Przygotowywali się, by nieść pomoc żołnierzom rannym na misjach. Pandemia koronawirusa postawiała jednak przed nimi nowe zadania. Personel wojskowego szpitala polowego, który kilka tygodni temu stanął na wrocławskim lotnisku, jest w pełnej gotowości do walki z wirusem.
Szpital kontenerowy został rozwinięty w marcu przez 2 Wojskowy Szpital Polowy w związku z epidemią COVID-19. Powstał jako placówka zabezpieczająca rotację polskich żołnierzy z misji zagranicznych. Ponieważ wszyscy wracający z misji żołnierze byli, jak do tej pory zdrowi, w placówce nie hospitalizowano żadnego pacjenta. Dopóki w szpitalu nie ma chorych, personel wykorzystuje obiekt w celach szkoleniowych. W ostatnich ćwiczeniach wzięło udział ponad 40 medyków. Procedury postępowania doskonalili kierowcy – ratownicy, ratownicy medyczni, pielęgniarki i lekarze. Wspomagali ich diagności laboratoryjni i technicy RTG. Trenowano głównie procedury podejmowania pacjentów przez zespoły ewakuacji medycznej, bezpieczne transportowanie chorych oraz przekazywanie ich personelowi szpitala w odpowiednie miejsca z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Przed przyjęciem pacjentów lekarze i pielęgniarki sprawdzali sprawność sprzętu medycznego, m.in. respiratorów, aparatów do EKG oraz liczbę i dostępność materiałów medycznych niezbędnych do opieki nad chorymi.
Por. Alicja Pic, asystentka komendanta do spraw pielęgniarstwa i ratownictwa oraz rzecznik prasowy szpitala mówi, że epidemia koronawirusa wymusiła na personelu placówki potrzebę szybkiego uzyskania drugiej specjalizacji medycznej. – Nasi lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni przez lata ukierunkowani byli na działania z zakresu medycyny pola walki – wyjaśnia. Medycy wrocławskiego WszP, a także bliźniaczej placówki z Bydgoszczy, skupiali się na zdobywaniu doświadczeń w zakresie ratowania życia i zdrowia żołnierzy rannych na misjach. Szkoli się przede wszystkim w udzielaniu pomocy ofiarom postrzeleń i wybuchów, a gros zabiegów, która miała być wykonywana w szpitalu polowym miała mieć charakter chirurgiczny. – Obecnie musimy zdobyć doświadczenie w zakresie medycyny zakaźnej. Wdrożyć nowe procedury, sposoby postępowania z chorymi i procesem ich leczenia oraz zasady zachowania bezpieczeństwa personelu – dodaje por. Pic.
Także sama konfiguracja polowej placówki odzwierciedla nowe zadania, które stanęły przed personelem. Ze szpitala o profilu chirurgicznym musiał się obecnie stać szpitalem o charakterze internistycznym. Nie ma w nim na przykład sali operacyjnej i pooperacyjnej, bowiem w czasie epidemii i przy leczeniu chorych na COVID-19 nie planuje się przeprowadzania zabiegów operacyjnych.
Zdobywanie nowych doświadczeń w szpitalu polowym nie jest łatwe. Choć placówka jest dobrze wyposażona, już sam jej polowy charakter stwarza pewne ograniczenia. Dodatkowym utrudnieniem jest praca w pełnych zestawach ochronnych, wymaganych na oddziałach zakaźnych. Jak przyznają wojskowi medycy, w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa osobistego korzystają z rad personelu cywilnych placówek służby zdrowia z tzw. szpitali jednoimiennych.
Film: Bogusław Politowski / polska-zbrojna.pl
Samo przygotowanie się do pracy zajmuje medykowi około 10 minut. Lekarze i pielęgniarki muszą założyć kombinezony z kapturami ochronnymi, specjalną maskę ochronną, gogle, przyłbicę, trzy pary rękawiczek, a często także dodatkowe zabezpieczenia na stopy. Miejsca newralgiczne medycy uszczelniają dodatkowo taśmami samoprzylepnymi. Jeszcze ważniejsze jest zdjęcie odzieży ochronnej po zakończeniu pracy. Ze względów bezpieczeństwa każdy z medyków taką czynność wykonuje w obecności innego członka personelu, a poszczególne elementy ubioru muszą być zdejmowane w odpowiedniej kolejności.
Pielęgniarka kpr. Agnieszka Król już kilka razy brała udział w podobnych ćwiczeniach. Nie ukrywa, że praca w ubiorze ochronnym, szczególnie gdy na zewnątrz jest ciepło, jest bardzo trudna. – Najgorsze, że pod maską poci się twarz, okulary zaparowują i mamy ograniczoną widoczność – opowiada. Dodaje też, że mając na sobie trzy pary rękawiczek, nie jest łatwo wykonywać czynności medyczne, które wymagają szczególnej precyzji.
Jednodniowe ćwiczenie personelu medycznego kontenerowego szpitala polowego odbyło się 28 kwietnia. – Nasi medycy potwierdzili, że są w stałej gotowości, aby przyjąć pacjentów, gdyby zaszła taka potrzeba – zapewnia płk lek. Jarosław Bukwald, komendant 2 Wojskowego Szpitala Polowego we Wrocławiu.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze