Wdzięczność każdej rodziny na naszej Wyspie (…) należy się brytyjskim lotnikom, którzy (…) odwracają losy wojny światowej. Nigdy jeszcze w żadnym konflikcie tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu – powiedział Winston Churchill 20 sierpnia 1940 roku. Ponad miesiąc wcześniej rozpoczęła się bitwa o Anglię, w której walczyło 144 polskich pilotów.
Samoloty Spitfire polskiego Dywizjonu Myśliwskiego 303 w Wielkiej Brytanii. Fot. NAC
Pierwsza w historii bitwa, której losy rozstrzygnęły się w walkach powietrznych – zdaniem brytyjskich historyków – toczyła się od 10 lipca 1940 roku do 31 października 1940 roku. Winston Churchill, premier Wielkiej Brytanii i minister obrony, mówiąc w Izbie Gmin o odwracaniu losów II wojny światowej, jeszcze nie mógł ogłosić zwycięstwa brytyjskich Królewskich Sił Lotniczych (Royal Air Forces – RAF) nad Siłami Powietrznymi Luftwaffe. W sierpniu walka o dominację w powietrzu jeszcze nie była rozstrzygnięta. Szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść RAF-u dopiero w drugiej połowie września.
W październiku, choć niemieckie bombowce nadal latały nad Anglią, Niemcy już się pogodzili z klęską Luftwaffe w powietrzu i wstrzymali przygotowania do inwazji na Wyspy Brytyjskie. Za to zaczęli przerzucać swoje siły na wschód, szykując się do ataku na Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Z kolei historycy niemieccy czas trwania bitwy o Anglię wyznaczają od sierpnia 1940 roku do połowy maja 1941 roku – do czasu pierwotnego planu rozpoczęcia ataku Niemiec na ZSRR w ramach operacji pod kryptonimem „Barbarossa”.
Operacja „Lew morski”
10 maja 1940 roku król Jerzy VI powołał Winstona Churchilla na stanowiska premiera Wielkiej Brytanii i ministra obrony. Tego samego dnia rozpoczęła się niemiecka ofensywa na Francję. 14 czerwca 1940 roku oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Paryża, a kilka dni później – 22 czerwca – Francja skapitulowała. Te wydarzenia zmusiły Churchilla do działania. 18 czerwca w przemówieniu wygłoszonym w Izbie Gmin zapowiadał kolejne kroki Hitlera i czym się może zakończyć jego zwycięstwo. „Skończyło się to, co generał Weygand nazwał bitwą o Francję. Spodziewam się, że teraz zacznie się bitwa o Anglię” – mówił. Zaznaczył również, że „od jej wyniku zależy przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej”. „Hitler wie, że musi pokonać nas na wyspie, bo inaczej przegra wojnę. (…) Jeśli zdołamy stawić mu czoła, cała Europa może być wolna. Jeśli przegramy, cały świat pogrąży się w otchłani nowego Średniowiecza”, podkreślił.
Douglas Bader dowodził Dywizjonem 242 podczas bitwy. Poprowadził także skrzydło Duxford.
Hitler zdawał sobie sprawę z tego, że zdobycie Wielkiej Brytanii nie będzie łatwe. Plan inwazji otrzymał kryptonim „Seelöwe” („Lew morski”). 16 lipca 1940 roku Hitler wydał rozkaz o rozpoczęciu 15 sierpnia inwazji oraz o wcześniejszym zniszczeniu Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego RAF-u. Zmniejszył liczbę planowanych do przerzutu żołnierzy do około 70 tysięcy. Do akcji miało wkroczyć 9 dywizji lądowych i wspierająca je dywizja powietrznodesantowa. Niemiecka marynarka wojenna – Kriegsmarine – miała przygotować setki barek i holowników. Aby ułatwić jej zadanie na kanale La Manche, Niemcy planowali wcześniej wciągnąć Królewską Marynarkę Wojenną – Royal Navy – w działania na Morzu Północnym i Śródziemnym oraz zniszczyć bądź zneutralizować nadbrzeżne fortyfikacje. Z kolei Royal Navy gotowa była wysłać na wody kanału La Manche kilka krążowników i około 40 niszczycieli.
Jednak wstępem do wojny na wodzie miało być zwycięstwo Luftwaffe nad RAF-em w wojnie powietrznej. Wyeliminowanie z walki jak najwięcej Spitfire’ów i Hurricane’ów ułatwiłoby niemieckim samolotom ataki na brytyjskie krążowniki i niszczyciele. Ostatecznie jednak planowana operacja „Lew morski” nie doszła do skutku. Niepowodzenia w walce powietrznej oraz powolne przygotowania do inwazji Kriegsmarine sprawiły, że Hitler początek operacji przesunął na 15 września 1940 roku. W tym terminie również nie doszło do rozpoczęcia inwazji. 17 września przywódca III Rzeszy z powodu niesprzyjającej pogody przesunął rozpoczęcie operacji na nieokreślony termin, a 12 października na następny rok. W końcu 13 lutego 1943 roku Hitler odrzucił plany inwazji morskiej na Wielką Brytanię.
Inwestycja w myśliwce
Kluczem do wybicia Niemcom z głowy zdobycia Wielkiej Brytanii okazała się wygrana RAF-u nad Luftwaffe. Z kolei sukces w powietrzu niewątpliwie zapewniły myśliwce i walczący w nich lotnicy, którzy – co podkreślał Churchill – niezrażeni przeciwnościami nieustannie podejmowali wyzwania i narażali się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Natomiast za kontrowersyjnym planem inwestycji w lotnictwo myśliwskie, gdy wszyscy byli za rozwijaniem potencjału bombowców, stał marszałek lotnictwa sir Hugh Dowding. Dzięki niemu stworzono też sieć stacji radarowych wzdłuż południowego wybrzeża Anglii – wykorzystanie nowego wynalazku również przyczyniło się do końcowego sukcesu RAF-u w walce powietrznej z Luftwaffe.
Stacja radarowa na wschodnim wybrzeżu.
Marszałek Dowding w 1937 roku, gdy kierował Dowództwem Lotnictwa Myśliwskiego, doprowadził do tego, że w tajemnicy testowano funkcjonowanie nowej sieci stacji radarowych. W tym roku do podległych jego dowództwu dywizjonów trafiły pierwsze partie Hurricane’ów, a w następnym Spitfire’ów. Marszałek starał się również, aby nowe samoloty były wyposażone w nadajniki radiowe o wysokiej częstotliwości, pozwalające pilotom prowadzić ze sobą rozmowy i umożliwiające komunikowanie się z centrum operacyjnym na ziemi. Dowding przekonał też innych dowódców, że Kwatera Główna Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego powinna nie tylko koordynować działania dywizjonów myśliwskich, ale także kierować przebiegiem spodziewanej bitwy z Niemcami.
Dowództwo Lotnictwa Myśliwskiego zdawało sobie sprawę z tego, że myśliwce nie obronią przed bombardowaniami wszystkich miast i ważnych punktów strategicznych. Opracowano więc taktykę przeprowadzania ataków na wrogie samoloty w małych formacjach. Postawiono na doskonałą koordynację działań dywizjonów. Miały się szybko wymieniać w powietrzu – gdy jeden musiał wracać na lotnisko, aby uzupełnić paliwo i amunicję, drugi miał zajmować jego miejsce. Wreszcie atutem brytyjskich myśliwców miało być wyposażenie ich w osiem karabinów maszynowych Browning Mk II kal. 7,7 mm o szybkostrzelności 1200 strzałów na minutę, instalowanych w zespołach po cztery na skrzydło z zapasem 334–350 sztuk amunicji na jeden karabin.
Formacja Defiantów z 264 Eskadry RAF-u (PS-V został zestrzelony 28 sierpnia 1940 nad Kentem przez Bf 109).
Niestety, mimo starań marszałka Dowdinga na początku bitwy o Anglię RAF miał mniej myśliwców niż Luftwaffe. Brytyjczycy posiadali ok. 800 myśliwców, a Niemcy 1000. Jeszcze większą przewagę Niemcy mieli w liczebności bombowców – dysponowali ok. 1500 samolotami, a RAF 400. Brytyjski przemysł jednak od lipca do października 1940 roku wyprodukował dodatkowo ponad 1900 maszyn. Doszło do tego, że nie miał kto nimi latać. Dlatego RAF musiał skorzystać z pomocy pilotów z innych państw. W sumie w bitwie o Anglię walczyło 2900 lotników z 14 państw, w tym 144 z Polski, 98 z Nowej Zelandii, 86 z Kanady i 84 z Czechosłowacji.
Lotnicy polskiego Dywizjonu Myśliwskiego 303 oglądają szczątki zestrzelonego samolotu niemieckiego "Ju 88". Z prawej widoczny samolot "Spitfire" należący do pilota Jana Zumbacha. Fot. NAC
Polacy wkroczyli do akcji 19 lipca. Tego dnia por. Antoni Ostowicz, pilot w 145 dywizjonie brytyjskim, zestrzelił niemiecki bombowiec. Natomiast 15 i 31 sierpnia gotowość bojową osiągnęły dwa polskie dywizjony myśliwskie: 302 i 303. Polacy utworzyli też dwa dywizjony bombowe: 300 i 301. Nasi piloci wykazali się w powietrzu dużą skutecznością. Na 1733 zniszczone samoloty Luftwaffe Polacy zestrzelili 203, a z 66 alianckich dywizjonów polski 303 strącił najwięcej, bo aż 126 maszyn. W sumie Niemcy w bitwie o Anglię stracili 1733 samoloty i ok. 2500 lotników. Natomiast straty RAF-u wyniosły: 515 pilotów i 915 samolotów.
autor zdjęć: NAC, Wikipedia/IWM
komentarze