Silna Ukraina to dobry bufor wobec imperialnych zapędów Rosji – uważają wojskowi z Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dlatego wspierają ambicje Kijowa, by stać się członkiem NATO. O tym, jak polskie wojsko pomaga ukraińskim sąsiadom zreformować armię, a tym samym przyspieszyć wejście Ukrainy do Sojuszu, piszemy w najnowszym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”.
Port w Odessie. Cumujący przy nabrzeżu okręt stał się obiektem ataku. Terroryści przytwierdzili do kadłuba niewielkie magnetyczne miny. Ładunki zostały namierzone i zneutralizowane przez polskich nurków minerów. To tylko jeden z całej serii epizodów ćwiczeń „Sea Breeze ’21”. Manewry zorganizowały Stany Zjednoczone i Ukraina. W sumie wzięło w nich udział 5 tys. żołnierzy z 32 państw, przede wszystkim członków NATO. Na morze wyszło ponad 30 okrętów, w tym wszechstronnie uzbrojone niszczyciele z USA – USS „Laboon” i Wielkiej Brytanii – HMS „Defender” czy fregaty z Turcji – TCG „Barbaros” i Włoch – ITS „Virginio Fasan”. W powietrzu zaś znalazło się łącznie 40 maszyn – od dronów Bayraktar, przez samoloty pionowego startu V-22 Osprey, po myśliwce Eurofighter Typhoon. I choć historia „Sea Breeze” sięga 1997 roku, nigdy nie zaangażowano w nie tak dużych sił. „Chcemy zademonstrować światu, że Morze Czarne jest akwenem otwartym i dostępnym dla każdego”, podkreślał kmdr Kyle Gantt, zastępca dowódcy amerykańskiej 60 Eskadry Niszczycieli.
Polskę na ćwiczeniach reprezentowali marynarze z Grupy Nurków Minerów 12 Dywizjonu Trałowców, który podlega 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. „Na »Sea Breeze« jesteśmy po raz pierwszy”, relacjonował chor. mar. Michał Jodłoski. „Samo nurkowanie trochę różni się od tego na Bałtyku. Większe zasolenie sprawia, że trudniej się zanurzyć, ale kiedy już osiągnie się zakładaną głębokość, łatwiej na niej pływać”, mówił. Dla doświadczonego nurka takie różnice nie stanowią większego problemu. „Podczas »Sea Breeze« wykonywaliśmy zadania zarówno na otwartym morzu, w portowym basenie, jak i na lądzie”, tłumaczy por. mar. Piotr Bruski, dowódca Grupy Nurków Minerów 12 Dywizjonu Trałowców. „Na nabrzeżu poszukiwaliśmy improwizowanych ładunków wybuchowych przy użyciu zdalnie sterowanego robota Expert. Potem je neutralizowaliśmy”, wyjaśnia oficer.
Polskę na ćwiczeniach „Sea Breeze” reprezentowali marynarze z Grupy Nurków Minerów 12 Dywizjonu Trałowców, który podlega 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Fot. 8 FOW
Dzięki „Sea Breeze” Polacy zdobyli nowe doświadczenia, ale na Ukrainie wystąpili też w roli mentorów. „Baza szkoleniowa ukraińskich nurków znajdowała się na zajętym przez Rosję Krymie. Teraz powoli ją odbudowują, podpatrując standardy obowiązujące w NATO. System szkolenia zamierzają oprzeć na polskich instrukcjach. Korzystają nawet z polskiego sprzętu, choćby skafandrów”, podkreśla chor. mar. Jodłoski. Tymczasem „See Breeze” to jeden z wielu elementów szerokiego programu współpracy NATO z ukraińską armią.
Przełom po aneksji
Agresywna polityka Kremla i aneksja Krymu obnażyły militarną słabość Ukrainy, choć tamtejsze siły zbrojne od wielu lat starały się zbliżyć do NATO. W 1991 roku nasz wschodni sąsiad stał się członkiem Północnoatlantyckiej Rady Współpracy, szybko też przystąpił do programu „Partnerstwo dla pokoju”. W 1997 roku parafowano umowę o szczególnym partnerstwie pomiędzy Ukrainą a Sojuszem, w Kijowie powstało Biuro Łącznikowe NATO, a sama Ukraina otworzyła przedstawicielstwo przy Kwaterze Głównej w Brukseli. Ukraińscy żołnierze zaczęli ćwiczyć z wojskami Sojuszu i wyjeżdżać na zagraniczne misje – na Bałkany, do Afganistanu, Iraku. Nie wszystko jednak szło gładko. James Green, były szef Biura Łącznikowego NATO na Ukrainie, podsumowując 20-lecie szczególnego partnerstwa, opowiadał na łamach „Przeglądu NATO”: „Ukraińskie formalne instytucje często okazywały się słabym przekaźnikiem wiedzy i know-how zdobytych we współpracy z Sojuszem. Tamtejsze jednostki wojskowe ćwiczyły zgodnie ze standardami »Partnerstwa dla pokoju«, ale ich podstawowe instrukcje pozostawały bez zmian. Bywało, że jednostka była formowana wyłącznie w celu wysłania jej na operację, a potem żołnierze wracali do swoich macierzystych jednostek”.
Cezurą we wzajemnych stosunkach okazała się aneksja Krymu oraz wojna w Donbasie. O zacieśnieniu współpracy z Ukrainą liderzy państw NATO rozmawiali w 2014 roku podczas szczytu w Newport, a dwa lata później, przy okazji szczytu w Warszawie, zatwierdzony został kompleksowy pakiet pomocowy. Dotyczył on m.in. doradztwa, edukacji i szkolenia oraz reformy sektora bezpieczeństwa i obrony. Sojusz obiecał wzmocnić ukraińską armię m.in. w zakresie logistyki, łączności, cyberbezpieczeństwa czy rehabilitacji rannych żołnierzy.
Wspólne korzyści
Siły Zbrojne RP współpracują z ukraińską armią od lat, a wszystkim inicjatywom przyświeca jeden cel – chodzi o wdrożenie do Sił Zbrojnych Ukrainy standardów obowiązujących w NATO. Doskonałym przykładem integracji armii obydwu państw są ćwiczenia „Rapid Trident”, organizowane od 2006 roku w ramach programu „Partnerstwo dla pokoju”. Z ukraińskimi żołnierzami ćwiczyły np. pododdziały 6 Brygady Powietrznodesantowej. W 2015 roku zainaugurowano także współpracę podoficerów z obu państw. W ramach DEEP Ukraina (Defence Education Enhancement Programme) w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu szkoliło się kilkudziesięciu żołnierzy zza wschodniej granicy. Poznawali system kształcenia naszych podoficerów i przygotowywali się do prowadzenia zajęć według standardów NATO.
W ćwiczeniach „Sea Breeze” amerykańską marynarkę wojenną reprezentowały niszczyciele (na zdjęciu USS „Laboon”). Fot. US Navy
Rok wcześniej z inicjatywy Ukrainy rozpoczęła się współpraca lekarzy z obu państw. Organizowane są szkolenia psychologów, psychoterapeutów i medyków, którzy u siebie w kraju pomagają żołnierzom i cywilom poszkodowanym na skutek walk w Donbasie. Głównym tematem takich spotkań są: diagnostyka i terapia zaburzeń stresowych, pourazowych oraz innych związanych ze stresem bojowym.
Ważne miejsce na liście polsko-ukraińskiej współpracy zajmuje LITPOLUKRBRIG, międzynarodowa brygada stworzona przez armie Polski, Ukrainy oraz Litwy. Składa się ona z dowództwa w Lublinie oraz 4 tys. żołnierzy, którzy na co dzień stacjonują w macierzystych jednostkach.
W ubiegłym roku brygada została podporządkowana pod względem szkoleniowym 18 Dywizji Zmechanizowanej. „Na rzecz LITPOLUKRBRIG działają nasze jednostki, m.in. batalion saperów, dywizjony artylerii samobieżnej i przeciwlotniczej, batalion zmechanizowany oraz dowodzenia”, wyjaśnia mjr Przemysław Lipczyński, rzecznik 18 DZ. Oficerowie dywizji i brygady współpracowali już podczas treningu sztabowego „Wkra”, a obecnie przygotowują się do ćwiczeń dowódczo-sztabowych „Wydra”, które mają sprawdzić zdolność brygady do planowania, organizowania i prowadzenia działań taktycznych. W lipcu żołnierze wyjechali wspólnie do Jaworowa na Ukrainę, gdzie rozpoczęły się ćwiczenia „Three swords”. Na tamtejszym poligonie Polacy goszczą regularnie. W połowie 2016 roku wyjechała tam pierwsza zmiana Polskiej Grupy Zadaniowej, czyli 28 żołnierzy z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Weszli oni w skład Połączonej Międzynarodowej Grupy Szkoleniowej „Ukraina” i wspólnie z Amerykanami, Kanadyjczykami i Brytyjczykami szkolili gospodarzy.
Po dwumiesięcznej misji podhalańczyków zmienili spadochroniarze z 6 Brygady Powietrznodesantowej, którzy swoich ukraińskich odpowiedników uczyli m.in. maskowania, patrolowania, technik obrony i natarcia. Współpracowali z jednostką, która kilka tygodni później wyjechała, by wzmocnić linię frontu. XVI zmianę stworzyli głównie żołnierze 6 Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic oraz 1 Batalionu Czołgów z Żurawicy. „Skupialiśmy się raczej na doradzaniu dowódcom plutonów i kompanii batalionu OPFOR [opposing force]. Rolą tej jednostki jest podgrywanie sił przeciwnika dla szkolących się pododdziałów”, mówi mjr Jan Rosiek, dowódca zmiany.
Jaworowo, ćwiczenia „Three swords”. Fot. 1 WBPanc
Pod koniec maja tego roku w Jaworowie zameldowała się już XVII zmiana polskich żołnierzy. Kontyngent w większości wystawiła 19 Brygada Zmechanizowana. „Współdziałamy z ukraińskim batalionem OPFOR. Prowadzimy zajęcia z medycyny pola walki, taktyki wojsk zmechanizowanych, zmotoryzowanych. Zaznajamiamy też Ukraińców ze sposobem działania zwiadowców”, wylicza mjr Piotr Zieliński, dowódca Polskiej Grupy Zadaniowej. „Bazujemy na programie szkolenia ukraińskich żołnierzy, ale dzielimy się swoją wiedzą, pokazujemy rozwiązania i sposoby działania obowiązujące w NATO. Zysk jest obustronny. Wśród szkolonych są także żołnierze z doświadczeniem frontowym. Kontakt z nimi to dla nas ciekawa lekcja”, dodaje oficer.
Od kilku lat z ukraińskimi komandosami pracują polscy specjalsi, m.in. z Jednostki Wojskowej Komandosów czy Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych. Ich działania owiane są tajemnicą. Wiadomo jednak, że nie wykonują żadnych zadań operacyjnych, a jedynie szkolą Ukraińców ze strzelectwa, taktyki wojsk specjalnych oraz medycyny pola walki.
Sojusz większych możliwości
Natowskie wsparcie wynika z prostego założenia: silna Ukraina to dobry bufor wobec imperialnych zapędów Rosji. Eksperci potwierdzają, że od czasu aneksji Krymu ukraińska armia zmieniła się nie do poznania. Jest zdecydowanie lepiej zorganizowana, wyszkolona i uzbrojona. Żołnierze dostali nowe karabiny, pojazdy opancerzone, drony Bayraktar TB-2, niebawem ruszy modernizacja czołgów T-64.
Władze w Kijowie powtarzają jednak, że to za mało. Chcą członkostwa w NATO. „Samymi reformami nie da się powstrzymać Rosji”, stwierdził niedawno ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. W czerwcu ubiegłego roku Sojusz przyznał Ukrainie status członka programu rozszerzonych możliwości (Enhanced Opportunities Partners). Posiada go zaledwie sześć państw, w tym Szwecja czy Finlandia. To kolejny krok ku zacieśnieniu współpracy pomiędzy Ukrainą a NATO. Ale droga do samego członkostwa wydaje się jeszcze daleka.
Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Polska Zbrojna” 7/2021.
Wydawnictwo można kupić w naszym sklepie.
autor zdjęć: US Navy, 8 FOW, 1 WBPanc
komentarze