moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Selekcja JWK, czyli oddzielanie mężczyzn od chłopców

Podczas pierwszej doby odpada najwięcej kandydatów. Praktycznie nie śpią, mało jedzą, za to maszerują po górach kilkadziesiąt kilometrów. Wtedy możemy oddzielić mężczyzn od chłopców. Tych, którzy nie są przygotowani do służby wśród specjalsów, odsyłamy do domu – mówi „Matka”, wieloletni operator Jednostki Wojskowej Komandosów i kierownik selekcji.

Selekcja do Jednostki Wojskowej Komandosów jest podzielona na dwa etapy: indywidualny i grupowy. Ty byłeś kierownikiem pierwszego z nich. Ilu kandydatów na komandosów stawiło się w górach?

„Matka”: W Karkonosze przyjechało 25 kandydatów, którzy wcześniej zdali w jednostce odpowiednie egzaminy: sprawdzian fizyczny oraz bardzo trudne testy psychologiczne. Ci, którzy pomyślnie przeszli tę weryfikację, dostali zaproszenie na grę terenową w górach. Kandydaci musieli się stawić w wyznaczonym miejscu i o ustalonym czasie, każdy musiał mieć ekwipunek zgodny z przyjętym przez nas regulaminem.

Pierwszy etap selekcji odbył się pod koniec października. Kto tym razem ubiegał się o miejsce pośród komandosów? Z jakim doświadczeniem byli to ludzie?

W górach zameldowali się mężczyźni, pośród których najmłodszy miał dwadzieścia kilka lat, najstarszy był po trzydziestce. Byli to między innymi żołnierze jednostek powietrznodesantowych, absolwenci kursu Jata (szkolenie dla cywilów, którzy chcą służyć w wojskach specjalnych – red.). Na selekcję dostali się także przedstawiciele innych służb mundurowych, przy czym większość z nich stanowili policjanci.

W góry przyjechało 25 mężczyzn. O czym pomyślałeś, gdy patrzyłeś na tę grupę podczas pierwszej zbiórki?

Pamiętam, że byli zestresowani, choć podczas takiej próby i w takich okolicznościach to raczej normalne. Selekcja to nie czas na demonstrowanie pychy i cwaniactwa, zwłaszcza że kandydaci mają świadomość, iż grunt pod ich nogami jest niepewny.
Odebrałem ich bardzo pozytywnie. Selekcję w roli kierownika prowadzę po raz pierwszy, dlatego patrząc na tę grupę, od razu przypomniałem sobie, jak to było, kiedy kilkanaście lat temu stałem po drugiej stronie. Zdałem sobie sprawę z tego, że świat mocno poszedł do przodu, co widać choćby po świadomości kandydatów. Przyjechali bardzo dobrze przygotowani pod względem sportowym i logistycznym. Większość nie pomyliła imprezy.

Dobrze wytrenowani, z doskonałym wyposażeniem. A jednak jeden po drugim odpadali z gry…

Nie oszukujmy się: dobrej klasy sprzęt zwiększa szanse przetrwania w trudnych warunkach, ale sam ekwipunek to nie wszystko. Trzeba jeszcze umieć na nim pracować. Zaskoczyło mnie to, że chłopacy jednak odpadli. Okazało się, że sprzęt mają całkiem nowy, skompletowany na ostatnią chwilę i nie sprawdzili go w terenie. Ale byli też tacy, którzy wszystko mieli przećwiczone, dobrze zorganizowane, z zamkniętymi oczami z plecaków wyciągali właściwe przedmioty. Wydaje mi się, że właśnie takich ludzi szukamy. W wojskach specjalnych jest takie powiedzenie, że najgorzej, gdy jest maksimum sprzętu, a minimum talentu. I niektórych ta zasada na selekcji dotyczyła: mieli świetne wyposażenie i nic poza tym. Więc odpadali.

Poziom trudności wykonywanych zadań rósł w trakcie selekcji? Czy od razu podkręciliście tempo?

Początek selekcji to takie oddzielanie mężczyzn od chłopców. Najsłabsi odpadają od razu. Później oddzielamy twardzieli od mężczyzn, co jest już trudniejsze, ale również do zrobienia. Zarwaliśmy im pierwszą noc. Brak snu, niewielka ilość jedzenia, ciągłe przemieszczanie się w ciemności i rozkładanie i składanie obozowiska w dużym tempie. A do tego podstawowe ćwiczenia fizyczne. Wydawałoby się, że to nic specjalnego, ale dla nas to bardzo ważne. Ta pierwsza noc buduje nam fundament do dalszej pracy, trochę na zasadzie rozgrzewki, po której w kolejnych godzinach wszystko się okaże. Później kandydaci, jednakowo zmęczeni i niewyspani, poszli w góry. Pierwszy ostry marsz na dystansie kilkudziesięciu kilometrów wiele nam powiedział o kandydatach. Wtedy też pożegnaliśmy największą ich liczbę.

Powiedziałeś, że po raz pierwszy jesteś kierownikiem selekcji do jednostki. Wiem jednak, że doświadczenie w służbie masz ogromne. Spędziłeś wiele lat w zespole bojowym, służyłeś na misjach. Prowadziłeś też kurs bazowy dla kandydatów na operatorów. Jak wykorzystałeś swoje doświadczenie, by opracować program selekcji?

Odpowiadałem za przygotowanie pierwszej części selekcji, czyli etapu górskiego. To sprawdzian kondycji psychicznej i fizycznej kandydatów. Kiedyś ten etap trwał pięć dni, teraz trwa trzy. Starałem się więc zaproponować taką formułę, która pozwoli zrealizować w trzy dni to, co kiedyś robiliśmy w pięć. Pracowałem i nadal będę pracował nad opracowaniem wymagań stawianych kandydatom. Dodatkowo chodzi o to, by nie dostosowywać oczekiwań do danej grupy, ale żeby cały czas utrzymywać ten sam poziom. Bo może się okazać, że jest mocna grupa i wymagamy od niej za dużo, albo odwrotnie: grupa jest słaba i wymagamy zbyt mało.

Jakie zadania musieli wykonywać kandydaci na komandosów?

Nie o wszystkim mogę mówić, ale na pewno znacząca była pierwsza noc. Później kandydaci musieli pokonać kilkadziesiąt kilometrów po górach w szybkim tempie. Motywacje i przygotowanie kandydatów zweryfikowała także przeprawa wodna. To naprawdę trudne zadanie. Tu nie moczymy kostek w wodzie, ale trzeba przepłynąć na drugi brzeg stawu, a podczepiony do liny plecak przeprawić na drugi brzeg. Następnie zmarznięci, przemoczeni kandydaci musieli zdobyć szczyt i w minusowej temperaturze spędzić noc. Powodzenie tego zadania zależy w dużej mierze od ich determinacji.

Czy któryś z kursantów Ci zaimponował?

Było kilku kandydatów, którzy pozytywnie zwracali na siebie uwagę. Mnie w pamięci zostanie „Szesnastka”, który podczas przeprawy wodnej zmoczył absolutnie wszystko. Miał mokry cały plecak, odzież, a nawet śpiwór. W górach była fatalna pogoda, mgła, mocno padało, temperatura spadła poniżej zera. Byłem pewien, że chłopak nie wytrzyma i odpadnie. A on dał z siebie wszystko, naprawdę nie wiem, jak to zrobił, ale przetrwał. Wykonał nie tylko to zadanie, ale i każde następne. I przeszedł do drugiego etapu selekcji. Ma w sobie wolę walki, to się ceni.

W Kotlinie Kłodzkiej pożegnaliście 12 kandydatów. Oni nie mieli woli walki?

Niektórym rzeczywiście zabrakło motywacji. To kwestia słabego przygotowania psychicznego i tego, że nie potrafili przełamać kryzysów. Inni zapomnieli o jedzeniu… źle rozłożyli posiłki, przez co organizm otrzymywał za mało kalorii i w końcu brakło im przysłowiowego paliwa. Ale grupa, która została ma potencjał. Jeśli przejdą drugą część selekcji, to myślę, że w przyszłości Jednostka Wojskowa Komandosów zyska dobrych operatorów.


„Matka”, oficer Jednostki Wojskowej Komandosów. Służbę rozpoczął w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych, następnie w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej, gdzie dowodził plutonem. Z kawalerzystami wyjechał na misję do Iraku, a po powrocie z niej aplikował do służby w jednostkach specjalnych. Przeszedł selekcję do JWK, a następnie jako prymus ukończył kurs bazowy. Przez lata służył w Zespole Bojowym. Ze swoimi żołnierzami wyjeżdżał jako dowódca sekcji i grupy na misję ISAF do Afganistanu. W lublinieckiej jednostce zajmował różne stanowiska, m.in. był kierownikiem kursu bazowego. Podczas misji RSM w Afganistanie był doradcą szefa szkolenia w Centrum Szkolenia Sił Specjalnych Policji.

Rozmawiała: Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: Irek Dorożański

dodaj komentarz

komentarze


Komplet Black Hawków u specjalsów
 
Jutrzenka swobody
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Medycyna w wersji specjalnej
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Silne NATO również dzięki Polsce
Olympus in Paris
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Baza w Redzikowie już działa
Szturmowanie okopów
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Wojna na planszy
Czworonożny żandarm w Paryżu
Gogle dla pilotów śmigłowców
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Powstaną nowe fabryki amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ämari gotowa do dyżuru
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Karta dla rodzin wojskowych
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
O amunicji w Bratysławie
Zmiana warty w PKW Liban
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Saab ostrzeże przed zagrożeniem
Olimp w Paryżu
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Patriotyzm na sportowo
Breda w polskich rękach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Fabryka Broni rozbudowuje się
Siła w jedności
Polskie „JAG” już działa
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Wzlot, upadek i powrót
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Mamy BohaterONa!
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
HIMARS-y dostarczone
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ostre słowa, mocne ciosy
1000 dni wojny i pomocy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO