Armata Tryton może trafić w cel oddalony o cztery kilometry, a w ciągu minuty potrafi wystrzelić 550 pocisków. W Zatoce Gdańskiej zakończył się pierwszy etap testów nowej broni. Przez kilka dni odbywały się strzelania do celów nawodnych i powietrznych. Tryton, wyprodukowany przez polskie konsorcjum, ma zostać zamontowany na niszczycielach min „Kormoran”.
Sprawdzian nowej broni był prowadzony z pokładu korwety ORP „Kaszub”. Testy zakończyły się wczoraj. – Odbywały się w Zatoce Gdańskiej i były podzielone na trzy części, z których każda trwała trzy dni – mówi kpt. mar. Przemysław Płonecki z biura prasowego gdyńskiej 3 Flotylli Okrętów. To właśnie do niej należy ORP „Kaszub”. Próby obserwowali przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia, Inspektoratu Marynarki Wojennej Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, producenta, czyli firmy PIT-Radwar SA, oraz marynarze z niszczyciela min ORP „Kormoran”, który jesienią ma wejść do służby. – Strzelania odbywały się, zarówno kiedy okręt znajdował się w spoczynku, jak i wówczas gdy się poruszał.
Z armaty oddawano pojedyncze strzały, ale też serie, na przykład po pięć. Chodziło o kompleksowe przetestowanie jej możliwości – opowiada kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców, w którym będą służyć niszczyciele min typu „Kormoran”. Według komandora, armata Tryton zapowiada się bardzo dobrze. – Oczywiście, trzeba jeszcze dopracować szczegóły, niektóre rzeczy poprawić, ale to normalna rzecz. Nowa broń jest dopiero w fazie testów – przyznaje kmdr por. Sikora. Przedstawiciele producenta na razie nie chcą komentować pierwszych prób. – Badania systemu będą kontynuowane jeszcze w sierpniu i dopiero po ich zakończeniu zostaną sformułowane wnioski – zapowiada Agnieszka Gadoś z firmy PIT-Radwar SA.
Tryton to 35-milimetrowa armata morska, nad którą pracuje konsorcjum w składzie PIT-Radwar, Zakłady Mechaniczne „Tarnów”, Wojskowa Akademia Techniczna i Akademia Marynarki Wojennej. W projekcie zostało zastosowanych wiele nowoczesnych rozwiązań. Przede wszystkim Tryton jest sterowany z wnętrza okrętu. Znajduje się tam pulpit operatora. Marynarz odpowiedzialny za jego obsługę obserwuje sytuację na monitorze i steruje armatą za pomocą joysticka. Integralną część systemu stanowią głowica śledząca cel oraz rezerwowe stanowisko kierowania ogniem. Tryton może strzelać na odległość czterech kilometrów i wyrzucać 550 pocisków w ciągu minuty. Służy do zwalczania celów powietrznych i nawodnych.
Z myślą o nowej armacie przygotowywana jest amunicja programowalna, czyli taka, w której można ustawić moment detonacji. Cel jest zasypywany znajdującymi się wewnątrz pocisku kulami. Nowa armata została również przystosowana do amunicji podkalibrowej. Tego typu pociski lecą szybciej i na większą odległość.
Armata Tryton ma zostać zamontowana na drugim i trzecim z serii niszczycieli min typu Kormoran. Potem Tryton trafi też na pierwszy z „Kormoranów”, gdzie zastąpi 23-milimetrową armatę Wróbel. Egzemplarz testowany na ORP „Kaszub” najpewniej pozostanie już na tym okręcie. Przedstawiciele producenta nie przesądzają na razie, kiedy dokładnie Tryton będzie gotowy. – Wprowadzenie armaty do uzbrojenia to kolejny etap, zależny od postanowień MON – zastrzega Agnieszka Gadoś.
autor zdjęć: kmdr por. Piotr Sikora
komentarze