Historię okrętów, które w czasie II wojny walczyły z Niemcami u boku aliantów, zamierza przenieść na ekran reżyser i producent Adam Ustynowicz. Głównym bohaterem fabularnego filmu ma być kontradmirał Jerzy Tumaniszwili, służący między innymi na ORP „Burza”. Wsparcie dla projektu deklaruje marynarka wojenna.
Pomysł narodził się w 2009 roku. – Brałem wtedy udział w inauguracji obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej w warszawskim Teatrze Wielkim – opowiada Adam Ustynowicz. – Na uroczystość przyjechało spore grono kombatantów: ludzi ciągle jeszcze nieźle się trzymających, ale już w bardzo podeszłym wieku. I kiedy tak słuchałem ich wspomnień, uświadomiłem sobie, że to fantastyczne historie, o których tak naprawdę bardzo mało wiemy. A jeśli nie zrobimy czegoś teraz, wkrótce odejdą razem z opowiadającymi – wspomina. Filmowiec, znany między innymi z dokumentalnych filmów o Stanisławie Lemie, wybrał się wraz z ekipą do czterech weteranów, by zarejestrować ich wspomnienia. Dotarł do mieszkającego w Stanach Zjednoczonych kontradmirała Jerzego Tumaniszwilego. – Postanowiłem zrealizować serię filmów dokumentalnych. Wnioski o dofinansowanie złożyłem w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, a potem w Urzędzie ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. W każdym z tych miejsc projekty doczekały się wysokiej oceny ekspertów. Dotacji jednak nie dostałem – zaznacza Ustynowicz.
Producent nie złożył jednak broni. Na podstawie historii Tumaniszwilego napisał scenariusz filmu fabularnego pod tytułem „Cała naprzód!”. Będzie on opowiadał o losach trzech polskich niszczycieli: OORP „Błyskawica”, „Burza” i „Grom”, które w przededniu wybuchu II wojny światowej opuściły Gdynię w ramach planu „Peking”, by potem walczyć z Niemcami u boku aliantów. – Pokłady jednostek, które pływały pod biało-czerwoną banderą, były ostatnimi skrawkami niepodległej Rzeczypospolitej, nasi zaś marynarze brali udział we wszystkich ważniejszych operacjach II wojny – przypomina Ustynowicz. Tymczasem, co podkreśla, ich historia nigdy tak naprawdę nie zagościła w masowej wyobraźni. – W latach 50. powstał doskonały „Orzeł” w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, potem nieliczne filmy dokumentalne, i to właściwie tyle – zaznacza.
Głównym bohaterem jego filmu ma być właśnie nieżyjący już kontradmirał. – Postać tak ciekawa, że jej życie mogłoby stać się kanwą kilku opowieści – przekonuje reżyser. Jerzy Tumaniszwili był gruzińskim księciem. Urodził się w 1916 roku. Wczesne dzieciństwo spędził na Kaukazie, skąd jako pięciolatek wraz z rodziną uciekł przed bolszewikami. Osiedli w Polsce, gdzie Jerzy zaczął studiować w Szkole Podchorążych Marynarki Wojennej. W latach 30. wstąpił do sił morskich Rzeczypospolitej. Krótko przed wybuchem wojny został oficerem w załodze ORP „Burza” i na pokładzie tego okrętu trafił do Wielkiej Brytanii. Potem służył jeszcze na OF „Ouragan”, ORP „Krakowiak” i ORP „Piorun”. Wziął udział między innymi w operacji przeciwko niemieckiemu pancernikowi „Tirpitz”. Był jednym z marynarzy osłaniających lądowanie w Normandii. W czasie wojny dosłużył się stopnia kapitana. Od 1950 roku mieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie poświęcił się działalności publicystycznej. Był członkiem Stowarzyszenia Marynarki Wojennej oraz Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce. W 1990 roku został awansowany na stopień komandora porucznika, osiemnaście lat później zaś – kontradmirała w stanie spoczynku. Zmarł w 2010 roku. – Podczas wojny Jerzy miał opinię oficera, który przynosi szczęście. Tak długo, jak służył na pokładzie jakiegoś okrętu, nie ginął na nim żaden marynarz. Sam wyszedł cało z niejednej opresji – podkreśla reżyser.
Opowieść kontradmirała Tumaniszwilego pełna jest barwnych wątków, jak choćby ten o kotce, która zadomowiła się na ORP „Burza”. Na pokład weszła jeszcze na Oksywiu, by potem dotrzeć wraz z niszczycielem do Wielkiej Brytanii. – Tam na chwilę opuściła okręt i wróciła z młodymi. Zwierzę było traktowane przez marynarzy niczym talizman. Wkrótce mieli się jeszcze utwierdzić w przekonaniu, że ma niezwykłe zdolności – opowiada Ustynowicz. – Pewnego dnia, kiedy „Burza” szła przez kanał La Manche, kotka wraz z młodymi przeniosła się z dziobu na śródokręcie. Wkrótce okręt został zaatakowany przez niemieckie samoloty, które zniszczyły dziób. Kotka przeżyła, okręt, choć doznał poważnych uszkodzeń, ocalał – dodaje.
Koszt realizacji projektu Ustynowicz obliczył wstępnie na 12 mln zł. Chce, by film był koprodukcją Polski, Wielkiej Brytanii i Norwegii. Być może do tego grona dołączy także Gruzja. O pieniądze zamierza się starać między innymi w PISF i polskich ministerstwach. – W tej chwili kompletuję zespół złożony z młodych filmowców i grafików. W obsadzie znajdą się też głównie młodzi aktorzy – zapowiada reżyser. Wsparcie projektu deklaruje polska armia. – Autorzy projektu poprosili nas o możliwość wyjścia na morze na pokładzie korwety ORP „Kaszub”. Chcą sfilmować zrzucanie bomb głębinowych, strzelanie z armat, wybuchy, rozchodzenie się fal po przejściu okrętu – wymienia kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. – Jesteśmy gotowi udzielić im pomocy. Filmowcy chcieliby też kręcić zdjęcia na historycznym niszczycielu ORP „Błyskawica”, który stoi zacumowany przy skwerze Kościuszki w Gdyni.
Planów mają znacznie więcej. – Liczę, że uda się zrealizować także serię dokumentów o polskich bohaterach wojennych, w tym kontradmirale Tumaniszwilim. Jednocześnie będę dążył do wydania jego wspomnień oraz poświęconego im audiobooka – zapowiada Ustynowicz i dodaje: – Taka postać powinna na trwałe zapisać się w pamięci ludzi.
Adam Ustynowicz to reżyser, producent, scenarzysta, absolwent Szkoły Filmowej w Łodzi. Krótko po studiach wyjechał do Chin, gdzie przez trzy miesiące odbywał praktykę na planie „Ostatniego cesarza” Bernardo Bertolucciego. Wyreżyserował między innymi filmy dokumentalne o Stanisławie Lemie: „Stanisław Lem. Science and fiction”, „Summa... po trzydziestu latach” oraz film „Chopin the Space Concert”, będący unikatowym połączeniem muzyki słynnego polskiego kompozytora i filmów o przestrzeni kosmicznej. Ostatni z obrazów został nagrodzony Grand Prix na festiwalu w Monako.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze