W Europie trwa właśnie zakrojona na szeroką skalę operacja przerzutu amerykańskich wojsk, które mają wzmocnić wschodnią flankę NATO. 3,5 tysiąca żołnierzy będzie stacjonować w Polsce, krajach bałtyckich i Rumunii. Pojawią się po to, żebyśmy mogli czuć się bezpieczniej. By bezpieczniej czuła się cała Europa. Ale nie wszyscy to rozumieją.
W 37 pociągach, na 1040 wagonach kolejowych z niemieckiego portu Bremerhaven, przez Brandenburgię, do Polski, a potem dalej, jest transportowanych niemal 1400 sztuk sprzętu. Jadą m.in. czołgi Abrams, wozy bojowe piechoty Bradley, armatohaubice Paladin. To nie tylko ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Przejazd amerykańskich żołnierzy, którzy zostaną rozlokowani w państwach graniczących z Rosją, to także pokaz jedności NATO, jego siły i zdecydowania. Sprawne i szybkie przerzucenie wojsk na wschodnią flankę Sojuszu jest więc ważnym sygnałem dla rosyjskich polityków – nawet nie myślcie o uderzeniu w kraje Bałtyckie czy Polskę.
Wydawałoby się, że wagę tego przekazu powinni dostrzegać i doceniać wszyscy z państw należących do Sojuszu. A jednak… W Niemczech transport amerykańskich wojsk stał się okazją do krytyki. – Jeżdżące po obu stronach granicy tam i z powrotem czołgi nie pomagają nam w rozwiązywaniu problemów – stwierdził premier Brandenburgii i polityk lewicowej SPD Dietmar Woidke. W podobnym duchu wypowiadał się szef brandenburskiej lewicy Christian Goerke.
– Czołgi nie przyczyniają się do pokoju. Nigdzie! – oświadczył, zapowiadając protesty na trasie przejazdu amerykańskich kolumn wojskowych do Polski. Nastroje te uspokajają politycy chadeckiej CDU.
Trudno nie zauważyć, że wschodnie Niemcy prezentują odmienną postawę niż landy w zachodniej części RFN. W dawnym NRD najbardziej widoczne są oznaki skrajnego nacjonalizmu. To właśnie tu największą sympatią cieszy się ksenofobiczna partia NPD, która straszyła Niemców m.in. otwarciem rynku pracy dla polskich obywateli. Wschodnie Niemcy są miejscem, gdzie część polityków wyżej ceni sobie dobre stosunki z Rosją niż zaufanie i zobowiązania wobec sojuszników NATO. Można się było spodziewać, że przybycie amerykańskiej brygady pancernej do Niemiec i jej transport przez wschodnie landy RFN będzie budził kontrowersje wśród części tamtejszych mieszkańców i polityków.
Te wschodnioniemieckie nastroje już ucieszyły Rosjan. Rosyjskie portale i trolle mediów społecznościowych nie kryją satysfakcji z zapowiadanych przez Niemców protestów. Na portalach pojawiają się artykuły, że Amerykanie jedynie „prowokują” Rosję, a siły, które wystawia NATO, nie są w stanie przeciwstawić się rosyjskiej armii. Zapominają tylko, że amerykańska brygada to nie są jedyne wojska NATO w Europie, a atak na jedno państwo Sojuszu oznacza atak na całe NATO i amerykańskie imperium.
Rosjanie straszą też mieszkańców zachodniej Europy wizją trzeciej wojny światowej. Polakom przypominają, że już raz „gościli” w kraju wojska ZSRR, a teraz zapraszają Amerykanów. Nie dodają jednak, że różnica jest zasadnicza – żaden demokratyczny polski rząd nie zapraszał sowieckich żołnierzy. Sowieci nie bronili Polski, Amerykanie – tak.
komentarze