Marynarka wojenna zaangażowała się w produkcję filmu fabularnego „Orzeł. Ostatni patrol”. W zdjęciach bierze udział m.in. następca legendarnego okrętu podwodnego z czasów II wojny światowej. Już wkrótce ORP „Orzeł”, który służy w 3 Flotylli, wyjdzie na morze wraz z ekipą filmową. Marynarze wspierali filmowców także konsultacjami.
– Filmowcy pojawili się u nas wiosną – opowiada kmdr por. Maciej Bielak, dowódca ORP „Orzeł”, największego polskiego okrętu podwodnego, który służy w gdyńskiej 3 Flotylli. Na okręcie zostały wówczas zamontowane kamery, które rejestrowały moment jego zanurzania i wynurzania. Nagrywani byli również stojący na kiosku oficerowie wachtowi z lornetkami. – Specjalna okładzina sprawiła, że górny fragment naszego kadłuba zaczął trochę przypominać kadłub przedwojennego „Orła” – mówi oficer. W zdjęciach wziął udział także ORP „Sęp”, jeden z okrętów podwodnych typu Kobben.
We wrześniu ekipa filmowa pojawi się w porcie wojennym raz jeszcze. Na morze prócz „Orła” powinny wyjść dwa holowniki, a najpewniej także jeden z niszczycieli min. – Na pokład zabierzemy specjalistów obsługujących kamery zainstalowane na naszym kadłubie. Inna ekipa będzie nas filmowała z zewnątrz – zapowiada kmdr por. Bielak. Jesienią ma też zostać zrealizowana scena pościgu z udziałem niemieckiego okrętu. W rolę jednostki Kriegsmarine ma się wcielić polski niszczyciel min.
Historia zagadki
Film „Orzeł. Ostatni patrol” będzie opowiadał historię ostatnich dni legendarnego polskiego okrętu podwodnego. 23 maja 1940 wyszedł on z portu w Rosyth na Morze Północne. W swojej klasie był wówczas jedną z najnowocześniejszych jednostek na świecie. Od kilku miesięcy marynarze z jego załogi chodzili w glorii bohaterów. W czasie kampanii wrześniowej „Orzeł” został internowany w Tallinie. Estończycy niemal całkowicie go rozbroili i pozbawili pomocy nawigacyjnych. Załoga zdołała jednak uciec – marynarze wyprowadzili okręt na morze i przedarli się do Wielkiej Brytanii. Potem Polacy posłali jeszcze na dno niemiecki transportowiec „Rio de Janeiro”, który miał wziąć udział w inwazji na Norwegię. Z majowego patrolu „Orzeł” już jednak nie wrócił. Do dziś nie jest jasne, co się z nim stało. Nie wiadomo też, gdzie spoczywa jego wrak, choć już kilkakrotnie organizowano wyprawy poszukiwawcze.
Z zagadką postanowił zmierzyć się Jacek Bławut (dokumentalista i reżyser między innymi filmu „Jeszcze nie wieczór”, za który otrzymał Srebrne Lwy podczas festiwalu filmowego w Gdyni). W rolach polskich marynarzy zostali obsadzeni Antoni Pawlicki, Mateusz Kościukiewicz i Rafał Zawierucha. Autorką zdjęć jest Jolanta Dylewska, która wcześniej współpracowała na przykład z Agnieszką Holland przy filmie „W ciemności”. – Na potrzeby filmu zbudowaliśmy wierną replikę wnętrza ORP „Orzeł”. Zajęło nam to osiem miesięcy – informuje Anna Palka, odpowiadająca za koordynację produkcji. Dekoracje zostały ustawione na specjalnej hydraulicznej platformie. Dzięki niej będzie można odtworzyć zachowania okrętu podczas schodzenia pod wodę, wynurzania się czy wybuchów bomb głębinowych. Filmowcy korzystali z dokumentacji technicznej legendarnego okrętu, ale też konsultowali się z członkami załogi bliźniaczej jednostki ORP „Sęp”. Sceny we wnętrzach były nagrywane od czerwca, ale już zostały zakończone. – Czekają nas jeszcze nocne zdjęcia w Gdyni i tak zwane zdjęcia uciekające realizowane na morzu – zapowiada Palka. – Współczesny „Orzeł” nie będzie widoczny na filmie w całości. Ujęcia nakręcone z jego udziałem posłużą jednak jako przebitki – dodaje. Dzięki temu film zyska na realizmie. Zgodnie z planem „Orzeł. Ostatni patrol” powinien wejść na ekrany kin w przyszłym roku.
Promocja na ekranie
Tymczasem rola marynarki wojennej nie ograniczała się do udziału w zdjęciach. – Aktorzy spędzili dwa dni na naszym pokładzie. Wyjaśnialiśmy im, jak wygląda życie okrętu, czym zajmują się poszczególne działy, jakie czynności wykonują służący w nich marynarze. Konsultacje miały pomóc w jak najlepszym opanowaniu ich ról – tłumaczy kmdr por. Bielak. Aktorzy mieli też okazję przyjrzeć się pracy Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków WP. Tam właśnie załogi okrętów podwodnych przechodzą szkolenia poświęcone sposobom ratowania się z jednostki, która osiadła na dnie morza.
Wojsko niekiedy angażuje się w produkcje filmowe. Pięć lat temu dwa czołgi z Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu wzięły udział w filmie Stevena Spielberga „Most szpiegów”. Wcieliły się w rolę pojazdów armii NRD, a na potrzeby produkcji ich pancerze zostały przyprószone sztucznym śniegiem. Inny eksponat z poznańskiej kolekcji – czołg T-34 był na przełomie lat 60 i 70. ubiegłego wieku wykorzystywany podczas kręcenia zdjęć do serialu „Czterej pancerni i pies”. W realizację serialu „Misja Afganistan” zaangażowała się 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej. Wypożyczyła filmowcom sprzęt i wpuściła na poligon w Świętoszowie, zaś 30 żołnierzy pojawiło się na planie filmowym jako statyści. Z kolei żaglowiec marynarki wojennej ORP „Iskra” wraz z załogą został zaproszony do udziału w filmie „Miasto z morza”, który opowiadał o budowie Gdyni. Autorzy produkcji obsadzili okręt w roli przedwojennego żaglowca STS „Lwów”.
Udział wojska w produkcjach filmowych często traktowany jest jako element szkolenia, przede wszystkim jednak to działanie promocyjne.
autor zdjęć: Andrzej Wencel, Wikipedia
komentarze