Z rąk do rąk przekazują ważące ponad 20 kg worki z piaskiem. Następnie układają z nich mur, by wzmocnić i podnieść wały przy rzece. Tak w Krakowie pracują m.in. spadochroniarze. Ruszyli na pomoc ludziom, którzy ucierpieli w czasie powodzi. Podobne akcje odbywają się w kilku województwach. W sumie do pomocy skierowano ok. 700 żołnierzy.
– Wczoraj miałem całe podwórko w wodzie. Zalało mi piwnicę, do tej pory stoi w niej woda – mówi jeden z mieszkańców Krakowa. – Wał jest przesiąknięty. Ziemia jest mokra jak gąbka. Mam nadzieję, że ten mur ułożony przez żołnierzy wytrzyma – dodaje. Od kilkudziesięciu godzin wszyscy – mieszkańcy, służby mundurowe i wojsko – walczą z żywiołem. Po nocnej akcji, którą prowadzili strażacy, dzisiaj do pomocy ruszyli żołnierze. – Wczoraj utrzymywani byliśmy w ciągłej gotowości. Czekaliśmy na wezwanie, a to nadeszło rano – mówi ppor. Bartosz Grzesło, dowódca 3 plutonu szturmowego 16 Batalionu Powietrznodesantowego z Krakowa. Oficer wraz ze swoimi żołnierzami jest tuż przy brzegu rzeki Serafa (prawy dopływ Wisły) na krakowskim Bieżanowie. To jedna z dzielnic, która w powodzi ucierpiała najbardziej.
Przez kilka godzin żołnierze napełnili, a potem ułożyli na wałach tysiące worków z piaskiem. A teraz sprawdzają szczelność ułożonego muru i z niepokojem patrzą w zachmurzone niebo. – Tempo pracy jest duże, bo chcemy uwinąć się przed zmrokiem i kolejną ulewą – mówi mjr Paweł Rokicki, dowódca Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego „Kraków”. – Przestało na chwilę padać, więc poziom wody w rzece zaczyna spadać. Nie można jednak lekceważyć potencjalnego niebezpieczeństwa. Wały muszą być solidnie wzmocnione – dodaje.
Pod dowództwem mjr Rokickiego w WZZ „Kraków” działa 120 żołnierzy. To spadochroniarze z 6 Batalionu Dowodzenia i 16 Batalionu Powietrznodesantowego oraz wojskowi z 5 Batalionu Dowodzenia. Oficer przyznaje, że przed nimi jeszcze sporo roboty. – Trzeba jeszcze zabezpieczyć przeciwległy wał. Część żołnierzy oddelegowałem w inne miejsce. Zagrożony jest bowiem most kolejowy w Krakowie. Budowa mostu nie jest jeszcze ukończona, więc nie jest on wystarczająco wzmocniony. Duże konary drzew i gałęzie płynące rzeką mogą zniszczyć jego konstrukcję – mówi mjr Rokicki. Prawdopodobnie żołnierze będą wyciągać konary z wody.
Wojskowi mimo zmęczenia nie odpuszczają, chcą pracować. Denerwują się nawet, gdy chwilowo brakuje worków. – Bardzo dobrze, że nas tu skierowali. Trzeba pomóc tym ludziom – mówi jeden ze szturmanów 16 Batalionu Powietrznodesantowego. Przyznaje też, że w przeszłości kilkakrotnie brał udział w takich akcjach pomocowych. – W 2010 roku byliśmy w Szczurowej, gdzie była ogromna powódź. Mieszkaliśmy w szkole i pracowaliśmy na zmiany przez kilka dni i nocy – dodaje spadochroniarz.
Jak na wojsko reagują ludzie? – Są nam wdzięczni, tak jak strażakom. Reagują bardzo pozytywnie, dziękują za pomoc. Jedna pani zrobiła nam kawę i upiekła specjalnie dla nas ciasto. To więcej niż zwykłe dziękuję – mówi żołnierz. Wojskowi skończą zmianę wieczorem. Wtedy też zapadnie decyzja, o skierowaniu do działań kolej grupy żołnierzy.
W sumie do walki z powodzią na terenie Małopolski, Śląska, Podkarpacia i Świętokrzyskiego skierowanych zostało ok. 700 żołnierzy. To wojskowi z 3 Batalionu Inżynieryjnego, 16 Batalionu Saperów, 6 Brygady Powietrznodesantowej, 5 Batalionu Dowodzenia, 3 Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej, 11 Małopolskiej Brygady OT, 13 Śląskiej Brygady OT oraz 10 Świętokrzyskiej Brygady OT. Do działań wykorzystują m.in. samochody ciężarowo-terenowe, sanitarki, zestawy niskopodwoziowe, agregaty prądotwórcze i zestawy oświetleniowe. Z powietrza wspierają ich dwa wojskowe śmigłowce Mi-17. Ich głównym zadaniem jest umacnianie i uszczelnianie wałów przeciwpowodziowych.
Kilka dni temu żołnierze pomagali usuwać skutki trąby powietrznej na Lubelszczyźnie.
autor zdjęć: Magdalena Kowalska-Sendek
komentarze