Chiny traktują Rosję jako najważniejszy, choć jeden z wielu, filar przyszłego sinocentrycznego świata i są skłonne wyznaczyć jej miejsce, w którym będzie przydatna. Rodzi się pytanie, czy Rosjanie zaakceptują rolę słabszego partnera – mówi Jakub Jakóbowski, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich, w najnowszym wydaniu „Polski Zbrojnej”.
Przy okazji igrzysk olimpijskich w Pekinie Rosja i Chiny wydały wspólne oświadczenie, które potwierdziło, że ich relacje polityczne, wojskowe i gospodarcze są bliższe niż kiedykolwiek w historii. To zbliżenie jest bardziej potrzebne Rosji czy Chinom?
Jakub Jakóbowski: Oba kraje potrzebują siebie nawzajem. Ich relacja opiera się na kilku fundamentach. Po pierwsze, elity tych państw mają poczucie, że są w konflikcie z USA. Po drugie, obawiają się kolorowych rewolucji, które postrzegają jako podejmowane przez Zachód próby destabilizowania władzy w Rosji i Chinach oraz w ich państwach satelickich. Sojusz Pekinu i Moskwy jest asymetryczny, co obie strony akceptują i dlatego ten układ jest stabilny. Nie zawsze tak było. Od dekad w relacjach rosyjsko-chińskich mówiło się o młodszym i starszym bracie. Za czasów Mao Zedonga i Nikity Chruszczowa oba państwa ostro się spierały o to, kto jest ważniejszy.
Co zatem sprawiło, że skłócone od dziesięcioleci Pekin i Moskwa nawiązały bliską współpracę?
Komunistyczna Partia Chin oraz kremlowskie elity uznały, że konflikt, który Chińczycy nazywali „uderzaniem dwoma pięściami w USA i Związek Radziecki”, jest błędem. Dlatego już od początku lat dziewięćdziesiątych zaczęto zacieśniać współpracę, która na przestrzeni lat dojrzała i przybrała postać nieformalnego sojuszu.
Kto był motorem tych zmian: osłabiona po rozpadzie ZSRR Rosja czy intensywnie rozwijające się Chiny?
Początkowo obie strony prawdopodobnie liczyły, że każdy po swojemu ułoży sobie relacje z Zachodem. Rosja wielokrotnie – bez sukcesów – próbowała porozumieć się z USA i Europą, ale chciała to robić na własnych zasadach. Za to Chiny skupione były na rozwoju gospodarczym, starały się nie drażnić Zachodu. Jednak do 2000 roku Rosjanie i Chińczycy zamknęli wszystkie spory graniczne, co pozwoliło im na przesunięcie części zgromadzonych tam zasobów militarnych w inne regiony. Moskwa i Pekin uznały, że nie warto zajmować się starymi zatargami, gdy istnieją nowe wyzwania wymagające wspólnych działań, jak np. stabilizacja Azji Centralnej. W interesie Rosji i Chin było utrzymanie w regionie przyjaznych im autorytarnych reżimów oraz blokowanie tam wpływów USA.
Dzięki współpracy z Rosją Chiny zyskiwały coraz większe wpływy w Azji Środkowej, która w czasach sowieckich była pod kontrolą Moskwy. Jak obecnie wygląda sytuacja w tym regionie?
Chińczycy są nastawieni na ekspansję gospodarczą, zabezpieczenie sobie dostaw surowców i szlaków transportowych, ale są tam również zaangażowani w przeciwdziałanie terroryzmowi, na przykład w Tadżykistanie mają bazy wojskowe. Kluczową rolę w sferze polityczno-wojskowej w regionie wciąż odgrywa jednak Rosja. Potwierdzeniem tego jest jej styczniowa interwencja pod szyldem Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w Kazachstanie, gdzie spontaniczne, masowe protesty zagroziły rządzącemu reżimowi.
Chiny mogłyby przeprowadzić w Azji Środkowej podobną operację?
Nie, bo nie mają zdolności militarnych w regionie, a ich budowa mogłaby wywołać niepokój na Kremlu. Po interwencji Chińczycy stwierdzili otwarcie, że rosyjska operacja w Kazachstanie była korzystna dla ich interesów i podobne działania powinny mieć miejsce w przyszłości. Scedowanie na Rosję kwestii bezpieczeństwa w Azji Centralnej zdaje się wygodne dla Pekinu, gdyż nie musi się zajmować regionem z jego punktu widzenia peryferyjnym.
Czy Chiny i Rosja podobnie postrzegają współczesne zagrożenia w innych regionach świata?
Wiele na ten temat mówi wspomniane chińsko-rosyjskie oświadczenie wydane przy okazji igrzysk olimpijskich w Pekinie, z którego jasno wynika, jak obie strony postrzegają globalne zagrożenia. Chiny i Rosja obawiają się systemu sojuszy wojskowo-politycznych, którym przewodzą Stany Zjednoczone. Chińczyków niepokoi ich rozbudowa na Pacyfiku, a Rosjan – w Europie. Dlatego Moskwa i Pekin zadeklarowały, że chcą wspólnie im przeciwdziałać. Chińczycy ilustrują to metaforą o dwóch bokserach, którzy stykają się plecami, osłaniając siebie nawzajem – choć boksują w nieco inne strony, mają jednak wspólny cel.
Podczas lutowej wizyty Władimira Putina w Pekinie Chińczycy zadeklarowali poparcie dla Rosji w konflikcie z Ukrainą. Czy nie odbije się to negatywnie na ich relacjach gospodarczych z Europą?
Pekin od 4 lutego i przez cały czas rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wyraźnie jest po stronie Moskwy: winę przypisuje agresji NATO i USA, krytykuje sankcje, popiera rosyjskie żądania w sferze bezpieczeństwa, nawołuje do stworzenia nowego systemu europejskiego. Poparcie dla Rosji w konflikcie z Ukrainą może wzbudzić na Starym Kontynencie jeszcze większy sceptycyzm wobec Chin niż do tej pory. Dla Chińczyków największym zagrożeniem jest Europa spójna politycznie i grająca z Amerykanami do jednej bramki. Popierając Moskwę w wojnie, liczyli, że to samo uczyni Stary Kontynent, podzielony i odseparowany od USA. Choć gra z Zachodem, którą podjęli Rosjanie, może przynieść i odwrotne skutki, co widzimy w „przebudzeniu” UE.
W rewanżu Kreml wspiera Chiny w konflikcie z Tajwanem.
Tajwan jest dla Chin kluczowym obszarem zainteresowania, podobnie jak dla Rosji Ukraina. W obu przypadkach USA są postrzegane jako siła, która chce wyrwać spod wpływów, chińskich czy rosyjskich, te dwa regiony. Pekin na razie jednak nie dąży do eskalacji napięcia, bo jest w przededniu najważniejszego politycznego wydarzenia w Państwie Środka – zjazdu Komunistycznej Partii Chin, który odbędzie się na jesieni. Poza tym inwazja na Tajwan byłaby skomplikowaną operacją i Pekin nie czuje się jeszcze gotowy na rozpoczęcie takiej wojny.
Amerykanie zapowiedzieli jednak, że gdyby do niej doszło, oni się w nią włączą i staną po stronie Tajwanu.
Waszyngton jest związany z Tajpej de facto sojuszem. Dlatego Amerykanie obawiają się, że oddanie Chinom Tajwanu bez walki wywołałoby efekt domina w Azji Wschodniej i inne kraje, na przykład Japonia czy Korea Południowa, mogłyby zacząć się zastanawiać, jak silne są dawane przez USA sojusznicze gwarancje.
Dotychczas Chiny preferowały współpracę gospodarczą jako metodę osiągnięcia politycznych celów. Rosja natomiast używa siły militarnej, czego doświadczyły Gruzja i Ukraina. Skąd tak różne metody prowadzenia polityki zagranicznej?
Rosjanie chętniej używają siły militarnej, gdyż mają większe możliwości w tej dziedzinie. Wydaje się, że Chińczycy, poza brakiem takich możliwości, nie mają jeszcze politycznej odwagi. Choć podstawą ich polityki zagranicznej jest długofalowe wywieranie wpływu gospodarczo-politycznego na państwa i ich elity, czasem stykają się z sytuacjami, w których przydałoby się użycie siły. Na razie radzą sobie w ten sposób, że mogą skorzystać ze wsparcia Rosjan, ale Pekin wie, że musi dysponować zdolnościami do globalnej projekcji siły.
Rosja i Chiny twierdzą, że nie ustają w wysiłkach, by zbudować równy i otwarty system bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku, który nie jest skierowany przeciwko państwom trzecim. Jak taki system miałby wyglądać?
Zarówno chińskie, jak i rosyjskie wizje na ten temat są mało wyraziste. Chińczycy od dekad mówią o stworzeniu systemu bezpieczeństwa przez państwa azjatyckie, czyli w domyśle – bez USA, ale nie padają żadne konkrety. Prawdopodobnie taki system polegałby na stworzeniu chińskiej strefy wpływów i wpuszczaniu do niej poszczególnych państw na własnych zasadach.
W jakim stopniu takim systemem zbiorowego bezpieczeństwa są zainteresowani azjatyccy sąsiedzi Pekinu i Moskwy?
W niewielkim. W ostatnich latach państwa leżące nad zachodnim Pacyfikiem zacieśniają więzi polityczne i wojskowe z USA. Sądzę, że te kraje mają świadomość tego, jak miałby wyglądać system regionalnego bezpieczeństwa pod chińskim przewodnictwem. Chińczycy nie pozostawiają tu złudzeń, zwiększając roszczenia terytorialne na wodach Morza Południowochińskiego czy Wschodniochińskiego.
Czy Rosja i Chiny obawiają się, że porozumienie AUKUS może stać się zalążkiem dużego regionalnego paktu obronnego?
Chiny uznały, że AUKUS – porozumienie zawarte między Australią, Wielką Brytanią i USA – jest wymierzone w ich bezpieczeństwo, a ponadto ma nie tylko wymiar strategiczny i militarny, lecz także nuklearny, gdyż Australia chce kupić podwodne okręty o napędzie atomowym. Dla Chin to drażliwa sprawa, dlatego poprosiły Moskwę o wsparcie o charakterze politycznym. W ostatnim czasie Pekin wspierał Rosjan w Europie, deklarując sprzeciw wobec rozszerzenia NATO i popierając rosyjskie żądania wobec Zachodu. Władimir Putin odwdzięczył się deklaracją o sprzeciwie wobec małych sojuszy na Pacyfiku, takich jak AUKUS i QUAD [Quadrilateral Security Dialogue – porozumienie między Australią, Indiami, Japonią i USA].
Przeciwstawianie się Stanom Zjednoczonym powoduje, że ważna w relacjach chińsko-rosyjskich jest współpraca militarna. Dawniej Chiny dostawały od Rosji gotowe uzbrojenie oraz technologie wojskowe, które były im niezbędne do modernizacji sił zbrojnych i przemysłu zbrojeniowego. Czy nadal potrzebują takich transferów?
W latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku Chiny kupowały od Rosji gotowe systemy uzbrojenia. Od tego czasu zdecydowanie zwiększyły poziom swej autonomii technologicznej, zarówno poprzez zakupy technologii, jak i kradzież własności intelektualnej. Obecnie podstawą prac nad chińskimi systemami uzbrojenia jest kooperacja przy projektowaniu i dostawach komponentów. Niemniej jednak Chiny nadal są uzależnione od Rosji, bo kupują od niej m.in. elementy do budowy okrętów i silniki lotnicze, w tym do samolotów bojowych piątej generacji.
Jakie są inne sfery współpracy wojskowej Chin i Rosji?
Silnym spoiwem dwustronnych relacji jest transfer wiedzy wojskowej. Dla Pekinu interesujące są rosyjskie reformy sił zbrojnych, gdyż Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza była formowana w latach pięćdziesiątych na wzór armii sowieckiej. Istniejące podobieństwa sprawiają, że można łatwiej implementować na grunt chiński rosyjskie rozwiązania. Stąd m.in. rozpoczęta w 2015 roku w Chinach reorganizacja armii w dużej mierze bazuje na doświadczeniach z reformy sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej za czasów ministra obrony Anatolija Sierdiukowa. Współpraca z Rosjanami jest cenna dla Chińczyków także ze względu na posiadane doświadczenie bojowe, bo ostatnim poważnym konfliktem, w którym Chiny brały udział, była wojna z Wietnamem w 1979 roku. To wszystko przekłada się na kooperację na poziomie zarówno koncepcyjnym, jak i szkoleniowym. Chińczycy są drugą co do wielkości po Białorusinach grupą cudzoziemców studiujących na rosyjskich uczelniach wojskowych. W ostatnich kilkunastu latach ukończyło je 3–4 tys. chińskich oficerów.
Czy reformując swą armię, Chińczycy powielają wszystkie rozwiązania rosyjskie?
Nie, ponieważ postrzegają siebie jako wschodzące mocarstwo o rosnących aspiracjach globalnych, do których realizacji potrzebują trochę innych sił zbrojnych, ze zdolnościami ekspedycyjnymi. W strategii bezpieczeństwa, którą Xi Jinping wdrożył kilka lat temu, jest jasno powiedziane, że dla zabezpieczenia globalnych interesów gospodarczych i politycznych muszą budować marynarkę wojenną mogącą działać na otwartych morzach. Silna flota wojenna i lotnictwo morskie przydadzą się też na wypadek konfliktu z USA i ich sojusznikami.
Gdy zatem chodzi o projekcję sił w skali globalnej, Chińczykom bliżej raczej do Amerykanów niż Rosjan.
Zdecydowanie tak. Widać tu, że transfer wiedzy i doświadczeń z Rosji, gdy chodzi o kierunki rozwoju sił zbrojnych, ma swoje ograniczenia, a być może w niektórych obszarach potencjał do współpracy już się wyczerpał. Należy pamiętać, że Chińczycy postrzegają ją jako mocarstwo już schodzące, skupione na odstraszaniu, w tym z wykorzystaniem broni nuklearnej, oraz na działaniach lądowych i lotniczych w swoim bliskim sąsiedztwie.
Skoro współpraca militarna jest tak silna, dlaczego Chiny i Rosja nie zawarły formalnego sojuszu wojskowego?
Chiny z zasady nie podpisują sojuszy wojskowych, a jedyny zawarty z Koreą Północną ich politycy i tak uważają za obciążenie. Stosunki Moskwy z Pekinem noszą wiele znamion sojuszu, ale obie strony szukają jak najwięcej autonomii we wzajemnych relacjach. Władze chińskie uważają, że wiązanie się formalnymi traktatami ograniczy im pole manewru w polityce zagranicznej. Rosjanom utrzymywanie w niepewności partnerów na Zachodzie pozwalało na prowadzenie wyrachowanej polityki – wysyłania sygnałów, że można Rosję odciągnąć od Chin w zamian za pewne ustępstwa, m.in. gospodarcze i militarne. Niektórzy politycy europejscy wysokiego szczebla traktowali je poważnie, ale ta maskarada się kończy. W lutowym oświadczeniu z Pekinu Chińczycy i Rosjanie zadeklarowali koordynację strategiczną w kluczowych sprawach, stwierdzili, że teatry działań europejskich i zachodniego Pacyfiku postrzegają jako wzajemnie powiązane. Można to uznać jeśli nie za krok ku formalizacji prawno-traktatowych relacji chińsko-rosyjskich, to przynajmniej za pokazanie światu, że realnie mają one charakter sojuszu.
Czy znalazłyby się państwa gotowe dołączyć do takiego sojuszu? Może członkowie Wspólnoty Niepodległych Państw?
Obecnie oś Pekin–Moskwa stawia na stosunki dwustronne. Białoruś, Korea Północna czy republiki środkowoazjatyckie traktowane są jak państwa satelickie. Aczkolwiek jest kilka innych krajów, które mogłyby grawitować w stronę osi Moskwa–Pekin, jak np. mający bliskie relacje z Chinami Pakistan. Tu jednak zaczynają się problemy, gdyż z tym państwem są skonfliktowane Indie, które z kolei dbają o bliskie relacje z Rosją.
Jak obecnie wyglądają relacje indyjsko-rosyjskie w obliczu zacieśniania więzi między Moskwą a Pekinem?
Choć w Indiach ma miejsce pewne otrzeźwienie w postrzeganiu Rosji, to nadal silna jest nadzieja na odciągnięcie jej od Chin. Politycy w Nowym Delhi liczą, że uda się im rozgrywać Moskwę z Pekinem i wbić klin w ich relacje. Moim zdaniem taka nadzieja będzie powoli gasnąć, bo Rosja coraz bardziej demonstruje sojusz z Chinami.
Izolujący się w czasie pandemii Putin w grudniu 2021 roku poleciał jednak z wizytą do Indii. Jaki był jej powód?
Część komentatorów wskazuje, że Rosja próbuje wykorzystać swe dobre relacje z Indiami, żeby móc szachować Chiny. Stąd część elit, m.in. w USA i Japonii, uważa, że polityka wobec Indii może poróżnić Rosjan i Chińczyków. Ale może po prostu chodzić o podtrzymanie stosunków dwustronnych, w tym współpracy wojskowo-technicznej.
Czy Chinom nie przeszkadza, że ich sojusznik dostarcza broń potencjalnym przeciwnikom?
Możliwe, że Chiny wolą, aby Indie, ale też Wietnam, kupowały broń rosyjską niż amerykańską. Natomiast Moskwa, gdyby zaszła taka konieczność, będzie skłonna poświęcić te relacje dla sojuszu z Pekinem. Ogólnie dla Chin korzystniejsza wydaje się sytuacja, gdy skłócone z nimi państwo utrzymuje dobre kontakty z Moskwą, gdyż alternatywą jest zbliżenie z USA.
Jak rysuje się przyszłość sojuszu Moskwy z Pekinem?
Chiny traktują Rosję jako najważniejszy, choć jeden z wielu, filar przyszłego sinocentrycznego świata i są skłonne wyznaczyć jej miejsce, w którym będzie przydatna. Rodzi się pytanie, czy Rosjanie zaakceptują rolę słabszego partnera. Myślę, że tak, jeśli obecna elita na Kremlu utrzyma władzę. Jak się wydaje, ludzie ci doszli do wniosku, że mniejszym złem jest dołączenie do chińskiego świata, ale na własnych zasadach. Chiny zaś akceptują posiadanie przez Rosję własnej strefy wpływów i jej agresywną politykę na obszarze poradzieckim, nie ingerują też w jej sprawy wewnętrzne. Stąd kwestia uzależnienia kraju od Chin ma dla rosyjskich elit drugorzędne znaczenie.
Chiny są potężniejsze gospodarczo i mają większe pole manewru politycznego, bo Rosja jest skonfliktowana nie tylko z USA, lecz także z Unią Europejską. Czy nie będzie to pokusą, aby zmienić warunki gry?
Relacja tych dwóch państw jest oparta na przekonaniu, że ufać nie można nikomu, a współpracować trzeba z tymi, którzy mają z nami wspólne interesy. Dla Chin mocniej skonfliktowana z Zachodem Rosja jest bardziej sterowalna. Chińczycy wyczekują momentów, gdy znajdzie się ona w trudnej sytuacji. Tak było w 2014 roku, gdy odwlekali podpisanie umów na dostawy gazu, aby osiągnąć jak najlepsze warunki. Taka ostra gra jest prowadzona także na innych polach. Dlatego też Rosja stara się chronić własną gospodarkę, nie wchodzi za głęboko z Chińczykami w relacje finansowe, nie wpuszcza za głęboko chińskich inwestorów, nie sprzedaje im strategicznych aktywów.
Dlaczego więc mimo braku zaufania oba kraje pogłębiają jednak współpracę?
W chińsko-rosyjskie relacje wpisane są rozbieżności, ale ważniejszy od nich jest konflikt z USA, bo zarówno Pekin, jak i Moskwa postrzegają je jako żywotne zagrożenie dla własnych reżimów i ich interesów.
autor zdjęć: Michał Niwicz, Ministry of National Defence of The PRC
komentarze