roku w opaskach ONR-u, tyle że organizacja ta została zdelegalizowana pięć lat wcześniej. A konsekwencje noszenia takiej opaski były znaczące zważywszy, że starosta miał uprawnienia do podpisywania decyzji administracyjnej o skierowaniu członków nielegalnej organizacji do Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej na trzy miesiące. Poza tym obrońcy Grodna nie dysponowali działkiem przeciwpancernym Bofors wz. 36 na barykadzie, a czechosłowacki ręczny karabin maszynowy (rkm) CZ-26 dość nieudolnie udawał w filmie polski rkm Browning wz. 28. Żyd zegarmistrz nie mógł się obawiać utraty pracy z powodu kradzieży zegarków przez czerwonoarmistów, bo ten proceder stał się powszechnym dopiero po „wyzwoleniu”. Komunikat radiowy adresowany do obrońców Westerplatte, a odsłuchany przez bohatera filmu, nie mógł brzmieć „Naczelny Wódz pozdrawia dzielną załogę Westerplatte ze swojej kwatery w Brześciu”, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie ujawnia podczas wojny miejsca pobytu swojego Naczelnego Dowództwa. Komunikat (w PRL-u ocenzurowany) faktycznie brzmiał: „Dzielna załoga Westerplatte w Gdańsku niezłomnie trwa na posterunku. Naczelny Wódz pozdrawia dzielną załogę Westerplatte i liczy na dalsze jej wytrwanie”. Butelek z benzyną użytych do podpalania sowieckich czołgów nie nazywano jeszcze wtedy „koktajlami Mołotowa”. Były one jedynym nieimprowizowanym elementem systemu obrony miasta – przygotowano je bowiem już 12 września na rozkaz płk. Bohdana Hulewicza. Takich pomyłek czy niedociągnięć można by jeszcze kilka znaleźć. Jednocześnie w filmie zabrakło mi chociażby symbolicznego pokazania kilku postaci historycznych uczestniczących w obronie Grodna, np. dowódcy obrony – mjr. Benedykta Serafina czy wiceprezydenta Grodna Romana Sawickiego. Kiedyś o nich milczano, dziś warto wspominać, zwłaszcza przy takiej okazji.

Niewątpliwie jednak film skłania do szukania odpowiedzi na pytania, które mogą nasunąć się wnikliwemu widzowi. Jest dobrym punktem wyjścia do dyskusji o ówczesnej Polsce i osobistych wyborach jej mieszkańców. A w kontekście trwającego od pół roku „wyzwalania” części Ukrainy przez spadkobierców tamtych „wyzwolicieli” Grodna – obraz zyskuje na aktualności.

ppłk rez. Andrzej Łydka , weteran działań poza granicami państwa

autor zdjęć: Materiały prasowe

dodaj komentarz

komentarze


Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
 
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Ramię w ramię z aliantami
Gunner, nie runner
Ameryka daje wsparcie
Wojna w świętym mieście, epilog
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Święto stołecznego garnizonu
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Szpej na miarę potrzeb
Szybki marsz, trudny odwrót
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zachować właściwą kolejność działań
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Wojna na detale
Kolejne FlyEye dla wojska
Posłowie dyskutowali o WOT
W Italii, za wolność waszą i naszą
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Tragiczne zdarzenie na służbie
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Kadisz za bohaterów
Zmiany w dodatkach stażowych
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
NATO on Northern Track
Sprawa katyńska à la española
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Na straży wschodniej flanki NATO
Metoda małych kroków
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Od maja znów można trenować z wojskiem!
NATO na północnym szlaku
25 lat w NATO – serwis specjalny
Sandhurst: końcowe odliczanie
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Pod skrzydłami Kormoranów
Pilecki ucieka z Auschwitz
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Wytropić zagrożenie
Wojna w świętym mieście, część druga
SOR w Legionowie
Front przy biurku
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Rekordziści z WAT
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Wojna w świętym mieście, część trzecia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO