Będą szukać starych min i niewybuchów, które od czasów I i II wojny światowej zalegają na dnie Bałtyku u wybrzeży Estonii. Na tych akwenach starej amunicji jest całe mnóstwo. W poniedziałek w Tallinie rozpoczęła się faza morska operacji „Open Spirit 2018”. Wśród uczestników jest polski niszczyciel min ORP „Flaming” oraz nurkowie minerzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
W operacji „Open Spirit 2018” bierze udział blisko 20 okrętów m.in. z Francji, Szwecji, Belgii, Norwegii, Holandii, państw bałtyckich czy Polski. W poniedziałek rano opuściły one port w Tallinie i skierowały się w wyznaczone sektory wzdłuż wybrzeża Estonii. – W tym roku jednostki będą operować od Tallina aż po półwysep Sõrve na wyspie Sarema – tłumaczył podczas konferencji prasowej kadm. Peeter Ivask, dowódca estońskiej marynarki wojennej. Niszczyciel min ORP „Flaming” znalazł się w grupie okrętów, którą pokierują Estończycy. Prócz nich będą w niej również działać jednostki francuska i szwedzka.
– Do przeszukania mamy akwen na Zatoce Ryskiej, na samym pograniczu z Łotwą – informuje kpt. mar. Piotr Gorycki, który podczas „Open Spirit” dowodzi „Flamingiem”. – Mimo że głębokość nie przekracza tam dwudziestu kilku metrów, z naszego punktu widzenia jest on trudny. Przede wszystkim ze względu na kamieniste dno. Operatorom sonarów niełatwo odróżnić, czy wysłany przez nie sygnał odbił się od starej miny czy od kamienia. Rozstrzygnięcie tego wymaga sporej uwagi i doświadczenia – dodaje. W dodatku okręty z grupy „Flaminga” będą działały w rejonie cennym przyrodniczo. – Informację o wykryciu niebezpiecznego obiektu musimy przesłać do dowództwa ćwiczenia. Ono podejmie decyzję, czy można go wysadzić na miejscu, czy też należy go na przykład podnieść z dna i przeholować dalej – tłumaczy kpt. mar. Gorycki. Innym rozwiązaniem jest oznaczenie miny czy niewybuchu na mapach i odsunięcie niszczenia na przyszłość. – W każdym razie my jesteśmy przygotowani na to, że starą amunicję będziemy likwidować – przyznaje kpt. mar. Gorycki.
Tymczasem udział w operacji rozpoczęli w poniedziałek także inni polscy marynarze. Przed weekendem do Estonii poleciało dziesięciu nurków minerów, zarówno z 12, jak i 13 Dywizjonu Trałowców 8 Flotylli Wybrzeża w Świnoujściu. – Rejon naszego działania znajduje się blisko wybrzeża, w okolicach wyspy Muhu. Do dyspozycji mamy szybką łódź motorową. Każdego ranka będziemy otrzymywali wskazania pięciu pozycji, na których mogą zalegać stare miny. Będziemy te miejsca sprawdzać, a w razie potrzeby niszczyć znaleziska – zapowiada por. mar. Wojciech Radziszewski, nurek z 13 Dywizjonu Trałowców. – Na tamtejszych akwenach starej amunicji jest naprawdę całe mnóstwo – dodaje.
W czasie I i II wojny światowej Bałtyk był minowany przede wszystkim przez Niemców oraz Rosjan. Tylko w latach 1939–1945 na morzu rozstawionych zostało 150 tys. min. Zagrody miały charakter zarówno ofensywny, jak i defensywny. Pierwsze miały nie dopuścić, by okręty i statki nieprzyjaciela opuściły macierzyste porty. Drugie miały trzymać wroga na dystans. Jednym z najbardziej newralgicznych pod tym względem rejonów było dzisiejsze terytorium państw bałtyckich. Tam właśnie krzyżowały się wpływy Rosji, a potem ZSRR i Niemiec. Min i starych niewybuchów jest tak dużo, że niewielkie marynarki Litwy, Łotwy i Estonii nie byłyby w stanie poradzić sobie z nimi samodzielnie. Dlatego też od początku lat dziewięćdziesiątych operacje rozminowywania tamtejszych wód prowadzą wspólnie państwa NATO.
Doroczne operacje pod kryptonimem „Open Spirit” odbywają się na przemian na wodach litewskich, łotewskich i estońskich. Polska marynarka w tym przedsięwzięciu bierze udział regularnie. Do naszego okrętu należy nawet nieoficjalny rekord w liczbie wykrytych min. Trzy lata temu podczas operacji u brzegów Estonii, załoga ORP „Czajka” namierzyła ich aż 111. Masa ładunku wybuchowego, który zawierały odpowiadała 30 tys. kg trotylu.
Tegoroczna operacja według planu powinna zakończyć się 25 maja.
autor zdjęć: Grzegorz Łyko, Sebastian Antoniewski/ORP Flaming
komentarze