moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Defender” – czas podsumowań

W Drawsku Pomorskim zakończyły się manewry „Defender Europe ’20 Plus”. O tym czy przebiegły zgodnie z planem i jak wyglądała sojusznicza współpraca w cieniu koronawirusa rozmawiamy z gen. Jarosławem Miką. – Żołnierz nie może się bać działać w rejonie skażonym – mówi dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.

Panie generale, właśnie zakończyły się manewry „Defender Europe ’20 Plus”. Jaki wpływ na działanie wojska miał fakt, że ich organizatorem byli Amerykanie? To ułatwienie czy utrudnienie?

Gen. Jarosław Mika: Przede wszystkim jako dowódca generalny traktuję ten fakt jako wyróżnienie i wyraz zaufania. Podczas takich działań możemy przede wszystkim zdobyć cenne doświadczenia, poczynając od szczebla strategicznego, czyli przerzutu w krótkim czasie dużych sił na znaczną odległość i przygotowania planu ich użycia. Natomiast na szczeblach operacyjnym i taktycznym ćwiczenia w Drawsku pozwoliły nam zweryfikować dotychczasowe doświadczenia, dotyczące współpracy, a także ukierunkować nasze kolejne działania – określić, jakie elementy należy poprawić i na czym się skoncentrować. Przed nami czas podsumowań i wniosków, które będą wdrażane do szkolenia w następnych latach. Nie jest bowiem tajemnicą, że myślimy już o kolejnych edycjach ćwiczeń „Defender” w 2021 i 2022 roku.

Czy to znaczy, że w możemy się spodziewać kolejnego przerzutu do Europy tak dużych sił?

Trudno dzisiaj powiedzieć, jak będą wyglądały kolejne edycje „Defendera”. Kierownikiem ćwiczeń jest dowódca US Army Europe, gen. broni Christopher Cavoli. Z naszej strony jest pełna gotowość do współdziałania z sojusznikiem, dlatego będziemy brać w nich udział bez względu na to, gdzie się odbędą. Choć mam nadzieję, że jedną z lokalizacji będzie Polska.

A dlaczego udział w tych ćwiczeniach jest tak ważny?

Bo dzięki temu zdobywamy doświadczenie. Poza tym żołnierze mają okazję przekonać się o swojej wartości i budować relacje z sojusznikami. Jest to szczególnie ważne na niższych szczeblach dowodzenia, gdyż to przekłada się na naszą gotowość do realizacji zadań przez całe pododdziały.

Polacy i Amerykanie współpracują od dłuższego czasu. Czy te manewry wniosły coś nowego, czy dzięki doświadczeniu możemy mówić już o rutynowym działaniu?

Człowiek uczy się całe życie. Podczas każdych ćwiczeń można podpatrzeć u kolegów coś nowego. Bo to nie jest tak, że tylko polscy żołnierze uczą się od Amerykanów, to działa w obie strony. Na przykład podczas „Defendera” wozy Bradley US Army po raz pierwszy przeprawiały się przez most pontonowy zbudowany przez polskie wojska inżynieryjne. Oczywiście w niektórych kwestiach może się pojawić rutyna, jednak ona potrafi zgubić. Każde zadanie jest inne, wymaga innego zaangażowania czy to sił, czy środków, dlatego należy traktować je indywidualnie.

Podczas manewrów mogliśmy obserwować kilka debiutów. Oprócz tego, że wozy Bradley po raz pierwszy pokonały most pontonowy, zbudowany przez polskich żołnierzy wojsk inżynieryjnych, z pokładu Herkulesa odbył się pierwszy bojowy desant Aero, a wojsko korzystało też z systemu symulacji pola walki MILES. Jak Pan ocenia te elementy „Defendera”?

System symulacji pola walki to dla nas zupełnie nowe doświadczenie. To, że był on wykorzystywany na tak dużą skalę, to zasługa doskonałych relacji. Obecny dowódca 7 Armii, która przywiozła symulator do Polski, gen. broni Christopher Norrie był dowódcą pierwszej rotacji ABCT i to on wprowadzał amerykańskie wojsko do kompleksu żagańskiego. Byłem wówczas dowódcą 11 Dywizji Kawalerii Pancernej, a obecny dowódca 3 Dywizji Piechoty, która ćwiczyła w Drawsku, gen. dyw. Antonio Aguto, stał na czele 7 Armii. Zresztą w przeszłości tą jednostką dowodził także gen. broni Christopher Cavioli, obecny dowódca US Army Europe. Ten „łańcuszek znajomości” przyczynił się do tego, że żołnierze mogli zdobyć nowe doświadczenia – dzięki pracy z systemem pola walki.

Jeśli chodzi o desantowanie wojsk, to miało się ono pierwotnie odbyć na Litwie, ale z powodu epidemii COVID-19 musieliśmy zrezygnować z tego planu. Niemniej był to bardzo ważny element ćwiczeń, bo potwierdził, że odzyskaliśmy zdolności, które utraciliśmy ponad 30 lat temu. Mowa oczywiście o desantowaniu pojazdu. I nawet nie chodzi o to, że nie ćwiczyliśmy takich działań, po prostu nie mieliśmy sprzętu, który by nam to umożliwił. Trafił on do 6 Brygady Powietrznodesantowej dopiero w styczniu. Teraz musimy zdecydować, jaką nazwę im nadać. Chyba wyłonimy ją podczas konkursu.

Czy podejmując decyzję o organizacji ćwiczeń „Allied Spirit ’20”, nie obawiał się Pan, że w Drawsku może powstać ognisko koronawirusa? Czy wojsko miało przygotowany plan awaryjny, gdyby doszło do takiej sytuacji?

Byłem pierwszym żołnierzem, u którego zdiagnozowano wirusa, dlatego też dokładnie wiem, o czym mowa. Cały czas uczulałem wszystkich, aby zachowali ostrożność, regularnie dezynfekowali ręce i zachowywali dystans między sobą.

W kabinie wozu bojowego ciężko zachować dystans...

Niestety, tak. Ale trzeba zaznaczyć, że wszyscy amerykańscy żołnierze po przyjeździe do Polski przeszli test na obecność koronawirusa, zostali także poddani kwarantannie. W Wojsku Polskim także obowiązywał reżim sanitarny, część żołnierzy również była poddana testom. Podczas pobytu wojsk na poligonie nie odnotowaliśmy ani jednego przypadku zakażenia, co znaczy, że wdrożone przez nas procedury działają.

Kiedy w armii amerykańskiej pojawiły się pierwsze przypadki zarażenia COVID-19, dowódcy robili wszystko, aby zachować gotowość bojową. U nas było podobnie. Może o tym świadczyć zaangażowanie wojska w operacje „Tarcza” czy „Odporna wiosna”. Jako jedne z pierwszych do walki z koronawirusem były wykorzystane polskie siły powietrzne, które transportowały do kraju Polaków przebywających w Wuhan. Wydanie takiego rozkazu nie było łatwe, bo tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co będzie czekało na załogi na miejscu. Ale jako żołnierze musieliśmy się nauczyć walczyć z tym zagrożeniem. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że żołnierz boi się funkcjonować w środowisku skażonym, tym bardziej, że mamy odpowiednie wyposażenie i środki do tych działań.

Rozmawiała Magdalena Miernicka

autor zdjęć: Mariusz Bieniek, Michał Niwicz

dodaj komentarz

komentarze


Europa ma być zdolna do obrony
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Maratońskie święto w Warszawie
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Zawiszacy mają „Zjawę”
Pływali jak morscy komandosi
Od doświadczeń z wojny do pokolenia Z
Szczeciński Korpus rośnie w siłę
15 lat pomocy i pamięci
Kircholm 1605
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
Speczespół wybierze „Orkę”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Koniec dzieciństwa
Terytorialsi dłużej będą wspierać Straż Graniczną
Rozkaz: zatankować kompanię Abramsów
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
„Road Runner” w Libanie
Norwegowie zaczynają szkolenia Ukraińców w Polsce
Pięciobojowe duety na medal
Medale na ściance i na torze regatowym
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Rozwijanie śmigłowcowych zdolności
Jednym głosem w sprawie obronności
Strategiczna inwestycja w Bumarze-Łabędy
K2 bardziej polski i... bezpieczny dla załogi
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Świadczenia mieszkaniowe w górę
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Wojsko podzieli się Merkurym 2.0
W poszukiwaniu majora Serafina
Polski „Wiking” dla Danii
RAF nad Polską. Cel: patrolować i odstraszać
Logistycy świętują
„Gaudeamus igitur” u wojskowych medyków
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
Brytyjczycy na wschodniej straży
Brytyjczycy żegnają Malbork
Grupa WB rozszerza ofertę Warmate’ów
Wioślarze mistrzami świata, a pięcioboiści znów na podium
Bohaterowie, których etos trwa
Śmierć żołnierza Wojsk Obrony Terytorialnej
Bądźcie zawsze gotowi!
W crossie w Lublińcu powtórka sprzed roku
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Jak skutecznie szkolić polskie wojsko?
WOT na froncie walki w cyberprzestrzeni
Koniec pewnej epoki
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Rosja eskaluje napięcie w Europie Wschodniej
Dawka wiedzy od kadry AWL-u, czyli jak reagować w kryzysie
Medycyna na trudne czasy
Przedwczesny triumf
Medale pięcioboistów Wojska Polskiego
Żandarmeria skontroluje także cywilów
Umowa na rakiety do F-35 jeszcze w tym roku
W obronie gazoportu
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Rekompensaty na nowych zasadach
Cios w plecy
Sk@rp do ochrony wybrzeża
Para ratowników i pies w kopalni złota

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO