moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Mój ojciec widział katyńskie doły śmierci

W Katyniu mój ojciec i inni alianccy jeńcy oglądali doły wypełnione stosami ciał pomordowanych polskich oficerów. Niemcy chcieli, aby byli świadkami ekshumacji i potwierdzili, że Polaków zabili Sowieci. Ojciec wysyłał potem z obozu jenieckiego kodowane depesze do USA potwierdzające sowiecką winę za ten mord – opowiada Dave Stewart, syn kpt. Donalda B. Stewarta.

Grupa alianckich jeńców ogląda przedmioty wydobyte z masowych grobów w Lesie Katyńskim. Trzeci z prawej (z profilu) kpt. Donald B. Stewart. 

Jak Pański ojciec, kpt. Donald B. Stewart, w maju 1943 roku znalazł się w Lesie Katyńskim?

Dave Stewart: Był absolwentem West Point przydzielonym do 17 Pułku Artylerii armii USA. W 1942 roku wysłano go jako dowódcę baterii do Afryki Północnej, gdzie alianci otworzyli front przeciwko Niemcom. Został wzięty do niewoli w lutym 1943 roku podczas bitwy na przełęczy Kasserine w Tunezji, która była jednym z pierwszym starć wojsk amerykańskich z Wehrmachtem. Wówczas ok. 90 proc. jego oddziału trafiło do niewoli. Ojciec znalazł się w Oflagu IX A/Z w Rotenburgu na terenie Niemiec. W maju 1943 roku Niemcy zażądali, aby grupa anglojęzycznych jeńców udała się do Smoleńska, aby być świadkami ekshumacji odnalezionych tam przez Niemców masowych grobów polskich oficerów. Hitlerowcy chcieli wykorzystać odkrycie grobów, aby poróżnić ze sobą aliantów i Sowietów. Jeńcy mieli potwierdzić, że polskich oficerów zabili Sowieci. Mój ojciec i inny Amerykanin, ppłk John H. Van Vliet Jr., mieli być jednymi z tych jeńców.

Jak ojciec zareagował na takie polecenie?

Odmówił, nie chcąc brać udziału w nazistowskiej propagandzie. Ojciec i ppłk Van Vliet byli pewni, że winnymi mordu są Niemcy, a cała akcja to manipulacja służąca zdjęciu z siebie odpowiedzialności za katyńską zbrodnię. Grupa ośmiu jeńców z USA, Wielkiej Brytanii i podległych jej dominiów została jednak zabrana do Katynia, pomimo protestu oraz odmowy podpisania przez nich zobowiązania, że nie podejmą próby ucieczki podczas podróży. Po drodze jeńcy postanowili nie iść na żadną współpracę z Niemcami, na miejscu nie mówić za wiele, nie okazywać emocji ani nie wyrażać swoich poglądów, aby Niemcy nie wykorzystali ich do swoich celów.

Co Pana ojciec zapamiętał z Katynia?

Odór rozkładających się zwłok. Jeńcy dotarli do Lasu Katyńskiego 13 maja. Ojciec mówił, że zapach poczuli już ok. 3 km od lasu. Podczas pobytu w Katyniu prawie cały czas palili papierosy, aby choć trochę przytłumić ten odór. Przeniknął on ich ubrania i czuli go jeszcze długo po opuszczeniu miejsca zbrodni. W Katyniu oglądali doły wypełnione stosami ciał. Musieli wskazać jednego zabitego. Ciało wydobyto i zbadano, wyjmowano też przedmioty osobiste zamordowanych. Po tym wszystkim mój ojciec i ppłk Van Vliet zdali sobie sprawę, że Niemcy mówili prawdę i to Sowieci zabili polskich oficerów.

Skąd mieli pewność? Dzięki wydobytym z dołów dokumentom?

Częściowo tak. Wszystkie znalezione przy ciałach listy, notatki i wycinki z gazet miały daty kończące się na wiośnie 1940 roku. Sowieci twierdzili, że mordu dokonali Niemcy późnym latem i jesienią 1941 roku, a nie wiosną 1940 roku. Jednak te dokumenty można było dość łatwo sfałszować. Mojego ojca przekonały buty. Oficerki jego i kolegów, którzy przebywali w niewoli przez prawie dwa lata, były już mocno zniszczone, a buty zamordowanych polskich jeńców oraz ich mundury były w bardzo dobrym stanie. Czyli nie mogli w nich chodzić 2,5 roku. Zwłoki były też w zawansowanym stanie rozkładu, a więc polscy jeńcy nie mogli być zastrzeleni w 1941 roku, lecz wcześniej. Na koniec pobytu w Katyniu jeńcy dostali od Niemców pakiety zawierające kopie dokumentów związanych z ekshumacją oraz zdjęcia wykonane podczas ich wizyty.

Czy żołnierze rozmawiali ze sobą o wnioskach z wizyty?

Nie, postanowili nie mówić nic w obecności Niemców, którzy wizytę fotografowali i filmowali. Mieli świadomość, że każdy ich gest czy słowo może wykorzystać niemiecka propaganda, a to mogłoby być uznane przez dowództwo armii USA za współpracę z Niemcami. Niedługo potem, w czerwcu 1943 roku mój ojciec i ppłk Van Vliet trafili do Oflagu 64 w Szubinie koło Bydgoszczy. Tam też nie opowiadali nikomu o tym, co widzieli w Katyniu.

Wysyłali jednak zakodowane depesze do USA…

To prawda, obaj znali kody wywiadu wojskowego, które umożliwiały tajne umieszczanie w listach do rodzin informacji, np. o sytuacji w oflagu. Wysyłali też do USA zaszyfrowane komunikaty dotyczące zbrodni katyńskiej i potwierdzające sowiecką winę. Jedna z depesz mojego ojca brzmiała: „Niemieckie roszczenia dotyczące Katynia są zasadniczo poprawne w opinii Van Vliet i mnie”. Ojciec postanowił też ocalić jako dowody materiały i zdjęcia otrzymane od Niemców. W styczniu 1945 roku, kiedy w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej Niemcy zarządzili ewakuację obozu w Szubinie, ojciec ukrył dokumenty między gazetami, którymi ocieplał ubranie. Podczas marszu został jednak przeszukany i niemiecki żołnierz znalazł i zabrał mu pakiet dokumentów z Katynia. Na szczęście nie odkrył zdjęć. Ojciec trafił do obozu w Hemmelburgu, gdzie doczekał wyzwolenia.

Po powrocie do domu opowiadał rodzinie, o tym co widział w Katyniu?

Nie, został zobowiązany do zachowania tajemnicy wojskowej. Dostał tylko zgodę z Pentagonu, aby w 1951 roku zeznawać przed komisją śledczą Kongresu USA do spraw zbadania zbrodni katyńskiej kierowaną przez Raya Maddena. Był pierwszym świadkiem, który został przesłuchany. Potwierdził informacje przekazane w szyfrowanych listach, że to Sowieci byli odpowiedzialni za zbrodnię. Zgodnie z rozkazem nie mówił potem o Katyniu, nawet po przejściu na emeryturę w 1968 roku.

Do kiedy obowiązywała go tajemnica?

Do 1970 roku, kiedy jeden z dziennikarzy dostał zgodę Pentagonu na przeprowadzenie wywiadu z nim i ppłk. Van Vlietem na temat Katynia. Od tego czasu ojciec chętnie udzielał wywiadów, spotykał się z Polonią w Chicago. Chciał, aby informacja o tym, co zrobili Sowieci i o ukrywaniu prawdy przez władze USA, by nie drażnić Rosji, została ujawniona. Niestety, mimo ogromnych chęci, nie przyjechał już do Polski.

Dlaczego?

Bał się, co zrobią z nim Rosjanie, jeśli go schwytają. Także mnie ostrzegał, abym nigdy nie jeździł do krajów komunistycznych. Niestety ojciec zmarł w 1983 roku, zanim Polska odzyskała wolność. Dlatego teraz ja i moje rodzeństwo odwiedzamy Polskę, aby przypominać o zbrodni katyńskiej i udziale naszego ojca w odkrywaniu prawdy o niej. Przekazałem też do Muzeum Katyńskiego kopie kilku dokumentów dotyczących tej zbrodni, w tym kodowany list ojca, w którym potwierdza sowiecką odpowiedzialność za Katyń.

rozmawiała Anna Dąbrowska

autor zdjęć: arch. rodzinne Stewartów, Anna Dąbrowska

dodaj komentarz

komentarze


Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
 
Patriotyzm na sportowo
Breda w polskich rękach
Olympus in Paris
Fabryka Broni rozbudowuje się
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jutrzenka swobody
Wielka pomoc
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Silne NATO również dzięki Polsce
Mamy BohaterONa!
Polskie „JAG” już działa
Powstaną nowe fabryki amunicji
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Pod osłoną tarczy
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Czworonożny żandarm w Paryżu
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Siła w jedności
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Zmiana warty w PKW Liban
Komplet Black Hawków u specjalsów
Baza w Redzikowie już działa
Ämari gotowa do dyżuru
Medycyna w wersji specjalnej
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
Szturmowanie okopów
Wojna na planszy
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
1000 dni wojny i pomocy
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Kolejne FlyEye dla wojska
Gogle dla pilotów śmigłowców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Olimp w Paryżu
Karta dla rodzin wojskowych
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Wzlot, upadek i powrót
Ostre słowa, mocne ciosy
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO