Zachód potępia wykorzystywanie migrantów do walki hybrydowej. – NATO pozostaje solidarne z Polską i wszystkimi sojusznikami w regionie – podkreślił Jens Stoltenberg, sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego, który rozmawiał dziś z prezydentem Andrzejem Dudą. Kryzys na polsko-białoruskiej granicy jest szeroko komentowany przez światowe media i polityków.
Szef NATO już wcześniej kilkakrotnie zapewniał o wsparciu dla Polski, która od kilkunastu tygodni mierzy się z wywołanym przez Białoruś kryzysem migracyjnym. Po poniedziałkowej eskalacji napięcia, Jens Stoltenberg raz jeszcze potępił reżim w Mińsku. – Wykorzystywanie migrantów do walki hybrydowej jest niedopuszczalne – napisał na Twitterze, po rozmowie z polskim prezydentem. W podobnym tonie wypowiadają się Stany Zjednoczone. Podczas ostatniej konferencji, rzecznik Departamentu Stanu, Ned Price, białoruskie działania na granicy z Polską nazwał „bezdusznymi i nieludzkimi” i zapowiedział, że Waszyngton nie zaprzestanie wezwań, by pociągnąć Aleksandra Łukaszenkę do odpowiedzialności między innymi za podważanie bezpieczeństwa Europy.
Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von den Layen wydała oświadczenie, w którym wezwała państwa członkowskie do zatwierdzenia nowych sankcji uderzających w Aleksandra Łukaszenkę i jego współpracowników. – Władze białoruskie muszą zrozumieć, że wywieranie nacisku na Unię Europejską w ten sposób, poprzez cyniczną instrumentalizację migrantów, nie pomoże w osiągnięciu ich celów – podkreśliła. O zaostrzeniu kursu wobec Mińska szefowie dyplomacji państw członkowskich UE będą rozmawiać najpewniej w przyszłym tygodniu. Jednak już dziś władze Unii zdecydowały, że część białoruskich oficjeli nie będzie mogła korzystać z ułatwień wizowych. Przypomnijmy, że ostatnie sankcje wobec reżimu Łukaszenki weszły w życie pod koniec czerwca tego roku. Przyjęto je w odpowiedzi na bezprawne zmuszenie do lądowania samolotu linii Ryanair, którym podróżował białoruski opozycjonista oraz prześladowanie przez Mińsk opozycji po sfałszowanych wyborach. UE sięgnęła wówczas po sankcje sektorowe. Ograniczenia dotyczą nie pojedynczych osób i firm związanych z reżimem, lecz całych gałęzi gospodarki. Białoruś została między innymi obłożona zakazem eksportu do UE produktów ropopochodnych, czy nawozów sztucznych. Państwa członkowskie nie mogą jej też sprzedawać na przykład produktów wykorzystywanych w przemyśle tytoniowym czy zbrojeniowym.
Szefowa KE zapowiedziała też, że niebawem jej zastępcy, Margaritis Schinas i Josep Borrell, odwiedzą państwa, z których płynie strumień migrantów. Będą namawiać ich przywódców do podjęcia stanowczych działań, by ich obywatele nie wpadali w pułapkę zastawioną przez reżim Łukaszenki. – Ponadto Komisja Europejska wspólnie z ONZ i jej wyspecjalizowanymi agencjami zbada, jak zapobiec rozwojowi kryzysu humanitarnego i zapewnić bezpieczny powrót migrantów do krajów ich pochodzenia – zaznaczyła von den Layen. Tymczasem Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców wezwało Białoruś do tego, by „zaprzestała igrania z ludzkim życiem”.
Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy coraz mocniej niepokoi państwa regionu. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer na łamach dziennika „Bild” zauważył, że ani Polska, ani jego kraj nie mogą samodzielnie stawiać czoła obecnemu kryzysowi. – Powinniśmy pomóc rządowi polskiemu w zabezpieczeniu zewnętrznej granicy. To powinno być zadanie Komisji Europejskiej. Apeluję o podjęcie działań. UE powinna stworzyć wspólny front – przekonuje. Według Pekki Haavisto, szefa MSZ Finlandii, kryzys na polsko-białoruskiej granicy może się szybko przekształcić w konflikt na dużo większą skalę. – Białoruś bezczelnie wykorzystuje sytuację. Z naszych informacji wynika, że do Mińska przylatuje z krajów arabskich i Turcji już 50 samolotów tygodniowo. Dlatego trzeba szybko ustalić górną granicę, do jakiej Łukaszenka może się posunąć – mówił w fińskiej telewizji. Podobnych ataków, do jakich doszło w okolic Kuźnicy Białostockiej, obawia się Litwa. Dlatego tamtejszy resort spraw wewnętrznych zaproponował zaostrzenie stanu wyjątkowego, który w lipcu został wprowadzony na pograniczu litewsko-białoruskim. Dodatkowo władze zapowiedziały zwiększenie liczby stacjonujących tam żołnierzy.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że władze w Mińsku dążą do podsycania kryzysu, nie tylko poprzez sprowadzanie na granicę kolejnych migrantów. Jak napisał cytowany przez IAR, niezależny dziennikarz Tadeusz Giczan, ludzie koczujący na wysokości Kuźnicy Białostockiej, są pilnowani przez białoruskie wojsko, które zabrania im opuszczania obozowiska. Białoruscy żołnierze mieli strzelać ponad głowami tych, którzy podjęli takie próby. Jednocześnie Mińsk może liczyć na wsparcie Moskwy, która w obliczu kryzysu coraz bardziej zaostrza retorykę. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oskarżyła Polskę o „aktywny udział w niszczeniu Iraku” i dlatego teraz bez względu na wszystko powinna przyjąć emigrantów z tego kraju.
Obecnie granicy Polski strzeże ponad 12 tysięcy żołnierzy oraz funkcjonariusze straży granicznej i policji. Według szacunków SG, po drugiej stronie może koczować nawet cztery tysiące migrantów, spychanych przez Białorusinów w kierunku terytorium Polski.
autor zdjęć: EyePress News / EyePress via AFP
komentarze