Poza macierzystym portem spędzili 57 dni, w tym czasie pokonali dystans 12 tys. mil morskich, odwiedzili cztery porty i zużyli 260 t paliwa – okręt szkolny ORP „Wodnik” wrócił właśnie z rejsu do Ameryki. Na jego pokładzie praktyki odbywali podchorążowie Akademii Marynarki Wojennej.
– Trudne tak naprawdę były pierwsze chwile, kiedy to musieliśmy przyzwyczaić się do rytmu życia na okręcie: czterogodzinnych wacht, które wypadały o różnych porach dnia i nocy, ograniczonej przestrzeni, powtarzających się czynności – wspomina mat pchor. Jakub Hołownia, student Wydziału Mechaniczno-Elektrycznego Akademii Marynarki Wojennej, który ostatnie dwa miesiące spędził na pokładzie ORP „Wodnik”. – Potem czas zaczął płynąć szybko. Zobaczyliśmy sporo, nauczyliśmy się wiele. W mojej głowie ten rejs zostanie chyba już na zawsze – dodaje.
Wraz z Hołownią na pokładzie okrętu szkolnego 3 Flotylli wyruszyło do Ameryki 56 podchorążych. Dla nich rejs wiązał się ze specjalistycznymi praktykami. Przyszli nawigatorzy pełnili wachty wraz z członkami załogi. Brali też udział w zajęciach z nawigacji, astronawigacji czy hydrometeorologii. Przyszli mechanicy pełnili służbę w okrętowej siłowni. Nad przebiegiem praktyk czuwali wykładowcy oraz instruktorzy. W sumie AMW wysłała w rejs ponad 60 osób. Z kolei załoga okrętu liczyła 54 oficerów, podoficerów i marynarzy. Dla nich wyjście do Ameryki także było czymś nowym. – Polski okręt po raz ostatni przeszedł Atlantyk ponad 20 lat temu – podkreśla kmdr por. Paweł Ogórek, dowódca ORP „Wodnik”. Sam „Wodnik” w czasie swojej długiej historii dwukrotnie wpłynął na wody Zatoki Perskiej, zawijał do portów w Arabii Saudyjskiej, Katarze, Kuwejcie, odwiedził też Indie oraz Kubę. Rejs, który zaliczył teraz, rozpoczął się w Gdyni. Okręt przeszedł przez Bałtyk, Morze Północne, Zatokę Biskajską, po czym wzdłuż brzegów Portugalii i północnej Afryki skierował się na Maderę. Tam podczas krótkiego postoju załoga uzupełniła zapasy.
Kolejnym etapem był 13-dniowy skok przez ocean, wprost do Miami na Florydzie. Tam podchorążowie i członkowie załogi mogli zejść na ląd. Na okręcie z kolei gościli m.in. polscy dyplomaci, dziennikarze, przedstawiciele amerykańskiej straży granicznej. – Oczywiście żadna z naszych aktywności nie doszłaby do skutku, gdybyśmy wszyscy nie byli szczepieni przeciwko COVID-19. W USA obowiązują bardzo restrykcyjne zasady sanitarne. Wiele instytucji ciągle jeszcze nie pracuje w normalnym trybie – wspomina kmdr por. Ogórek. Kolejnym przystankiem był Nowy Jork. – Podczas przejścia zorganizowaliśmy chrzest morski dla podchorążych, a potem stanęliśmy w samym centrum miasta, pomiędzy Manhattan Bridge a mostem Brooklińskim – opowiada oficer. Podczas kilkudniowego postoju marynarze złożyli wieniec przed Pomnikiem Katyńskim i spotkali się z przedstawicielami Polonii. Na pokładzie okrętu zorganizowane zostało też przyjęcie dyplomatyczne. – Dla mnie taka wizyta to świetne narzędzie do promowania relacji wojskowych pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi – podkreślał gen. dyw. pil. Cezary Wiśniewski, attaché obrony przy polskiej ambasadzie w Waszyngtonie.
Ostatnim przystankiem w Ameryce był dla „Wodnika” kanadyjski port Halifax. – Spędziliśmy tam trzy dni. Niestety, obostrzenia związane z pandemią sprawiły, że nie mogliśmy gościć na pokładzie przedstawicieli Polonii. Nasi marynarze spotkali się jednak z kolegami służącymi w kanadyjskich siłach morskich. Porozmawialiśmy, wymieniliśmy spostrzeżenia dotyczące naszej służby i użytkowanego sprzętu. To było na pewno ciekawe domknięcie wizyty za oceanem – zaznacza kmdr por. Ogórek. W drodze powrotnej okręt zahaczył jeszcze o redę francuskiego portu Le Havre, gdzie załoga uzupełniła zapasy.
W sumie poza macierzystym portem „Wodnik” spędził 57 dni. – Podczas rejsu marynarze zdobyli kolejne doświadczenia związane z długotrwałym pobytem na morzu, obsługą i konserwacją sprzętu, nawigacją, ale też radzeniem sobie z problemami, które podczas takich rejsów zawsze mogą się zdarzyć. Z pewnością była to również cenna lekcja dla podchorążych – podsumowuje kmdr por. Ogórek.
ORP „Wodnik” wszedł do służby 45 lat temu. Okręt ma niemal 73 m długości i wyporność 1745 t. Do tej pory na jego pokładzie praktyki odbyło ponad 3 tys. przyszłych oficerów sił morskich. Wśród nich przytłaczającą większość stanowili rzecz jasna podchorążowie z Polski, ale byli też studenci z krajów arabskich, Bułgarii, Rumunii czy Ukrainy. W 1991 roku „Wodnik” wziął udział w operacji „Pustynna burza”. W Zatoce Perskiej działał jako okręt szpitalno-ewakuacyjny.
autor zdjęć: kpt. mar. Anna Sech
komentarze