W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku polskie zapasy były znane na świecie m.in. dzięki braciom Lipieniom, którzy zdobyli trzy medale na igrzyskach olimpijskich. W ich ślady poszło rodzeństwo Michalików. Tadeusz, zdobywając brąz w Tokio, powtórzył wyczyn siostry Moniki, która pięć lat wcześniej była trzecia w Rio de Janeiro. Oboje są żołnierzami Wojska Polskiego.
Pokaz walk zapaśniczych zdobywców medali olimpijskich rodzeństwa Moniki i Tadeusza Michalików w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej, listopad 2021 r. Fot. st. szer. Kamil Śpiączka
Najpierw o sukcesach siostry. St. kpr. Monika Michalik startowała na trzech igrzyskach olimpijskich. W Pekinie, w 2008 roku, zajęła ósme miejsce, a cztery lata później w Londynie była piąta. Brązowy medal zdobyła w Brazylii w 2016 roku w kategorii 63 kg. W kategorii seniorów wywalczyła także na mistrzostwach świata dwa brązowe medale (2006, 2007), na mistrzostwach Europy – cztery złote oraz po trzy srebrne i brązowe, na wojskowych mistrzostwach świata – złoty (2016) i dwa srebrne (2010, 2014), oraz na mistrzostwach Polski – 16 złotych.
Młodszy o 11 lat brat ma na razie skromniejszą kolekcję. Szer. Tadeusz Michalik medal w Tokio w kategorii do 97 kg w stylu klasycznym zdobył w olimpijskim debiucie. W seniorach wywalczył brąz na mistrzostwach Europy (w 2016 roku), brąz na wojskowych mistrzostwach świata (2021) oraz pięć złotych krążków, dwa srebrne i cztery brązowe na mistrzostwach Polski.
Z Orląt Trzciel w świat
Oboje karierę sportową rozpoczynali w tym samym klubie – Orlętach Trzciel. Monikę na pierwszy trening, gdy miała 18 lat, wyciągnęli starsi bracia Sebastian i Wojciech, którzy też trenowali zapasy. – Pochodzimy z Jasieńca w Lubuskiem. To wioska koło Trzciela, a w tym mieście można było uprawiać tylko dwie dyscypliny: zapasy i piłkę nożną. Jeśli ktoś chciał trenować coś innego, to musiał jeździć do odległych miejscowości, a z dojazdem wcale nie było łatwo – wspomina Monika. Michalikowie i tak, aby trenować zapasy, musieli pokonywać w jedną stronę 6 km. Jeździli na rowerach, ale czasami trasę z Jasieńca przemierzali pieszo.
10-letniego Tadzia na pierwszy trening do Trzciela również zaprowadził starszy brat. – Od dziecka chciałem być sportowcem, robić fajne i z czasem wielkie rzeczy. Zapasy to był jedyny wybór. Lubiłem się mocować, walczyć i podnosić ciężary – opowiada Tadeusz.
Monika szybko pokochała tę dyscyplinę. – Już na początku poczułam, że to jest coś dla mnie. Miałam przeczucie, że mogę być w tym dobra. Wiedziałam, że moim atutem jest siła – twierdzi brązowa medalistka z Rio. Zapaśnicze abecadło zaczęła poznawać w małej salce w Trzcielu pod okiem trenera Piotra Troczyńskiego. Nie wszystko było łatwe. Od pierwszego treningu wiedziała, że jest bardzo surowym i wymagającym szkoleniowcem, jednak jej to nie zniechęciło. – Trener nauczył mnie, jak bardzo ważna w sporcie jest dyscyplina i sumienne podejście do treningów oraz wszystkiego, co może mi się przydać na zapaśniczej macie, aby być jak najlepszą. Wreszcie, wpoił zasadę, że trzeba walczyć do końca – dodaje Monika.
Szer. Tadeusz Michalik wywalczył brązowy medal na Igrzyskach XXXII Olimpiady w Tokio. Fot. Rafał Oleksiewicz/PZZ
Pierwsi trenerzy Tadeusza – bracia Marek i Piotr Troczyńscy oraz Mieczysław Kuryś – też wysoko stawiali poprzeczkę. – Bardzo się cieszę, że trafiłem na takich szkoleniowców. Dzięki nim przekonałem się, że ciężką pracą można w sporcie bardzo wiele osiągnąć – przyznaje brązowy medalista olimpijski z Tokio.
Szybko jednak „wyrośli” z macierzystego klubu. Po igrzyskach w Londynie Monika została zawodniczką Wojskowego Klubu Sportowego Grunwald Poznań, w którym do końca kariery w 2020 roku trenowała pod okiem utytułowanego zapaśnika Mateusza Gucmana. Z kolei Tadeusz po ośmiu latach treningów w Trzcielu prawie dwa lata trenował zapasy w Agrosie Żary (jego trenerem był Sławomir Tabaczek). W 2010 roku przeniósł się do Klubu Sportowego Sobieski Poznań. – Od 12 lat jestem zawodnikiem Sobieskiego. W tym klubie osiągnąłem swoje największe sukcesy. Tutaj również spotkałem prawdziwego pasjonata sportu, którym jest mój trener i prezes klubu Antoni Obrycki – podkreśla.
Usłyszeć „Mazurka Dąbrowskiego”
W drugim roku swojej przygody z zapasami Monika Michalik została mistrzynią Polski w kategorii juniorów. Rok później obroniła tytuł mistrzowski oraz wywalczyła pierwszy medal na międzynarodowej arenie – w Sofii została wicemistrzynią Europy juniorów. 16 lat później w Brazylii wywalczyła najcenniejszy krążek w swojej karierze, który bardzo zmotywował do dalszej ciężkiej pracy młodszego brata. Przyszły medalista olimpijski bardzo przeżywał walki siostry w Brazylii. – Dla Moniki to były trzecie igrzyska. Mówi się „do trzech razy sztuka” i w tym wypadku to powiedzenie się sprawdziło. Kibicowaliśmy jej całą rodziną razem ze znajomymi i mieszkańcami gminy Trzciel. Radość z medalu była ogromna – opowiada Tadeusz.
Pięć lat po sukcesie na igrzyskach w Brazylii szansę, by pójść w ślady siostry, dostał Tadeusz. Tym razem przed telewizorem zasiadła Monika. – Zawsze się tak stresuję, gdy oglądam jego walki, serce mi skacze jak oszalałe, że nawet zastanawiam się, czy nie zrezygnować i poczekać na informację o wyniku. Ale w końcu i tak siadam przed telewizorem. Tak samo było z walką o brąz – opowiada Monika Michalik. Jak się szybko okazało, stres był zupełnie niepotrzebny. – Po wszystkim dziękowałam bratu za to, że zaoszczędził mi nerwów, bo walka o brąz trwała niespełna dwie minuty – śmieje się zapaśniczka. – Wygrał ją przed czasem przez przewagę techniczną! – dodaje z dumą.
Troje medalistów olimpijskich w zapasach. Od lewej: Monika Michalik, Andrzej Supron (prezes Polskiego Związku Zapaśniczego, wicemistrz olimpijski z Moskwy – 1980) i Tadeusz Michalik. Fot. Mirosław Cyryl Wójtowicz
Monika podkreśla, że zawsze wierzy w brata. – Przed igrzyskami w Japonii byłam pewna, że jego walki będą bardzo dobre i zwycięskie. Wiedziałam, że był znakomicie przygotowany i fizycznie, i psychicznie. Zadanie w Tokio wykonał w stu procentach! – zaznacza. Tadeusz podkreśla, że od zawsze się wspierali. – Każda uwaga od siostry była dla mnie ważna i ona też poważnie podchodziła do moich. Monika jest moim przyjacielem. Podziwiam ją za drogę, którą przebyła, i determinację w dążeniu do celu – mówi.
Marzeniem polskich sportowców na międzynarodowych arenach jest wysłuchanie „Mazurka Dąbrowskiego”. Monice odegrano go cztery razy na mistrzostwach Europy i raz na wojskowych mistrzostwach świata. Szczególnie pamięta tę chwilę na podium wojskowego czempionatu. – To było w Skopje. Ale miło wspominam swoje wszystkie starty na wojskowych mistrzostwach świata. To był dla mnie zaszczyt reprezentować Wojsko Polskie na światowych arenach – podkreśla.
Najwyższe międzynarodowe podium jeszcze przed Tadeuszem. 30-letni zawodnik Wojsko Polskie w zawodach pod patronatem Międzynarodowej Rady Sportu Wojskowego (CISM) reprezentował dwa razy. W 2019 roku debiutował w Chinach na wojskowych igrzyskach. Z Wuhan wrócił bez medalu. Z kolei dwa lata później wywalczył brąz na wojskowych mistrzostwach świata w Teheranie. – Jechałem tam jako zdobywca medalu na igrzyskach w Tokio. Każdy chciał ze mną wygrać, utrzeć nosa medaliście. Po ciężkich bitwach z zawodnikami z Iranu, Rosji, Litwy, Syrii i Algierii zdobyłem brąz – wspomina.
Wojsko i sport mają wiele wspólnego
Jak to się stało, że brat i siostra zdecydowali się wstąpić do armii? – Wojsko zawsze mnie fascynowało. Każdy u nas na wsi chciał zostać żołnierzem. Mundur budził respekt i szacunek. Czworo mojego rodzeństwa też służy w Wojsku Polskim – mówi szer. Michalik z Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego. Ostatnio brązowy medalista z Tokio wraz z innymi olimpijczykami służył na granicy polsko-białoruskiej. – To było dla mnie bardzo ważne. Jestem żołnierzem i staram się nie tylko walczyć na matach całego świata, ale też tu, na miejscu, w naszym kraju, pokazać to, co dla mnie jest najważniejsze – dodaje szeregowy.
Monika Michalik wywalczyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r. Fot. Andrzej Lange/SE/East News
Dziś na polsko-białoruskiej granicy służy Monika. – W mojej karierze sportowej Wojsko Polskie odegrało bardzo znaczącą rolę. Na wyciągnięcie ręki miałam bazę szkoleniową i mogłam spokojnie przygotowywać się do zawodów, skupić się na zapasach i na celu, do którego dążyłam – podkreśla st. kpr. Monika Michalik, podoficer 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Będąc w kadrze narodowej w zapasach, przez prawie dziesięć lat była związana z Wojskowym Zespołem Sportowym w Poznaniu.
Po zakończeniu kariery sportowej Monika chciała dalej służyć w armii. Dostała taką możliwość właśnie w 17 Brygadzie w Międzyrzeczu, w mieście, w którym się urodziła. Karierę wojskową łączy z pracą trenerską w Trzcielu, gdzie teraz ona uczy najmłodszych podstaw zapasów. W sierpniu 2019 roku tamtejszej nowej hali sportowej nadano imię Moniki Michalik. – Nie mogłam w to uwierzyć. Dopiero gdy zobaczyłam tablicę z imieniem i nazwiskiem, przekonałam się, jak bardzo doceniono moje sportowe dokonania. To dla mnie zaszczyt – mówi podoficer. – Ona jest skromną osobą i dla niej to była bardzo duża rzecz – przyznaje Tadeusz. Ostatnio kpr. Michalik brała też udział w akcji MON-u na rzecz szczepienia przeciw COVID-19. Była twarzą kampanii.
MMA po godzinach
Pod koniec listopada rodzeństwo wystąpiło razem na zapaśniczej macie. Okazją do zaprezentowania specyfiki zapasów było otwarcie w hali w Wędrzynie mistrzostw Wojska Polskiego w futsalu. Pokaz Michalików bardzo się podobał piłkarzom. – Zawsze będziemy z bratem promować zapasy, gdy nadarzy się ku temu okazja – podkreśla mistrzyni z Rio.
Michalikowie poza zapasami fascynują się również innymi dyscyplinami sportu. Monika uwielbia oglądać transmisje z zawodów lekkoatletycznych, kilka razy była też na galach KSW. – Atmosfera towarzysząca tym imprezom zrobiła na mnie duże wrażenie – mówi i dodaje, że lubi też MMA. – To ciekawa dyscyplina sportu i wcale niełatwa. Zawodnik musi być wszechstronny, dobry w stójce i parterze. Sama trenowałam i trenuję MMA. Oczywiście dla przyjemności i niezbyt intensywnie, ponieważ staram się chronić kolana, które przeszły już kilka operacji – opowiada.
Tadeusz Michalik z siostrą Marzeną. Fot. archiwum T. Michalika
MMA w wojskowej formule jest też bliskie siostrze medalistki z Rio. – Por. Marzena Wantuch walczyła parę razy w Mistrzostwach Wojska Polskiego w Walce w Bliskim Kontakcie i zdobywała w nich medale – przypomina kpr. Michalik. Co na to Tadeusz? – Teraz chcę się skupić na zapasach, to dla mnie najważniejsze. Moim celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku. Dopiero po nich pomyślę, czy będę też chciał się sprawdzić w MMA – zapowiada zawodnik. Jako kibic najczęściej ogląda sporty walki, skoki narciarskie i piłkę nożną.
Za kilka dni poznamy wyniki plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski w 2021 roku. Jednym z nominowanych do tego tytułu jest Tadeusz Michalik. – Już znalezienie się w tak zacnym gronie jest dla mnie wyróżnieniem. Poza tym na liście kandydatów do tytułu sportowca roku mam numer 9, czyli numer najlepszego piłkarza na świecie Roberta Lewandowskiego. To zobowiązuje! – mówi nominowany.
Postscriptum
Bracia Lipieniowie zdobyli 21 tytułów mistrza kraju. Starszy o kilkanaście minut Kazimierz na mistrzostwach Polski wywalczył 13 złotych medali, a Józef – osiem. Z kolei na igrzyskach olimpijskich starszy z braci zdobył brąz w Monachium (w 1972 roku) i złoto w Montrealu (1976), a młodszy srebro w Moskwie (1980). Wojskowe rodzeństwo na igrzyskach wywalczyło dwa brązowe medale, a na mistrzostwach kraju 21 złotych krążków. Jednak Michalikowie mają jeszcze szansę poprawić swój bilans, gdyż Tadeusz nie zakończył sportowej kariery i jego celem numer jeden jest start na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.
autor zdjęć: st. szer. Kamil Śpiączka, Rafał Oleksiewicz/PZZ, Mirosław Cyryl Wójtowicz, Andrzej Lange/SE/East News, archiwum T. Michalika
komentarze