Pod koniec lipca Izrael, we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, przeprowadził w bazie Kodiak na Alasce serię testów systemu antybalistycznego Arrow-3. Ich zwieńczeniem było pozaatmosferyczne przechwycenie i zniszczenie głowicy pocisku – celu. Izraelska prasa zwraca jednak uwagę, że sukces, jaki osiągnięto w wymiarze technologicznym i militarnym, nie musi oznaczać sukcesu politycznego. Co więcej, według niektórych specjalistów w tym ostatnim wymiarze może być kwestią wręcz kłopotliwą.
Z uwagi na skomplikowaną sytuację bezpieczeństwa, w której zagrożeniem są nie tylko wrogie, bądź potencjalnie wrogie państwa, ale również takie organizacje jak libański Hezbollah czy palestyńskie Hamas i Islamski Dżihad, Izrael od dawna przywiązywał dużą uwagę do kwestii obrony antyrakietowej. Dzięki temu oraz stosunkowo niewielkiej powierzchni jaką państwo to zajmuje, jako jedyne na świecie może ono pochwalić się wielowarstwowym systemem obrony antyrakietowej/antybalistycznej. Najniższą jego warstwę stanowi Żelazna Kopuła, system zaprojektowany do zwalczania niekierowanych pocisków rakietowych o zasięgu do 70 km oraz dużych pocisków artyleryjskich. Powyżej niego operuje Proca Dawida, zwalczająca niekierowane pociski rakietowe dalszego zasięgu oraz pociski samosterujące, a także balistyczne o zasięgu do ok. 300 km. Kolejne piętro stanowi system Mur, zdolny do zwalczania celów balistycznych średniego i pośredniego zasięgu w górnych warstwach atmosfery przy pomocy pocisków Arrow-2, a także Arrow-3 zaprojektowanych do zwalczania celów balistycznych już poza atmosferą. Lipcowy sukces tego ostatniego oznacza, że izraelska tarcza jest bardziej szczelna, a to w opinii części komentatorów utrudni premierowi Benjaminowi Netanyahu uzasadnianie konieczności ataku na irańskie instalacje jądrowe.
Iran to dla Izraela dziś wróg numer 1, o czym można się przekonać chyba na każdej konferencji czy spotkaniu z udziałem izraelskich polityków, wojskowych czy specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem. Sprawujący od dziesięciu lat urząd premiera Netanyahu wielokrotnie podkreślał zagrożenie, jakie płynie ze strony Teheranu, światowe media niemal tak samo często donosiły o planach Tel Awiwu dotyczących potencjalnego ataku. Premier Izraela od początku krytykował również porozumienie jądrowe, które zostało zawarte z Iranem w 2015 roku. Według niego Iran nigdy nie wyzbył się ambicji jądrowych, a samo porozumienie pozwala na cichą kontynuację prac. Decyzja o wypowiedzeniu umowy podjęta przez prezydenta Donalda Trumpa, powrót do polityki sankcji, a także otwartych gróźb pod adresem Teheranu, zostały przyjęte w Tel Awiwie z dużym zadowoleniem. Dziś pojawiają się jednak opinie, że działania prezydenta USA dotyczące polityki zagranicznej przebiegają wedle podobnego wzorca: najpierw pada zapowiedź maksymalnej presji, szczególnie w wymiarze ekonomicznym, później sugestia podjęcia rozmów, a następnie zapowiedź historycznego, choć bliżej niedookreślonego, porozumienia. Przykładem takiego schematu działania jest kwestia północnokoreańska, wojna handlowa z Chinami. Dlatego w Izraelu zaczęto się niepokoić, że podobnie może zakończyć się kwestia irańska. Pod koniec lipca podczas briefingu prasowego Trump stwierdził zresztą, że Iran chce zawrzeć porozumienie, choć gdyby on sam był na miejscu strony irańskiej, to czekałby na to, aż w fotelu prezydenta USA pojawi się jego potencjalny kontrkandydat i następca – określony jako śpiący – Joe Biden, z którym będzie można zawrzeć dowolne porozumienie. Oczywiście Trump chętnie widziałby się jako twórcę nowych, lepszych porozumień międzynarodowych, bo to – jak uważa – zapewniałoby mu miejsce w historii.
Arrow-3 osiągnął gotowość operacyjną w styczniu 2017 roku. Szczegółowe dane pocisku nie są z oczywistych względów jawne, na pewno jest on zdolny do zwalczania pocisków średniego i pośredniego zasięgu, a być może również pocisków międzykontynentalnych. Wyposażony w głowicę kinetyczną interceptor zdolny jest do przechwytywania celów poza atmosferą, czyli na wysokości większej niż 100 km. Jego zasięg może sięgać 2400 km.
Sukces testu Arrow-3 to dobra wiadomość dla Izraela. Niezależnie od politycznych kalkulacji jakakolwiek próba siłowego rozwiązania problemu irańskiego przyniosłaby zdecydowanie więcej szkód niż korzyści. Obawy, że sukces defensywnego systemu ograniczy pole politycznego manewru to dość pokrętna logika. Odwracając ją można przecież stwierdzić, że uszczelnienie systemu antybalistycznego, w połączeniu z izraelskimi zdolnościami ofensywnymi, to dla każdego państwa poważny argument, aby powstrzymać się przed bardziej konfrontacyjnymi działaniami.
autor zdjęć: U.S. Embassy in Israel
komentarze