Wyzwaniom XXI wieku czoła może stawić tylko nowoczesny i zjednoczony Sojusz Północnoatlantycki – powiedział Jens Stoltenberg, podsumowując pierwszy dzień obrad szczytu NATO w Warszawie. Dziś przywódcy Paktu podjęli decyzję m.in. o wysłaniu na wschodnią flankę, w tym do Polski, czterech batalionowych grup bojowych.
Przedstawiciele państw należących do Sojusz Północnoatlantyckiego podkreślali, że decyzje podjęte na warszawskim szczycie NATO są odpowiedzią na agresywną politykę Rosji oraz zagrożenia, jakie dla globalnego bezpieczeństwa niesie konflikt na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. – Wdrożyliśmy już największy od lat plan wzmocnienia sojuszniczego systemu bezpieczeństwa. Dziś poszliśmy krok dalej – ocenił w piątek wieczorem Jens Stoltenberg. Plan, o którym mówił szef NATO, to pakiet przyjęty dwa lata temu na szczycie w Walii. W ramach „Readiness Action Plan” m.in. zwiększono liczebność sił szybkiego reagowania, powołano do życia tzw. szpicę NATO, utworzono osiem jednostek integracyjnych (NFIU – NATO Force Integration Unit) oraz wzmocniono obronę rakietową w Turcji. Okazało się jednak, że to niewystarczające środki, by zapewnić bezpieczeństwo wszystkim członkom i przywrócić stabilność za wschodnią i południową granicą Sojuszu.
Przygotowując się do szczytu w Warszawie, NATO postanowiło wdrożyć zbiór rozwiązań nazwanych „obrona i odstraszanie”. Pod tym pojęciem kryje się pakiet decyzji mających w pierwszej kolejności zapewnić poczucie bezpieczeństwa obywatelom krajów NATO, wzmocnić wewnętrzną solidarność oraz odbudować potencjał obronny. Środkiem do tego miało być przede wszystkim powstrzymanie polityki cięć w wydatkach na obronę. Jens Stoltenberg poinformował na konferencji prasowej w Warszawie, że 2015 rok był pierwszym od lat, w którym NATO odnotowało wzrost wydatków. I jak zauważył, tendencja ta została utrzymana. – Europejska część Paktu i Kanada zwiększyły wydatki na wojsko o 3 proc. To oznacza ok. 8 mld dolarów więcej – dodał Stoltenberg.
Dla państw naszego regionu najistotniejsza była decyzja o ustanowieniu wysuniętej rotacyjnej obecności wojsk NATO na wschodniej flance. Przywódcy Sojuszu ustalili, że od przyszłego roku w czterech krajach (Polsce i państwach bałtyckich) będą stacjonować cztery batalionowe grupy bojowe.
Sekretarz generalny NATO poinformował, że tzw. państwem ramowym grupy batalionowej, która od przyszłego roku będzie stacjonować w Polsce będą Stany Zjednoczone. Za pozostałe trzy będą odpowiadać Niemcy (Litwa), Wielka Brytania (Estonia) oraz Kanada (Łotwa). – Praktycznie wszyscy członkowie Sojuszu zadeklarowali, że w ten czy inny sposób zaangażują się w realizację wysuniętej obecności wojskowej na wschodniej flance – dodał Jens Stoltenberg. Szczegóły będą przedmiotem dalszych rozmów, prowadzonych już pod przewodnictwem państw ramowych i krajów gospodarzy. Zdradził jedynie, że Francja już zapowiedziała, że wesprze tworzenie natowskiego oddziału na Litwie i w Estonii.
Poza tym przywódcy Sojuszu zdecydowali o rozbudowie rumuńsko-bułgarskiej brygady, rozszerzeniu programu natowskich ćwiczeń na terytorium Rumunii oraz kontynuacji rozbudowy sojuszniczego systemu obrony balistycznej, w skład którego wchodzą amerykańskie okręty rakietowe stacjonujące w Hiszpanii, instalacje radarowe w Turcji oraz uruchomiona niedawno baza przeciwrakietowa w Rumunii.
Na konferencji prasowej szef Sojuszu odniósł się też do relacji z Rosją. – Nie chcemy nowej zimnej wojny, nie szukamy konfrontacji i dlatego, wzmacniając nasze bezpieczeństwo, szukamy konstruktywnego dialogu z Rosją – mówił Stoltenberg. Jak podkreślił, Rosja to największy sąsiad NATO, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ i kraj, który odgrywa ważną rolę w kontekście wyzwań bezpieczeństwa w Europie i jej pobliżu.
– Podczas posiedzenia Rady Rosja-NATO w Brukseli, które zaplanowano na przyszły tydzień, poinformujemy przedstawicieli tego państwa o decyzjach podjętych na szczycie – mówił Stoltenberg. Dodał, że nie wiadomo, ile czasu minie, nim Sojusz i Rosja powrócą do partnerskich relacji, ale NATO zależy na transparentności i uniknięciu nieporozumień. Szef Sojuszu podkreślił też, że Rosja nie powinna i nie może być izolowana. – Tym bardziej teraz, gdy nadal widzimy wzrost militaryzacji w tym kraju – dodał Stoltenberg.
Stoltenberg z zadowoleniem przyjął niedawną deklarację prezydenta Władimira Putina, że zostanie wprowadzony wymóg korzystania przez rosyjskie samoloty latające nad Morzem Bałtyckim z transponderów – urządzeń pozwalających na ich identyfikację. – Cieszę się z tej inicjatywy, która wpływa na bezpieczeństwo lotów w rejonie Morza Bałtyckiego – stwierdził szef NATO.
autor zdjęć: Sgt. James Avery / US Army, Andrzej Hrechorowicz/ KPRP, The Missile Defense Agency
komentarze