moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Medycyna specjalna

Ona – Polka, lekarz medycyny ratunkowej i szkoleniowiec operatorów-medyków amerykańskich sił specjalnych. On – wieloletni operator polskich wojsk specjalnych, medyk. Połączyli siły i zaprosili do Polski najważniejsze osoby ze świata medycyny wojsk specjalnych, by rozmawiać o najnowszych wyzwaniach medycyny w siłach specjalnych, o szkoleniu operatorów-medyków i telemedycynie.

Przy wsparciu dowódcy komponentu wojsk specjalnych zorganizowaliście dwudniową konferencję medyczną. Na zaproszenie do Polski przyjechali najlepiej wyszkoleni operatorzy-medycy i najwybitniejsi lekarze z sił specjalnych NATO. Niektórzy przyznawali, że ranga tego wydarzenia zbliżona była do corocznego spotkania medyków sił specjalnych w ramach kongresu SOMA (Special Operations Medical Association) w Charlotte, USA.

„Maniek”: Pomysł, by do Polski ściągnąć najważniejsze osoby związane z medycyną sił specjalnych NATO pojawił się w naszych głowach 11 miesięcy temu. Podczas ubiegłorocznej konferencji organizowanej przez SOMA zaproponowałem, aby podobne spotkanie odbyło się w Polsce. Steven Viola, prezydent SOMA, emerytowany SEAL, powiedział: „a czemu nie?”. Nikt wtedy nie przypuszczał, iż niecały rok później będziemy obradować w Krakowie.

Kasia Hampton: Pomysł spotkania za zamkniętymi drzwiami zapożyczyliśmy z innych topowych jednostek sił specjalnych na świecie. Oboje uczestniczyliśmy w podobnych kameralnych konferencjach, i bez dwóch zdań trzeba przyznać, że tego typu format promuje aktywną współpracę. Zależało nam, z jednej strony, na formie konferencji, z drugiej – na spotkaniu warsztatowym. Starannie dobierając ekspertów, kierowaliśmy się ich czynnym zaangażowaniem w rozwój medycyny wojsk specjalnych.

Kogo zaprosiliście?

M: Zaprosiliśmy operatorów-medyków i lekarzy jednostek specjalnych ze Stanów Zjednoczonych oraz Europy. Bardzo nam zależało na równej proporcji pomiędzy operatorami-medykami i lekarzami, gdyż celem nadrzędnym było pokazanie optymalnych zasad współpracy w tak specyficznym środowisku, jakim są wojska specjalne. Chodzi o partnerskie układy pomiędzy operatorem-medykiem a lekarzem.

K: To są osoby, z którymi współpracujemy na co dzień. Uznani w świecie eksperci oraz wykładowcy z zakresu medycyny wojsk specjalnych. Pośród tych najważniejszych wymienić możemy m.in. płk. Seana Keenana, naczelnego lekarza amerykańskiego Dowództwa Wojsk Specjalnych w Europie (SOCEUR), oraz st. chor. sztab. mar. Stevena Violę, prezydenta SOMA.

Opowiedzcie o sobie. Z medycyną i wojskami specjalnymi jesteście związani od bardzo dawna.

M: Kasia to chyba jedyna Polka na świecie, która uczyła żołnierzy ze wszystkich rodzajów amerykańskich sił specjalnych. Prowadziła zajęcia dla najlepszych jednostek. Jest praktykiem, lekarzem medycyny ratunkowej z uprawnieniami uznanymi po obu stronach oceanu. W swojej dotychczasowej karierze szkoleniowca poprowadziła już ponad 100 różnego rodzaju wykładów oraz kursów w USA i Kanadzie oraz w wielu krajach Europy. Teraz pracuje jako lekarz w szpitalu wojskowym US Army na terenie Niemiec. W naszym środowisku wojsk specjalnych cieszy się ogromnym uznaniem jako świetny instruktor. W trakcie zajęć zawsze widać jej zaangażowanie oraz pasję. Chociaż od 20 lat mieszka poza Polską, z ojczyzną nadal jest bardzo związana. Kiedyś amerykański pułkownik powiedział do niej: „Wiesz Kasiu, Polska bardzo dużo straciła, gdy opuściłaś jej granice”. Na co odpowiedziała, iż wcale ich nie opuściła, a jedynie je rozszerza. Przez wiele lat jej celem było przełożenie wszelkich doświadczeń międzynarodowych z zakresu medycyny ratunkowej na nasze krajowe realia.

K: Będąc lekarzem i do tego cywilem, zawsze na pierwszym miejscu stawiam operatora-medyka. Zasada jest całkiem prosta – bez operatorów nie ma operacji specjalnych, tak więc jesteśmy jednym z wielu elementów wsparcia operacji specjalnych. Chodzi przede wszystkim o misję operatora-medyka i to co możemy zrobić, aby przyczynić się do sukcesu misji. Musimy tu działać na stopie partnerskiej!

Wasze doświadczenie i wiedza zostały docenione przez Amerykanów. Prezydent SOMA Steve Viola oraz płk Keenan z SOCEUR wręczyli wam wyróżnienia. Kasiu, opowiedz, czego uczysz amerykańskich operatorów-medyków i lekarzy. Czy to tylko tematyka związana z medycyną pola walki?

K: „Medycyna pola walki” to określenie, którego staram się unikać, gdyż kreuje ono obrazy związane z konfliktem na Bliskim Wschodzie. Mam tu na myśli duży ruch wojsk, typowo bojowe spektrum urazów, szpitale polowe oraz dość szeroko rozwiniętą infrastrukturę medyczną. A dzisiejszy krajobraz medycyny wojsk specjalnych ulega dużym przemianom. Wynika to przede wszystkim ze zmian strategicznych. Operatorzy rozproszeni są po świecie i działają w coraz mniej liczebnych zespołach. Przykładowo, według amerykańskich danych obecnie 8 tysięcy operatorów jest w 80 krajach świata. Trzeba więc mieć świadomość, że mając małe zespoły w odległych zakątkach globu, nie jesteśmy w stanie zapewnić im czasem dostępu do kranu z ciepłą wodą, że już nie wspomnę o lekarzu czy infrastrukturze medycznej. Oczywiście taktyczna opieka nad poszkodowanym w warunkach bojowych (Tactical Combat Casualty Care – TCCC) jest nadal podstawą dla operatora-medyka. Ale ze względu na wspomniane zmiany strategiczne ci żołnierze muszą rozszerzyć swoją wiedzę. Jako medycy muszą wkroczyć w inną rzeczywistość. Bo może się zdarzyć, że przyjdzie im się zmierzyć z urazami niebojowymi, np. wypadkiem samochodowym albo z innymi przypadkami nagłymi, choćby atakiem wyrostka czy kolką nerkową. I taki żołnierz będzie musiał pomóc swoim kolegom z sekcji. Siły specjalne mogą mieć duże utrudnienia w korzystaniu z lokalnych szpitali, wynikające chociażby z natury ich misji.

M: Podczas mojej ostatniej misji mieliśmy właśnie taki przypadek. Jeden z operatorów obudził się z wysoką gorączką i miał rozwolnienie. Niby nic takiego, ale przecież nie mogliśmy wówczas liczyć na pomoc lokalnego lekarza czy pójść do szpitala. Skorzystałem z telemedycyny. Zadzwoniłem do lekarza, z którym wypracowaliśmy najlepszy sposób leczenia kolegi. Innym razem jeden z żołnierzy złamał rękę. Wówczas lokalny lekarz szybko włożył mu ją w gips i kazał wrócić za sześć tygodni. Spojrzałem na zdjęcie rentgenowskie i zaniepokoiło mnie to, że kości były źle ułożone. Korzystając z telemedycyny, przesłałem zdjęcia lekarzom, którzy potwierdzili moje obawy. Kolega wymagał rotacji do kraju oraz zabiegu operacyjnego.

Podczas operacji jesteś medykiem czy operatorem?

M: Przede wszystkim jestem żołnierzem wojsk specjalnych, operatorem, a dopiero w drugiej kolejności medykiem. Od 11 lat należę do zespołu szturmowego, a od 20 noszę mundur. Za mną bardzo wiele zagranicznych operacji, wliczając trzy zmiany w Afganistanie i jedną w Iraku.

Czy wykorzystałeś kiedykolwiek swoje umiejętności medyczne na polu walki?

M: Oczywiście, zarówno szkoleniowo, jak i ratunkowo. W Afganistanie szkoliłem naszych ratowników medycznych, w tym cywilów, którzy przyjeżdżali tam do pracy w PKW, oraz lokalne jednostki specjalne. Poza tym było kilka sytuacji bojowych, w których musiałem reagować, udzielać pomocy swoim kolegom, a także koalicjantom. W 2013 roku zostałem wyróżniony przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim za pomoc rannemu koledze podczas wykonywania operacji bojowej.

Wróćmy do konferencji medycznej. Czego się spodziewacie po tym spotkaniu?

M: Chcieliśmy pokazać, jak powinna wyglądać współpraca pomiędzy operatorem-medykiem, który bierze udział w misjach bojowych, a lekarzem, który jest jego wsparciem. Mówić o tym, jak modelowo powinno wyglądać szkolenie operatorów-medyków z sił specjalnych na przykładzie rozwiązań wypracowanych w innych krajach, w tym USA.

K: Uważamy, że trzeba głośno mówić o tym, jakie warunki są niezbędne, by wykształcić kompetentnego operatora-medyka SOCM (Special Operations Combat Medic) według standardów ujętych w dyrektywie szkoleniowej NATO. Stąd nasza konferencja skupiła się głównie na tematyce edukacyjnej. To ważne, bo w Polsce ani w wielu innych krajach europejskich nie ma dużych ośrodków szkoleniowych, jak np. w amerykańskim Fort Bragg, gdzie prowadzi się szkolenie operatorów-medyków wojsk specjalnych na najwyższym światowym poziomie. Zgodziliśmy się, że nie ma sensu, by w każdym kraju powstało centrum szkoleniowe. Jest to niewykonalne ze względów kadrowych czy też finansowych.

Czego jeszcze dotyczyły wykłady?

K: Między innymi uprawnień operatorów-medyków SOF, którzy odchodzą do cywila. W Stanach Zjednoczonych był kiedyś taki problem, że bardzo doświadczeni operatorzy-medycy, kończąc służbę, mogli co najwyżej prowadzić karetkę pogotowia. Teraz to się zmieniło. Jeszcze w czasie służby przechodzą cykl szkoleń i zdobywają wiele certyfikatów, które dają im później szansę na pracę w cywilu. Takie rozwiązanie warto zastosować także w krajach europejskich, bo przecież trzeba pamiętać, że umiejętności operatorów-medyków wojsk specjalnych, poparte ogromnym doświadczeniem, są zwykle bardzo wysokie. Mówiliśmy także o możliwościach wspomagania operatora, gdy już wyczerpie on swoje umiejętności medyczne, czyli m.in. o telemedycynie i o wysyłaniu lekarzy do chorego, a nie ewakuowaniu poszkodowanych, czyli o możliwościach wykorzystania zespołów chirurgicznych (Special Operations Surgical Team – SOST).

Wsparcie operatorów-medyków biorących udział w misjach bojowych wymaga współpracy z lekarzami. Czy ona zawsze układa się dobrze?

K: Niestety nie. W Polsce nadal pokutuje przekonanie, że jak ktoś ma wystąpić na konferencji medycznej, to musi być albo lekarzem, albo dyplomowanym ratownikiem. A my chcieliśmy, aby wśród prelegentów operatorów-medyków było mniej więcej tyle samo co lekarzy. I tak też uczyniliśmy, wzorując się chociażby na amerykańskiej konferencji SOMA. Musimy zacząć doceniać wiedzę oraz doświadczenie operatorów-medyków, i przyjmować ich jako równoważnych uczestników oraz prelegentów konferencji branżowych. Przecież oni w żaden sposób nie próbują grać roli lekarza, a jedynie równoprawnie uczestniczyć w dyskusji, która w dużej mierze dotyczy ich ekspertyzy zawodowej. Hasłem przewodnim konferencji było „Empower the SOF Medic”. Naszym celem było promowanie partnerskich stosunków zawodowych pomiędzy operatorami-medykami i lekarzami. W swoim wystąpieniu pięknie mówił o tym właśnie jeden z operatorów-medyków przy pełnym poparciu współpracującego z nim lekarza. Jak widać, to już funkcjonuje!

W myśl tzw. prawideł SOF (SOF Truths) w wojskach specjalnych kluczowym aspektem jest człowiek, a operacje specjalne wymagają wsparcia spoza kręgów operatorskich. Administracja, logistyka czy też pion lekarski – wszyscy odgrywają istotną rolę, ale jesteśmy właśnie elementem wsparcia. Operatora więc stawiam w tej relacji na pierwszym miejscu, bo on jest najważniejszy. Jeśli jego nie będzie, to nie będzie kogo wspierać.

Jak zamierzacie przeszczepić te idee w Polsce?

M: Pierwszym krokiem jest ta konferencja. Za rok znowu spotkamy się w Krakowie. Nasza operatorsko-medyczna brać z wielu krajów NATO bardzo wysoko oceniła to spotkanie i wszyscy domagali się kontynuacji. Mamy nadzieję, iż w przyszłym roku do dyskusji o potrzebach edukacyjnych włączą się dowódcy poszczególnych jednostek wojsk specjalnych. Na przykładzie dowódcy mojego zespołu miałem okazję się przekonać, jak istotne było jego zrozumienie i wsparcie naszych misji szkoleniowych.

K: Na pewno po konferencji opracujemy szereg wniosków dotyczących naszych kolejnych kroków. Dążymy do tego, żeby w Polsce powstał jeden klarowny model szkolenia operatorów-medyków. Tu chodzi o ratowanie ludzkiego życia, tego tematu nie można zostawiać na później.

M: Będziemy dzielić się tą wiedzą na forum publicznym i planujemy skorzystać z mediów społecznościowych. Już dziś zapraszamy na nasz frofil na Facebooku oraz do śledzenia Twittera. Naszą uwagę zwraca wykorzystanie tego typu platform edukacyjnych, które z powodzeniem sprawdzają się w medycynie. Będziemy wzorować się na amerykańskiej stronie PFCare.org, niesamowitym źródłem wiedzy, którego współzałożycielką i fundatorem była właśnie Kasia.

K: Zależy nam na popularyzowaniu tego tematu. Może to zachęci ludzi z cywila – wykształconych ratowników medycznych, którzy znajdą w sobie siłę i motywację, i przystąpią do selekcji.

Jakie, waszym zdaniem, są trzy najważniejsze obszary, w których będzie się rozwijać medycyna wojsk specjalnych?

M: W naszych realiach powinniśmy się skupić na wypracowaniu solidnych podstaw oraz jednolitych szkoleń operatorsko-medycznych. Jednakże, ponieważ znany jest kierunek, w którym zmierzamy, nic nie stoi na przeszkodzie, aby pewne bardziej zaawansowane kwestie rozwijały się równolegle. Nam też w końcu przyjdzie opiekować się pacjentami w warunkach przedłużonej opieki polowej, tak więc musimy się do tego przynajmniej w ograniczonym zakresie przygotować. Co do istotnych kierunków rozwoju medycyny wojsk specjalnych na świecie to już dziś przetacza się krew pełną w warunkach polowych, wykorzystuje telemedycynę lub też stosuje ultrasonografię. Jak wynika z doświadczenia naszych kolegów operatorów-medyków zza oceanu, wiadomości z tych dziedzin są absolutnie niezbędne.

rozmawiały Magdalena Kowalska-Sendek, Ewa Korsak

autor zdjęć: arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze

~Swój chłop
1524734580
Nie chciałbym siać defetyzmu świetnie ze są takie wydarzenia ale zwracam uwagę na naprawdę niski poziom podstawowej wiedzy medycznej oraz umiejętności wykonywania procedur mcr przez ratowników wojskowych oraz brak jakiegokolwiek doświadczenia w pracy ratowniczej, może na początek tym byśmy się zajęli bo to oczym Państwo piszecie to naprawdę wąska grupa ratowników która dociera do jeszcze węższej grupy poszkodowanych !
04-6B-72-2F

Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
 
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wytropić zagrożenie
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Sprawa katyńska à la española
Zachować właściwą kolejność działań
Święto stołecznego garnizonu
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Wojna w świętym mieście, część druga
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Kolejne FlyEye dla wojska
Tragiczne zdarzenie na służbie
NATO na północnym szlaku
Posłowie dyskutowali o WOT
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
W Italii, za wolność waszą i naszą
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
SOR w Legionowie
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Na straży wschodniej flanki NATO
Szybki marsz, trudny odwrót
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Zmiany w dodatkach stażowych
Ameryka daje wsparcie
Pod skrzydłami Kormoranów
Wojna w świętym mieście, epilog
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Kadisz za bohaterów
25 lat w NATO – serwis specjalny
Rekordziści z WAT
Metoda małych kroków
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
NATO on Northern Track
Gunner, nie runner
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Sandhurst: końcowe odliczanie
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Pilecki ucieka z Auschwitz
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO