moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Na granicy stratosfery

Skoki z wysokości, podczas których operatorzy wykorzystują aparaturę tlenową, należą do najtrudniejszych. O specyfice tego typu zadań opowiada Wiktor, żołnierz Jednostki Wojskowej Komandosów. Dwa lata temu sam skoczył z ponad 11 km i ustanowił tym samym nieformalny rekord najwyższego skoku spadochronowego w Wojsku Polskim.

Dlaczego żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów szkolą się w skokach z takich wysokości?

Wiktor, żołnierz JWK: Trzeba pamiętać, że skok spadochronowy nie jest dla nas celem samym w sobie, tak jak to jest np. w różnego rodzaju aeroklubach. Dla żołnierzy JWK skok jest ważny, ale to tylko sposób przerzutu do wyznaczonego miejsca.

Operacje specjalne lubią ciszę, skrytość i zaskoczenie. Gdy wykonujemy skoki spadochronowe z wysokości np. 10 tys. m nad ziemią, trudno nas zauważyć, a to zwiększa naszą przewagę w walce. Poza tym poruszając się na wysokościach zarezerwowanych przede wszystkim dla samolotów pasażerskich, nie przyciągamy uwagi. I o to właśnie chodzi.

Skoki wysokie, czyli jakie?

Wszystkie skoki wykonywane z ponad 4 tys. m nazywamy wysokimi i wszystkie zgodnie z przepisami muszą być wykonywane z użyciem aparatury tlenowej. Rozróżniamy dwa typy skoków wysokich: HALO (skrót od High Altitude Low Opening) i HAHO (High Altitude High Opening). W pierwszym wypadku żołnierz opada swobodnie i otwiera spadochron nisko nad ziemią, przy czym minimalna wysokość otwarcia czaszy to około 1,5 tys. m. HAHO to skok, w czasie którego otwieramy spadochron dość wysoko i wykonujemy długi przelot. Wszystko zależy od typu misji, którą mamy wykonać.

Każdy żołnierz JWK, który ma tytuł skoczka spadochronowego, może wykonywać tego typu zadania?

Poza instruktorami spadochronowymi w JWK skoki z użyciem aparatury tlenowej wykonują tylko żołnierze wybranych grup specjalnych, po odpowiednim szkoleniu i badaniach lekarskich. „Skoki tlenowe” są niebezpieczne i bardzo wymagające, dlatego mogą je wykonywać ludzie o odpowiednich predyspozycjach psychicznych, fizycznych i zdrowotnych. Nasi żołnierze muszą skakać z tlenem w nocy, z użyciem noktowizji. To wysoki poziom trudności. Mógłbym to porównać do przejścia przez ulicę. Wyzwaniem nie będzie przejście przez jezdnię w dzień, ale jeśli mamy iść w nocy z zamkniętymi oczami, to poziom trudności znacznie wzrasta.

Czy tylko z powodu wysokości te skoki są tak niebezpieczne?

Głównym niebezpieczeństwem dla skoczków na dużych wysokościach jest niskie ciśnienie. Sprawia ono, że nasze płuca nie są w stanie zaabsorbować koniecznej do oddychania ilości tlenu. Może dojść do hipoksji, a więc niedotlenienia lub choroby dekompresyjnej. Może to doprowadzić do utraty przytomności, a nawet i śmierci skoczka.

Żeby uniknąć tych zagrożeń, bardzo dużo uwagi poświęcamy na szkolenie i badania. Każdy z instruktorów i operatorów przed skokami z tlenem przechodzi wiele badań oraz trening w komorze niskich ciśnień. Wówczas pod opieką lekarzy w kontrolowany sposób poddawani jesteśmy niedotlenieniu. Chodzi o to, by każdy mógł poznać reakcje organizmu i zauważyć, w którym momencie dojdzie do sytuacji niebezpiecznej, zobaczyć też, jak będzie zachowywać się również jego kolega. W takich warunkach wykonujemy proste ćwiczenia, zadania matematyczne, musimy np. dopasowywać do siebie przedmioty o takich samych kształtach, bo podczas hipoksji banalne czynności stają się trudne.

Jakie zadanie ma do wykonania żołnierz, który wyskakuje z samolotu lecącego na wysokości 10 tys. m?

W czasie skoku musi odpowiednio nawigować w powietrzu, tak by nie doszło do kolizji z innymi skoczkami. Żołnierz ma także wylądować w ściśle określonym miejscu. Aby tak się stało, operację trzeba starannie zaplanować. Sprawdzić pogodę, siłę i prędkość wiatru, ukształtowanie terenu.

Przy sprzyjających warunkach możemy pokonać większy dystans. I np. skacząc z 10 tys. m, przelecieć na spadochronie około 30 km w ciągu nieco ponad 20 minut. Ale nie jest to reguła, bo kilka lat temu grupa specjalna JWK wykonała przelot na odległość 40 km.

Czy taki skok jest przyjemny?

Na pewno jest emocjonujący, ale nie ma nic wspólnego ze skakaniem dla przyjemności. Jest ciemno, zadanie wykonuje się na wysokości, gdzie trudno się oddycha, a temperatura spada do –50°. Poza tym trzeba być bardzo skupionym, wtedy nie ma czasu na ekscytację i podziwianie widoków.

Czy możesz opisać wyposażenie żołnierza, który wykonuje skok wysoki?

Podstawą jest oczywiście spadochron główny i zapasowy, przynajmniej dwa wysokościomierze, GPS-y i busola. Jeszcze w czasie lotu samolotem żołnierze oddychają tlenem za pomocą aparatury zespołowej, tzw. matki, by dopiero na komendę przełączyć się na sprzęt indywidualny. Każdy skoczek ma także odpowiednią bieliznę, która chroni go przed odmrożeniami, kurtkę i spodnie wojskowe, bo po lądowaniu trzeba od razu przystąpić do wykonywania zadania. Skoczkowie mają również na sobie kominiarkę, gogle, hełm, słuchawki oraz specjalne rękawiczki, do których można wkładać podgrzewacze termiczne. To ważne, ponieważ podczas skoków wysokich dłonie marzną zawsze najbardziej. Oprócz tego jest jeszcze sprzęt, który każdy żołnierz zabiera ze sobą na operacje specjalne.

Dwa lata temu ustanowiłeś nieformalny rekord w skoku wysokim w Wojsku Polskim. Opowiedz o tym.

W 2019 roku Arkadiusz „Maya” Majewski oraz Jim Wigginton, były żołnierz armii amerykańskiej, wspólnie pobili rekord Guinessa. Skoczyli ze spadochronem w tandemie z wysokości 11 373 m n.p.m. Do udziału w tym projekcie zaprosili także Jednostkę Wojskową Komandosów. Pomagaliśmy nie tylko merytorycznie, lecz także użyczyliśmy im aparatury tlenowej. Ja również wtedy skakałem i jednocześnie miałem przyjemność filmować to wydarzenie.

Skacząc z tak dużej wysokości z balonu, mogliśmy przetestować możliwości naszego wyposażenia i sprawdzić, czy przyjęte przez nas procedury są poprawne. Wypracowaliśmy także nowe rozwiązania, do których teraz stosujemy się w jednostce.


Wiktor od kilku lat jest podoficerem Jednostki Wojskowej Komandosów. Wcześniej służył w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej. Wykonał ponad 1300 skoków spadochronowych, z czego kilkadziesiąt z użyciem aparatury tlenowej.

Rozmawiała Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: arch. JWK

dodaj komentarz

komentarze


Strzelanie w Orzyszu, czyli Leopardy w akcji
 
Inwestycja MON-u szansą dla lokalnej społeczności
Raport o wojennym okrucieństwie
Wojskowe emerytury w górę
Zmiana warty na Sycylii
Polski rząd z dyplomatyczną ofensywą
Foch stawia warunki
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Medalowy weekend reprezentantów Wojska Polskiego
„Feniks” w Niedźwiedzicy
Wojny dronów
Potrzeba wsparcia i dialogu
Zginęli, bo walczyli o wolną Polskę
Nowa brygada na horyzoncie
Fabryki schronów wzmocnią „Tarczę Wschód”
Szer. rez. Jakub Szymański mistrzem Europy
Zapiski z „Dzika” – unikat w Muzeum MW
Pokój w Ukrainie bliżej? Amerykanie są dobrej myśli
Premier Tusk: Zaczynamy wyścig o bezpieczeństwo
Fight in Partial Shade
Walka w półcieniu
Szwedzkie Gripeny włączą się w ochronę sojuszników
FlyEye daje przewagę
Czas przełomu
Trio na medal
„Baltic Sentry” na polskich wodach
Pierwsze drony MALE w Wojsku Polskim
Szachownica dla F-35 w nowej odsłonie
Nowe odkrycia na Westerplatte
Misje w pigułce
Kłopotliwe pamiątki na morskim dnie
Inżynierowie od UBM
Waszyngton mówi Moskwie „sprawdzam”. Co zrobi Władimir Putin?
Sojusz na niepewne czasy
„Ostatnia szarża”, czyli ułani kończą w wielkim stylu
1 Brygada Pancerna zdobywa teren zurbanizowany
Pilnujemy bezpieczeństwa na Bałtyku
Adam Małysz i Sebastian Chmara o współpracy z wojskiem
Półmaraton Komandosa – pękła bariera tysiąca
Transport 12 czołgów K2 w Polsce
Mirage’e w obronie Ukrainy
Trump przed Kongresem o Ukrainie
Roboty rozpoznawcze dla Wojska Polskiego
Niezawiniona śmierć niezłomnego gen. Fieldorfa
Wicepremier Kosiniak-Kamysz na spotkaniu ministrów obrony E5
Trzy kierunki ku bezpieczeństwu
Przebiegła, dywersyjna operacja Rosjan na ukraińskich tyłach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Podziękowania dla niezwyciężonych
Prezydent Duda z wizytą w NATO
Szefowie obrony debatowali w Paryżu
Panczeniści nie zawiedli
Zasady doręczania powołań – co się zmieniło?
„Byliśmy żołnierzami wymazanymi z historii”
30 mld zł z KPO na wydatki na obronność
Inwestycje w zbrojeniówkę to priorytet
Pancerni z Braniewa i ich Czarne Pantery
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nowy inspektorat w Dowództwie Generalnym
Przerwany lot „Orlika”
Mieliśmy rok rekordowych podwyżek. Czy będzie powtórka?
Szybkość reakcji i bezpieczeństwo to podstawa
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Aleo Mout”, czyli odzyskać miasto
Czas na armię rezerwistów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO