Dwa pierwsze powstania, które wzniecili Ślązacy, były głównie manifestacją polityczną wspartą użyciem broni. W przypadku III powstania śląskiego było inaczej. Katastrofalne dla strony polskiej wyniki plebiscytu z marca 1921 roku pokazały wyraźnie, że należy podjąć walkę zbrojną na dużą skalę i – jak będzie trzeba – bezpardonową.
III powstanie śląskie - powstańczy ciężki karabin maszynowy Maxim wz. 1908 na podstawie saneczkowej w akcji nad Odrą. 1921 r. Fot. NAC
Beczka prochu – tak zgodnie nazywano Górny Śląsk wiosną 1921 roku. Nie było w tym ani cienia przesady. Plebiscyt, który miał ostatecznie zdecydować o przynależności tej dzielnicy, był ogromnym rozczarowaniem dla tych, którzy pragnęli, by znalazła się ona w granicach odrodzonej niedawno Polski. Wielopłaszczyznowa akcja władz niemieckich spowodowała, że za przyłączeniem Górnego Śląska do Rzeczypospolitej opowiedziało się tylko 40 procent uprawnionych do głosowania. Dla polskich działaczy było jasne, że zemściło się tutaj przede wszystkim prawo, które pozwalało głosować wszystkim tym, którzy urodzili się na Śląsku. Niemcy przywozili tu tzw. emigrantów z terytorium całej Rzeszy.
Na takie niuanse nie zwracali jednak uwagi przedstawiciele mocarstw zachodnich, którzy dzierżyli kontrolę nad dzielnicą. Kiedy wrogo nastawieni do Niemców Francuzi zachowywali w tej sprawie wstrzemięźliwość, Brytyjczycy, a za nimi Włosi, ogłosili, że Śląsk jako jednolity organizm państwowy należy pozostawić przy Niemczech. Polsce na otarcie łez zaproponowano gminy rolnicze. Ale to już było krzesaniem ognia pod beczką prochu. Pierwszym i bolesnym efektem plebiscytu były pogorszenie sytuacji ekonomicznej oraz masowe zwolnienia polskich robotników przez niemieckich przedsiębiorców zarządzających większością śląskich zakładów i kopalń. Odpowiedzią była fala strajków i demonstracji, które Niemcy brutalnie tłumili – na fabrycznych placach i ulicach lała się krew.
Do broni!
Jednak ulica zdecydowanie chciała się bić i parła do walki. Ludzie obawiali się, że lada dzień na Górny Śląsk powróci armia niemiecka, a oddziały alianckie nie zrobią nic, by temu przeciwdziałać. Wtedy Niemcy będą mogli w pełni triumfować. Spodziewali się tego i członkowie Polskiego Komisariatu Plebiscytowego z Wojciechem Korfantym, który stał na jego czele, ale co do walki zbrojnej byli bardziej powściągliwi. Zdawali sobie sprawę, że rząd polski związany postanowieniami traktatu wersalskiego nie wystąpi oficjalnie po ich stronie. Jednak w kwietniu sytuacja stała się napięta do granic i Korfanty stwierdził, że nie ma innego wyjścia niż walka. Przy tym wyobrażał sobie, że to będzie powtórka z II powstania śląskiego – krótka demonstracja zbrojna.
Jego zdania nie podzielali szefowie Dowództwa Obrony Plebiscytu (czyli przede wszystkim Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska) i Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego. Przewidywali wręcz przeciwnie, że walki będą długie i przybiorą charakter działań regularnych. Polski rząd nie mógł oficjalnie poprzeć zrywu powstańczego, ale nie wykluczało to tajnych prac i przygotowań, by go wesprzeć (podobnie zresztą czynił rząd niemiecki, wspierając nieoficjalnie swoje siły w dzielnicy). Za polsko-śląski kordon zaczęli przechodzić ochotnicy i „urlopowani” oficerowie różnych specjalności. Płynęły także broń i zaopatrzenie.
III powstanie śląskie - pododdział powstańczy w Rybniku. Widoczni ochotnicy z karabinami. 1921 r. Fot. NAC
W drugiej połowie kwietnia 1921 roku plan powstania był gotowy. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, zakładał on maksymalne wykorzystanie zaskoczenia, opanowanie okręgu przemysłowego i dalszą ofensywę w kierunku górnej Odry. Zdecydowano, że z chwilą wybuchu powstania Dowództwo Obrony Plebiscytu zostanie przemianowane na Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych, na której czele stanął podpułkownik Maciej Mielżyński, a później pułkownik Kazimierz Zenkteller. Natomiast dyktatorem powstania i jego decydentem politycznym był Wojciech Korfanty. Termin powstania wyznaczono na noc z 2 na 3 maja. Ta symboliczna dla Polaków data miała posłużyć do zmylenia Niemców. Koncentracja sił powstańczych miała wyglądać jak przygotowania do obchodów święta Konstytucji 3 maja.
Majowa jutrzenka
Już pierwsze chwile walki udowodniły, że opracowany plan i przygotowania spełniły nadzieje powstańców. Najpierw Niemcy zostali zaskoczeni przez szeroko zakrojoną akcję dywersyjną Grupy Wawelberga. Komandosi, bo tak można nazwać jej żołnierzy, kapitana Tadeusza Puszczyńskiego „Konrada Wawelberga” w ciągu trzech nocnych godzin wysadzili w powietrze około 50 mostów, w tym strategiczny dwutorowy most żelazny pod Opolem, co sparaliżowało prawie zupełnie komunikację i zaopatrzenie wojsk niemieckich. Dodatkowym efektem był szok, jaki akcja „Mosty” wywołała wśród Niemców. Wobec tego, gdy główne siły powstańcze o godzinie 2.00 3 maja 1921 roku ruszyły do walki, ich powodzenie było prawie pewne.
I tak rzeczywiście się stało. W ciągu kilku dni powstańcy opanowali wyznaczone cele w okręgu przemysłowym, a zdecydowany niemiecki opór napotkali dopiero na linii Odry. Kolejne dni maja zapisywano sukcesami. I tak 8 maja powstańcy opanowali Górę Świętej Anny uważaną za symbol polskości Śląska. Następnego dnia po ciężkich walkach zdobyto Kędzierzyn, a 10 maja w ręce powstańców wpadły porty rzeczne w Koźlu. Niemcy zostali wyparci za Odrę. We wszystkich tych starciach zdobyto znaczne ilości broni i sprzętu oraz tabor kolejowy – 49 lokomotyw i około 2300 wagonów towarowych. Część z nich zmieniono w pociągi pancerne. Na wieść o wybuchu powstania do jego oddziałów zaczęło zgłaszać się coraz więcej ochotników zza kordonu, głównie z Wielkopolski i Małopolski Zachodniej. Swój akces zgłaszali także wojskowi, w tym kadeci z Korpusu Kadetów w Łobzowie pod Krakowem i Korpusu Kadetów w Modlinie. Początkowo groziło im za to wydalenie z korpusu za niesubordynację, ale pod naciskiem opinii publicznej anulowano to rozporządzenie.
III powstanie śląskie - grupa powstańców przy zniszczonym pociągu pod Kędzierzynem. Widoczny przewrócony parowóz serii Tp 1. Maj 1921 r. Fot. NAC
Wydawało się, że lada dzień powstanie zakończy się sukcesem, ale szybko pojawiły się symptomy temu przeczące. Przede wszystkim powstańców zaskoczyła postawa aliantów. Liczono na ich poparcie, przynajmniej na neutralność. Tymczasem wojska sprzymierzonych zaczęły wymuszać wycofanie się powstańców ze zdobytych miast, a nawet zaczęły wspierać zbrojnie – zwłaszcza Włosi – oddziały niemieckie. Także sami Niemcy w końcu uporali się ze zniszczonymi przez „polskich destruktorów” liniami komunikacyjnymi i na tereny objęte walkami zaczęły płynąć z Reichu posiłki. Na froncie nastąpiła stabilizacja, ale czas zaczął grać na korzyść strony niemieckiej. Słowo „front” jest tutaj jak najbardziej adekwatne, gdyż około 20 maja zarysowała się jego zwarta linia, która biegła od Gorzowa Śląskiego przez między innymi Stare Olesno, Zębowice, Borzycz, Krośnice i Kamień Śląski w górę Odry, aż do granicy z Czechosłowacją.
Przesilenie
Korfanty czuł, podobnie jak inni dowódcy powstańczy, że lada dzień sytuacja na froncie może przybrać zły obrót. Wystąpił więc do aliantów z prośbą o mediację. Jednak Niemcy, widząc, że teraz inicjatywa leży po ich stronie, kategorycznie odrzucili wszelkie sugestie o zawieszenie broni i ruszyli do natarcia. W nocy z 20 na 21 maja wojska niemieckie uderzyły na powstańcze pozycje w rejonie Góry Świętej Anny. Następne dni stały się areną zażartych walk.
To już nie były potyczki, lecz regularna i ciężka bitwa z użyciem artylerii, samochodów i pociągów pancernych oraz broni maszynowej. Niemcy byli pewni swej przewagi, ale kolejny raz zostali zaskoczeni przez powstańców – tym razem ich twardą obroną. Do 26 maja trwały zacięte walki o Górę Świętej Anny. Kiedy żadna ze stron nie uzyskała przewagi, przerwano je i wznowiono na początku czerwca. Równie ciężkie boje trwały między innymi pod Zębowicami i Kluczborkiem, Raciborzem, Olesnem i Gorzowem Śląskim.
Powstańcy twardo bronili swoich pozycji, ale dla ich dowództwa jasne było, że w końcu ulegną niemieckiej przewadze. Także z Warszawy szły coraz wyraźniejsze sugestie, by Korfanty rozpoczął negocjacje. Rozmowy rozejmowe rozpoczęły się 29 maja w Błotnicy Strzeleckiej. Strona powstańcza godziła się na zaprzestanie walk, pod warunkiem jednak utworzenia wzdłuż linii frontu pasa demarkacyjnego obsadzonego przez wojska alianckie. Sprzeciwili się temu kategorycznie Niemcy, żądając przywrócenia w dzielnicy sytuacji sprzed wybuchu powstania. Ostatecznie powstańcy 11 czerwca zgodzili się podpisać umowę rozejmową. Niemcy uczynili to dopiero 25 czerwca. Na mocy tej umowy obie strony zobowiązały się do wycofania swoich wojsk z obszaru plebiscytowego do 5 lipca 1921 roku. Tę datę uważa się również za koniec III powstania śląskiego. Władza na Górnym Śląsku ponownie przeszła w ręce Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej.
Po kilkumiesięcznych negocjacjach i sporach, 20 października 1921 roku pod auspicjami mocarstw dokonano oficjalnego podziału Śląska. Polsce przyznano z obszaru plebiscytowego 3214 kilometrów kwadratowych terytorium (29%) zamieszkanego przez 996 tys. ludzi. W odróżnieniu od propozycji aliantów z wiosny 1921 roku był to teren wyjątkowo wartościowy pod względem ekonomicznym, bo znajdowała się na nim większość górnośląskich kopalń węgla, cynku i ołowiu oraz stalowni i hut. Niewątpliwie był to efekt walk powstańczych. W czerwcu 1922 roku na Śląsk wkroczyły wojska polskie dowodzone przez generała Stanisława Szeptyckiego. Główne uroczystości powrotu dzielnicy w polskie granice odbyły się 16 lipca 1922 roku w Katowicach.
Bibliografia:
Czesław Brzoza, Polska w czasach niepodległości i drugiej wojny światowej (1918–1945), Kraków 2001
Antoni Czubiński, Historia Polski 1864–2001, Wrocław 2002
Lech Wyszczelski, 1921. III Powstanie Śląskie [w:] Zwycięskie bitwy Polaków, t. 48, Warszawa 2015
autor zdjęć: NAC
komentarze