Siedem silników rakietowych oraz siedemnaście kompletnych pocisków do sowieckich wyrzutni Katiusza wydobyli w środę z dna rzeki Bóbr specjaliści z grupy nurków-minerów 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Amunicja została odkryta w okolicach Bolesławca na Dolnym Śląsku. Aby ją wydobyć, sąsiednie elektrownie wodne musiały zamknąć tamy.
Pierwsze pociski odkryli na brzegu rzeki okoliczni mieszkańcy. Zawiadomili miejscowych saperów. Żołnierze odkryli, że na dnie rzeki spoczywa znaczenie więcej amunicji. – Saperzy podejmują działania w zbiornikach wodnych, jeśli ich głębokość nie przekracza 80 centymetrów. Kiedy jest większa, muszą wezwać nas – tłumaczy st. bosman Michał Jodłowski, dowódca patrolu rozminowania z grupy nurków-minerów 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Tak właśnie stało się tym razem.
W okolice Bolesławca pojechało ośmiu świnoujskich nurków. Pociski, do których zostali wezwani, spoczywały na głębokości od jednego do trzech metrów. – To zbyt mało, by użyć pontonów wydobywczych – mówi st. bosman Jodłowski. – Mieliśmy jednak znacznie poważniejszy problem. Bóbr jest rzeką górską, o bardzo wartkim nurcie. Miejscami jej prędkość dochodziła nawet do 1,5 metra na sekundę. Aby w ogóle rozpocząć prace, musieliśmy prosić o pomoc obsługę sąsiednich elektrowni wodnych – tłumaczy nurek.
Na czas akcji przepływ wody przez zaporę w pobliskich Pilchowicach został ograniczony, we Włodzicach Małych zupełnie zaś wstrzymany. – Na pracę elektrowni miało to wpływ znikomy, na dostawy prądu – żaden. Nasi odbiorcy nawet na chwilę nie zostali pozbawieni energii elektrycznej – zaznacza Monika Meinhardt-Burzyńska, rzecznik spółki Tauron Ekoenergia. Okolica została zabezpieczona przez policję. Ewakuacja mieszkańców okazała się jednak zbędna. – Pociski, choć kompletne, spoczywały w bezpiecznej odległości od zabudowań – przyznaje kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 FOW.
Tymczasem już pierwszy rekonesans przyniósł informację, że pocisków pod wodą jest więcej, niż spodziewali się nurkowie. – Ostatecznie odnaleźliśmy ich 17. Każdy z nich miał długość blisko półtora metra i ważył ok. 40 kilogramów – wyjaśnia st. bosman Jodłowski. – Nurkowie dobrani w pary wydobywali je własnoręcznie i przekazywali żołnierzom z miejscowego patrolu rozminowania – dodaje. Na dnie spoczywało też siedem silników rakietowych, które służą do wprawiania pocisków w ruch. One również zostały wyciągnięte na brzeg. Znalezisko trafi na jeden z poligonów, gdzie saperzy je zniszczą.
Katiusza to potoczna nazwa sowieckiej wyrzutni rakietowej z czasów II wojny światowej. Po raz pierwszy broń ta została użyta w 1941 roku podczas bitwy o Smoleńsk. W kolejnych latach była unowocześniana i siała popłoch w niemieckich szeregach. Pociski odnalezione pod Bolesławcem pochodziły z modelu BM-13 kaliber 132 mm. Kiedy i w jaki sposób znalazły się na dnie Bobru, nie wiadomo. Być może doszło do tego podczas przeprawy Armii Czerwonej przez rzekę. W lutym 1945 roku w okolicach Bolesławca Sowieci toczyli ciężkie walki z wycofującymi się Niemcami.
Marynarka Wojenna RP posiada dwie grupy wysoko wykwalifikowanych nurków-minerów. Są one przypisane do 12 i 13 Dywizjonu Trałowców 8 FOW. Pierwsza stacjonuje w Świnoujściu, druga w Gdyni. Na co dzień prowadzą one działania na Bałtyku. Do zadań nurków-minerów należy między innymi niszczenie rozmieszczonych przez nieprzyjaciela min oraz starej amunicji i niewybuchów, które spoczywają na dnie morza. Ale minerzy odpowiadają też na wezwania z głębi lądu. W ostatnich latach na przykład wydobywali potężne bomby lotnicze z dna Odry w Głogowie i Szczecinie.
autor zdjęć: 11LKDPanc
komentarze