moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polska dla Ukrainy, Ukraina dla Polski

Piłsudski chciał niepodległej Ukrainy, bo ta mogłaby stanowić bufor chroniący Polskę przed bolszewicką Rosją. Ukraińcy w sojuszu z Polakami widzieli jedyną szansę na przetrwanie wątłej państwowości. Efektem była zawarta w kwietniu 1920 roku umowa warszawska. Nadzieje z nią związane były wielkie, szybko jednak poległy w starciu z brutalną rzeczywistością.


Józef Piłsudski i Symon Petlura, Winnica 16 maja 1920.

„Rząd Polski, uznając prawo Ukrainy do niezależnego bytu państwowego, uznał Dyrektoriat Ukraińskiej Republiki Ludowej, z głównym atamanem Semenem Petlurą na czele” – komunikat tej treści ukazał się pod koniec kwietnia 1920 roku w „Monitorze Polskim”. Był niczym symbol czasów naznaczonych niepewnością, chaosem i politycznymi woltami. Przecież ledwie kilka miesięcy wcześniej Polacy i Ukraińcy toczyli ciężkie boje o Lwów i Galicję Wschodnią. Bitewny kurz nie zdążył jeszcze na dobre opaść, kiedy przedstawiciele obydwu stron zasiedli do rozmów. – Do zawarcia strategicznego sojuszu zmobilizował ich wspólny wróg, bolszewicka Rosja – podkreśla dr hab. Stanisław Stępień, dyrektor Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu.

 

Gra ukraińską kartą

Rosyjscy komuniści zamierzali wzniecić rewolucje w państwach Europy Zachodniej. Najpierw jednak musieli pokonać odrodzoną Rzeczpospolitą. Walki pomiędzy wojskami obydwu krajów z różną intensywnością trwały od lutego 1919 roku.

W daleko gorszej sytuacji niż Polska była jednak Ukraińska Republika Ludowa, która zmagała się nie tylko z bolszewikami, lecz także z oddziałami „białej” Rosji gen. Antona Denikina. Semen Petlura wiedział, że warunkiem przetrwania Ukrainy jest pomoc z zagranicy. Nie miał przy tym zbyt wielu opcji. Niemcy i Austria ciągle dochodziły do siebie po porażce w wielkiej wojnie, z kolei Francja i Wielka Brytania żyły złudzeniami, że rewolucja w Rosji upadnie, a do władzy powrócą ich dawni sprzymierzeńcy. W tej sytuacji najbardziej realnym rozwiązaniem wydawał się sojusz z Warszawą. Tym bardziej że niepodległa Ukraina wpisywała się w wizję naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego. „Postawiłem na tę kartę, żeby coś zrobić na przyszłość dla Polski, i choć takim sposobem osłabić możliwości przyszłej potężnej Rosji” – tłumaczył marszałek. Innymi słowy – wolna Ukraina miała stanowić bufor oddzielający Rzeczpospolitą od państwa bolszewików.

Ostatecznie rozmowy pomiędzy przedstawicielami Polski i Ukrainy zostały sfinalizowane 21 kwietnia 1920 roku. Wówczas to wiceszef polskiego MSZ Jan Dąbski i Andrij Liwycki, kierujący dyplomacją Ukrainy, podpisali w Warszawie umowę, na mocy której Rzeczpospolita uznawała państwowość swojego wschodniego sąsiada. Obydwa kraje zobowiązały się przy tym nie zawierać umów międzynarodowych, które mogłyby zaszkodzić drugiej ze stron. Zgodnie z układem polsko-ukraińska granica przebiegać miała na Zbruczu, przecinać Wołyń, pozostawiając po stronie polskiej Równe i Krzemieniec, na północy zaś opierać się na Prypeci. Oznaczało to, że Polska rezygnuje z roszczeń do terenów leżących przed pierwszym rozbiorem na wschodnich krańcach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a Ukraina porzuca marzenia m.in. o Lwowie. Umowie politycznej towarzyszyła konwencja wojskowa, którą z kolei parafowali ukraiński generał Wołodymyr Synkler oraz pełnomocnicy Piłsudskiego – Walery Sławek i Wacław Jędrzejewicz. Strony zobowiązały się w niej do wspólnej walki przeciwko bolszewickiej armii.


Symon Petlura i gen. Antoni Listowski, płk Wołodymyr Salśkyj, płk Marko Bezruczko, oficerowie ukraińscy i polscy – wyprawa kijowska, Berdyczów kwiecień 1920.

Ustalenia z Warszawy szybko przybrały realny kształt. Już 25 kwietnia 1920 roku żołnierze z Polski i Ukrainy ruszyli na zajęty przez bolszewików Kijów.

Bolszewicy za Dnieprem

Z myślą o kijowskiej ofensywie Polska wystawiła 60 tys. żołnierzy pod wodzą gen. Edwarda Śmigłego-Rydza. W porównaniu z tym potencjał armii Petlury był symboliczny. – Ukraińcy formalnie posłali do boju dwie dywizje, rzeczywiście jednak łączna liczebność oddziałów nie przekraczała 4 tys. – zauważa dr hab. Stępień. Żołnierze mieli do dyspozycji ledwie 11 armat i nieco ponad 60 karabinów maszynowych. Spore wsparcie dla nacierających wojsk stanowiła jednak lokalna partyzantka.

Bolszewickie oddziały udało się odepchnąć na wschód. W początkach maja polskie i ukraińskie oddziały wkroczyły do Kijowa. – Ukraińcy rozpoczęli odbudowę struktur państwa oraz pobór do armii. Sprawa nie była jednak prosta – przyznaje historyk. – Petlura miał kłopot z dotarciem do ukraińskich chłopów, których bolszewicy poddali silnej indoktrynacji. Nawoływali do przejmowania opuszczonych majątków ziemskich, strasząc przy tym powrotem „polskich panów”. Ukraiński rząd nie mógł się tej propagandzie skutecznie przeciwstawić, przede wszystkim dlatego, że musiał działać w granicach prawa i brać odpowiedzialność za słowo. Petlura powtarzał, że stosunki własnościowe ureguluje przyszła Konstytuanta, ale to nie wystarczyło – wyjaśnia. Problemy potęgowała postawa niektórych polskich oficerów, którzy sympatyzując z endecją, nie bardzo rozumieli ideę niepodległej Ukrainy. I wreszcie rzecz ostatnia: Ukraińcom dramatycznie brakowało czasu. Bolszewicka armia stacjonującą za Dnieprem w szybkim tempie przegrupowywała swoje siły.

Do początków czerwca Ukraińcy zdołali rozbudować wojska do 21 tys. żołnierzy. Formalnie armia składała się z sześciu dywizji, a każdej dodatkowo podlegały m.in. brygada artylerii, kolejna saperów czy pułk konny. W rzeczywistości jednak żaden ze związków taktycznych nie osiągnął pełnej liczebności.


Symon Petlura i Edward Rydz-Śmigły, Kijów, maj 1920.

Tymczasem 5 czerwca 1920 roku rosyjska armia konna Siemiona Budionnego ruszyła do wielkiej kontrofensywy. Obeszła Kijów od południa i znalazła się na tyłach polskich wojsk. Śmigły-Rydz, chcąc ocalić swoje oddziały, musiał wycofać się z miasta. Wraz z nimi Kijów opuściły wojska Petlury. Przez kolejne tygodnie siły te znajdowały się w odwrocie. Ukraińcy zapisali w tym czasie kilka chlubnych kart. Choćby pod Zamościem, gdzie 6 Dywizja Strzelców Siczowych płk. Marka Bezruczki zaciekle broniła miasta przed nacierającą konnicą Budionnego. Niezależnie jednak od tego był to początek końca zarówno dla ukraińskiej armii, jak i państwowości.

„Ja was, panowie, przepraszam...”

Bolszewicki pochód został zatrzymany dopiero pod Warszawą. W połowie sierpnia 1920 roku Polacy odzyskali inicjatywę, rozbijając kolejne rosyjskie zgrupowania. Na ponowne zajęcie Kijowa sił im jednak nie starczyło. Polska była wyczerpana wojną, władze zaś chciały ją szybko zakończyć. Formalnie doszło do tego 18 marca 1921 roku. – Do Rygi pojechała delegacja zdominowana przez zwolenników endecji, a to ugrupowanie nie widziało sensu w ustanawianiu niepodległej Ukrainy – zaznacza dr hab. Stępień. Endecy obawiali się, że URL w niedalekiej przyszłości sprzymierzy się z Niemcami przeciwko Polsce. Jednocześnie wierzyli w powrót do władzy „białych” Rosjan, z którymi Warszawa ostatecznie dojdzie do porozumienia. Efekty takiego rozumowania przyszły szybko. Jeszcze przed rozpoczęciem obrad delegacja URL została z nich wykluczona. Ukraińców miała reprezentować kontrolowana przez bolszewików Ukraińska Socjalistyczna Republika Sowiecka. Tym samym umowa warszawska z kwietnia 1920 roku przestała obowiązywać. Armia Petlury jeszcze do listopada samotnie walczyła z Rosjanami na Podolu. Ostatecznie jednak została wypchnięta za polską granicę, a żołnierze trafili do obozów internowania.

– Moim zdaniem nie można mówić o polskiej zdradzie w Rydze, ponieważ polityka to sztuka realnych możliwości, a nie pobożnych życzeń. Pewnie mogliśmy zrobić dla Ukrainy więcej, ale nie w tym układzie politycznym. Być może też sprawy potoczyłyby się inaczej, gdyby Francja i Wielka Brytania miały świadomość, że Ukraińcom należy pomóc. Tak się jednak nie stało – podsumowuje dr hab. Stępień. Nie zmienia to faktu, że dla Piłsudskiego sprawa ukraińska była wielką porażką i wyrzutem sumienia. Kiedy 15 maja 1921 roku odwiedzał żołnierzy Petlury w obozie internowania w Szczypiornie mógł im tylko powiedzieć: „Ja was, panowie, przepraszam, bardzo przepraszam. Tak nie miało być...”.

Korzystałem z: Jan Jacek Bruski, „Petlurowcy”, Kraków 2004; Norman Davies, „Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920”, Kraków 2011

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Straż pożarna z mocniejszym wsparciem armii
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Jesteśmy dziećmi wolności
Plan na WAM
OPW budują świadomość obronną
Szef MON-u z wizytą we Włoszech
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Czy to już wojna?
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Zasiać strach w szeregach wroga
Święto wolnej Rzeczypospolitej
Palantir pomoże analizować wojskowe dane
Dolny Śląsk z własną grupą zbrojeniową
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Dzień wart stu lat
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Rekordowe wyniki na torze łyżwiarskim
Pierwsze Rosomaki w Załuskach
Arteterapia dla weteranów
Spadochroniarze do zadań… pod wodą
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Lojalny skrzydłowy bez pilota
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Awanse w dniu narodowego święta
Brytyjczycy na wschodniej straży
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Marynarze podjęli wyzwanie
Sukces Polaka w biegu z marines
Im ciemniej, tym lepiej
Kosmiczna wystawa
Kaman – domknięcie historii
Sportowcy na poligonie
Nieznana strona Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie
System identyfikacji i zwalczania dronów już w Polsce
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Mity i manipulacje
Kraków – centrum wojskowej medycyny
Renault FT-17 – pierwszy czołg odrodzonej Polski
Grecka walka z sabotażem
Pięściarska uczta w Suwałkach
Mundurowi z benefitami
„Road Runner” w Libanie
Awanse generalskie na Święto Niepodległości
Ułani szturmowali okopy
Starcie pancerniaków
Pierwsze Czarne Pantery w komplecie
Standardy NATO w Siedlcach
Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Jak zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców polskich miast?
Gdy ucichnie artyleria
Aleksander Władysław Sosnkowski i jego niewiarygodne przypadki
Ku wiecznej pamięci
Torpeda w celu
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Obrońcy Lwowa z 1939 roku pochowani z honorami
Wellington „Zosia” znad Bremy
„Łączy nas bezpieczeństwo”. Ruszają szkolenia na Lubelszczyźnie
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Nowe zasady dla kobiet w armii
Abolicja dla ochotników
Polski „Wiking” dla Danii
Pancerniacy na „Lamparcie ‘25”
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
Niepokonani koszykarze Czarnej Dywizji

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO