moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Propagandowe wojsko Rosji

Gdy rosyjscy spadochroniarze lądowali na lotnisku w Hostomelu, pancerne kolumny wdarły się w głąb Ukrainy z trzech kierunków, a w ukraińskiej stolicy desperacko rozdawano broń cywilom, mogło się wydawać, że los wojny jest przesądzony i upadek Kijowa kwestią dni, jeśli nie godzin. Tymczasem wojna trwa już ponad trzy miesiące i nic nie wskazuje na to, by Rosji udało się osiągnąć zakładane na początku cele. Niezależnie od tego, jak ostatecznie skończy się wojna, te pierwsze dni pogrzebały mit potężnej rosyjskiej armii, która była gotowa mierzyć się z NATO. Dodajmy – mit, w który uwierzyli nie tylko przywódcy zachodni, ale także rosyjscy.

Wojna w Gruzji w 2008 roku, choć zwycięska dla Rosji, ukazała wszelkie słabości i patologie armii odziedziczonej po Związku Radzieckim. Wprowadzono więc szereg reform mających unowocześnić tę armię i dostosować ją do warunków współczesnego pola walki. Jednocześnie rosyjskie wojsko zaczęło prowadzić operacje ekspedycyjne, wysyłając oddziały w strefy bliższych czy dalszych konfliktów: do Syrii, Libii, Górskiego Karabachu czy, nieco mniej formalnie, do państw Afryki Subsaharyjskiej. Te doświadczenia miały armię rosyjską zmienić, a oficerowie i żołnierze zdobyć mieli doświadczenia bojowe. Zamiast tego zagraniczne ekspedycje rosyjską armię zdemoralizowały i przyzwyczaiły do walki w komfortowych warunkach totalnej dominacji nad przeciwnikiem.

Straszaki Kremla. Straszak nr 1 – Grupa Wagnera

Wśród nieformalnej symboliki Grupy Wagnera przewija się często motyw kowalskiego młota: zamaskowany mężczyzna z młotem opartym na ramieniu z podpisem „Antyterror”; umięśnione ramię ściskające młot; żołnierz wznoszący młot do ciosu nad powalonym na ziemię diabłem. Skąd wziął się ten symbol? Jest to nawiązanie do słynnego nagrania z 2017 roku, na którym uwieczniono wagnerowców torturujących dezertera z syryjskiej rządowej armii: najemnicy połamali mu kończyny właśnie za pomocą ciężkiego młota, po czym odcięli głowę, a ciało powiesili i podpalili.

Symbole mają znaczenie. Z jednej strony są odbiciem mentalności grupy, która ich używa i je tworzy, z drugiej – wpływają na tę mentalność, na mity, przekonania i kodeks wartości. We wszystkich konfliktach, w których grupa brała udział, od Donbasu przez Syrię i Libię aż po Mali, Mozambik i Republikę Środkowej Afryki, nie znalazł się inny epizod, wydarzenie, które najemnicy chcieliby przyjąć jako symbol swojej walki, noszony z dumą, mający wręcz wyobrażać walkę dobra ze złem (bo przecież żołnierz młotem miażdży postać diabła) – inny niż motyw bestialskiego znęcania się nad bezbronnym człowiekiem. I to nawet nie wrogiem, a dezerterem z sojuszniczego wojska.

Wagnerowcy to grupa założona i dowodzona przez byłych oficerów armii rosyjskiej, a jej trzon stanowią ludzie, którzy wcześniej służyli w regularnych oddziałach. Wiele wskazuje, że mimo pozorów bycia prywatną firmą grupa jest de facto częścią rosyjskich sił zbrojnych, oddziałem do zadań specjalnych podlegającym bezpośrednio ministerstwu obrony. Grupa Wagnera to odbicie rosyjskiej armii, choć może karykaturalne i przerysowane. Wśród wielu wspólnych cech, jakie elitarne jednostki regularnego wojska dzielą z wagnerowcami, jedna jest szczególnie istotna: mają one służyć jako straszak, wojsko propagandowe, cieszące się opinią świetnie wyszkolonego, choć nie wiadomo właściwie na jakiej podstawie, bo całe ich doświadczenie bojowe to walka przeciwko cywilom czy słabo uzbrojonym rebeliantom.


Rosyjscy żołnierze w Aleppo

Wojska powietrznodesantowe, elita rosyjskiej armii, nie licząc epizodów podczas wojny w Donbasie, były wykorzystywane przez Kreml jako siły milicyjno-ekspedycyjne do pilnowania rosyjskich wpływów w tzw. bliskiej zagranicy, zastraszania obywateli byłych republik ZSRR, którzy marzyli o zmianie prorosyjskich dyktatorów (tak jak zrobiono to podczas protestów na Białorusi czy w Kazachstanie) i jako wojsko ćwiczebno-defiladowe, mające przekonywać wszystkich o rosyjskiej potędze. Zrzuty całych batalionów spadochroniarzy wraz z wozami bojowymi wyglądały imponująco na ćwiczeniach, jednak w starciu z ukraińskim „zmechem” aluminiowe kadłuby BMD nie zapewniały załodze wystarczającej ochrony. Zdobywanie terenu zurbanizowanego poprzez przerzut śmigłowcowy w rejon działań, a następnie frontalny szturm na lekkich, nieopancerzonych pojazdach terenowych świetnie prezentowało się na materiałach medialnych z manewrów „Zapad ‘22”, ale w warunkach realnej wojny zakończyłoby się masakrą atakujących.

Straszak nr 2 – kadyrowcy

Kadyrowcy, kolejny ze straszaków Kremla, brodaci i rośli Czeczeni, cieszący się opinią nieustraszonych i bezlitosnych wojowników. W ciągu kilku tygodni wojny dorobili się pogardliwego miana „tiktokowego batalionu”, który bardziej niż na prowadzeniu realnych działań jest skupiony na kręceniu mających imitować walkę materiałów umieszczanych później w mediach społecznościowych. Kadyrowcy bazowali na reputacji wypracowanej przez ich ojców i dziadków, którzy w latach dziewięćdziesiątych zgotowali Rosjanom piekło. Jednak sami nigdy nie uczestniczyli w prawdziwej walce, jeśli nie liczyć wewnętrznych porachunków i wendet w pułku oraz torturowania jeńców w Donbasie.

Nawet regularne jednostki, wysyłane przecież w strefy konfliktów od lat, jednostki, których doświadczenia nie ograniczały się do zastraszania cywilów czy tortur i rabunków, nie zdobyły niemal żadnych doświadczeń, które mogłyby się przełożyć na konwencjonalny konflikt. Amerykanie na swoich ekspedycyjnych wojnach jednak czegoś się nauczyli: od błyskotliwej kampanii przeciw dużo słabszej, ale jednak regularnej armii irackiej, przez walki w warunkach miejskich jak w Karbali czy górskich jak w Afganistanie. W Syrii rosyjskie lotnictwo i artyleria nauczyły się zza pleców syryjskich żołnierzy bombardować i ostrzeliwać przeciwnika, nie dysponującego sprzętem, którym mógłby odpowiedzieć i Rosjanom zagrozić. Nawet wojna w Donbasie, a szczególnie jej pierwsza faza w latach 2014–2015, gdy ukraińskie wojsko niemal całkowicie się załamało, przyzwyczaiła Rosjan do tego, że zawsze walczą w warunkach dominacji nad przeciwnikiem.

Na Ukrainie, zwłaszcza w pierwszych tygodniach wojny, widoczne było, że niektórzy rosyjscy dowódcy prowadzili działania jakby wciąż byli gdzieś w Idlibie, patrolując autostradę M4 albo pod Aleppo. Wprowadzanie długich kolumn wozów w teren zabudowany bez wsparcia piechoty, brak obrony przeciwlotniczej na szczeblu taktycznym, rozciągnięte, niechronione linie logistyczne – to nie wzięło się znikąd. Obok kiepskiego wyszkolenia, było to pokłosie rosyjskich doświadczeń z poprzednich konfliktów. Rosjanie byli przygotowani na kolejną wojnę do jakiej przywykli, wojnę łatwą, bardziej przypominającą tłumienie protestów lub ostrzeliwanie z daleka rebeliantów w oblężonym mieście. Zamiast tego natrafili na dobrze wyszkoloną armię z wysokim morale, armię, która zupełnie odwrotnie niż rosyjska – od ośmiu lat zdobywała doświadczenia w walce z przeciwnikiem silniejszym.

Stanisław Sadkiewicz , były żołnierz 6 Brygady Powietrznodesantowej, specjalista ds. bezpieczeństwa i zarządzania ryzykiem

autor zdjęć: mil.ru

dodaj komentarz

komentarze


Karta dla rodzin wojskowych
 
Szturmowanie okopów
Silne NATO również dzięki Polsce
Siła w jedności
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Olimp w Paryżu
Ostre słowa, mocne ciosy
Kolejne FlyEye dla wojska
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Jutrzenka swobody
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Mamy BohaterONa!
Ämari gotowa do dyżuru
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Wojna na planszy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Polskie „JAG” już działa
Wielka pomoc
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Zmiana warty w PKW Liban
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
1000 dni wojny i pomocy
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Pod osłoną tarczy
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Medycyna w wersji specjalnej
Wzlot, upadek i powrót
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Komplet Black Hawków u specjalsów
Czworonożny żandarm w Paryżu
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Podlasie jest bezpieczne
Baza w Redzikowie już działa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Patriotyzm na sportowo
Gogle dla pilotów śmigłowców
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Powstaną nowe fabryki amunicji
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Olympus in Paris
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Breda w polskich rękach
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Fabryka Broni rozbudowuje się

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO