Dziewięć tysięcy żołnierzy z trzynastu państw bierze udział w manewrach „Spring Storm 2019”. Odbywają się one w północno-wschodniej Estonii. Polskę reprezentują m.in. samoloty Su-22, okręt transportowo-minowy oraz sprzęt i żołnierze Morskiej Jednostki Rakietowej, dla której jest to pierwsze ćwiczenie poza granicami kraju.
Do tych ćwiczeń Estonia przygotowywała się od miesięcy. Tamtejsza armia starała się zadbać o każdy szczegół, stąd między innymi komunikaty adresowane do mieszkańców. Właściciele domów położonych w rejonie, gdzie planowane były operacje lotnicze zostali ostrzeżeni przed hałasem i poproszeni o trzymanie zwierząt w zamknięciu. Z kolei cytowany przez portal news.eer.ee, dowódca estońskiej armii gen. Martin Herem zapowiadał: „Prawdopodobnie ciężki sprzęt przemieszczając się, będzie uszkadzał boczne drogi. Tak było w poprzednich latach, choć oczywiście staramy się tego unikać. Jeśli ktokolwiek dostrzegł szkody, powinien nas poinformować. Jeżeli zobaczymy je sami, skontaktujemy się z właścicielami.” Dodawał też, że armia jest gotowa zrekompensować wszelkie straty.
Manewry „Spring Storm” są organizowane od 2003 roku. Tegoroczna edycja jest jednak największą w historii. Do północno-wschodniej Estonii dotarło dziewięć tysięcy żołnierzy z trzynastu krajów. Większość z nich reprezentuje państwa NATO: Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Kanadę, Francję czy Niemcy. Są również kraje spoza Sojuszu, jak Ukraina czy Gruzja. Silną reprezentację do Estonii wysłała Polska. – W ćwiczeniu biorą udział pododdziały wydzielone z 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, 12 Dywizji Zmechanizowanej, 3 Flotylli Okrętów, 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, 9 Pułku Rozpoznawczego oraz 5 Pułku Inżynieryjnego – wylicza ppłk Marek Pawlak, rzecznik Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. W tegorocznej edycji manewrów pojawią się między innymi odrzutowce Su-22, ale też okręt transportowo-minowy ORP „Gniezno”, który we wskazane miejsce przerzucił sześć pojazdów Morskiej Jednostki Rakietowej wraz z obsługą. Dla MJR to przedsięwzięcie przełomowe. – Po raz pierwszy żołnierze tej jednostki biorą udział w międzynarodowych ćwiczeniach poza granicami Polski – zaznacza kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów.
W 2016 roku jednostka prowadziła strzelania w Norwegii, jednak przedsięwzięcie nie było elementem większych manewrów. Tam żołnierze odpalili dwa pociski NSM. Pierwszy dosięgnął celu na wodzie, oddalonego o 150 kilometrów. Scenariusz drugiej próby zakładał, że na morzu znajdują się dwa okręty. Odpalony z lądu pocisk musiał w końcowej fazie lotu dokonać wyboru jednego z celów. W Estonii MJR nie będzie prowadziła realnych strzelań. Tamtejsze poligony są na to zbyt małe. Można jednak zakładać, że żołnierze jednostki w planach mają symulowane ataki na siły przeciwnika, które zbliżą się do estońskiego wybrzeża. Z kolei ORP „Gniezno” zgodnie z założeniem powinien współpracować na morzu z estońską jednostką wsparcia EML „Wambola”. Ale to tylko drobny wycinek zadań, które podczas ćwiczenia wykonują Polacy. – Naszym celem jest nabycie i doskonalenie umiejętności związanych z prowadzeniem działań powietrznych i rozpoznawczych, zapewnieniem osłony przeciwlotniczej, zgrywanie wydzielonych elementów marynarki wojennej w załadunku i wyładunku sprzętu wojskowego, a także zdobycie nowych doświadczeń we współpracy z sojusznikami – wylicza ppłk Pawlak.
Strzelania w Norwegii w 2016 roku.
Ćwiczenie potrwa do przyszłego piątku, jednak pierwsze oceny zostały już polskim żołnierzom wystawione. Ich działaniom w Estonii przyglądali się: gen. broni Rajmund T. Andrzejczak, szef Sztabu Generalnego, oraz gen. dyw. pil. Jan Śliwka, I zastępca dowódcy generalnego. W komunikacie Sztabu Generalnego czytamy: „Zadania realizowane w ramach ćwiczenia potwierdziły zdolność Wojska Polskiego do przemieszczenia na dużą odległość oraz gotowość wsparcia działań w układzie sojuszniczym”.
autor zdjęć: mil.ee, MON Norwegii
komentarze