Podczas „Anakondy-16” zostaną przećwiczone scenariusze reagowania na zagrożenie wojną hybrydową. Sojusz zdecydowanie przygotowuje się na taki konflikt – przyznaje miesięcznikowi „Polska Zbrojna” gen. broni Janusz Adamczak, szef sztabu Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum. Tłumaczy też, w jakim wymiarze NATO jest zaangażowane w ćwiczenia.
Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych NATO w Brunssum miało być zaangażowane w „Anakondę”. Dlaczego wycofano się z tego zamiaru?
Gen. broni Janusz Adamczak: Polska strona zaprosiła NATO, aby w pełni zaangażowało się w ćwiczenia „Anakonda-16”, co miało być dobrą okazją sprawdzenia współpracy między sojuszem a siłami narodowymi. Jedną z dziedzin do przećwiczenia było przejęcie przez dowódcę natowskiego dowodzenia wydzieloną częścią Sił Zbrojnych RP. Dlaczego tak się nie stało? Nie chciałbym wchodzić w spekulacje polityczne. Z punktu widzenia wojskowego jednym z powodów mogło być to, że w 2015 roku NATO w Hiszpanii, Portugalii i we Włoszech przeprowadziło wielkie ćwiczenia Sił Odpowiedzi NATO, z udziałem ponad 36 tys. żołnierzy. Prawdopodobnie niektórzy z członków sojuszu uznali, że równie duże manewry w tym roku byłyby dla nich zbytnim wysiłkiem organizacyjnym i finansowym. Dlatego NATO formalnie nie przyjęło polskiego zaproszenia, ale skorzystała z niego część państw członkowskich.
NATO jednak i tak będzie w pewien sposób zaangażowane w „Anakondę-16”.
Zaangażowanie to jest minimalne, ale jednak jest. Jako Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych wspieraliśmy Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych w przygotowaniach do tych ćwiczeń. Moi eksperci od kilku miesięcy uczestniczyli w konferencjach i warsztatach. W „Anakondę” jest również zaangażowane Sojusznicze Dowództwo Sił Lądowych z Izmiru, które odpowiadałoby za takie działania w realnej operacji militarnej. NATO zapewni też ćwiczeniom parasol w dziedzinie komunikacji strategicznej, tak by narracja była jednolita.
Zatem udział zagranicznych żołnierzy w „Anakondzie” jest wynikiem bilateralnych porozumień pomiędzy Polską a poszczególnymi państwami?
Tak. Nawet to, że po ćwiczeniach natowskich, w „Anakondzie” weźmie udział również wchodząca w skład szpicy brygada hiszpańska, to efekt decyzji narodowej, podjętej przez władze w Madrycie. Patrząc jednak na liczbę uczestniczących w „Anakondzie” państw, sądzę, że uda się nam w dużej mierze osiągnąć pierwotne zamiary. Zwłaszcza, że większość z nich to członkowie Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego.
Podczas „Anakondy” zostaną przećwiczone scenariusze reagowania na zagrożenia związane z wojną hybrydową. Czy NATO przygotowuje się na taki konflikt?
Zdecydowanie tak. Z chwilą, gdy NATO po raz wtóry zaczęło się przyglądać zagrożeniom wynikającym z wojny hybrydowej, postanowiliśmy przeanalizować, w jaki sposób trzeba będzie zmienić nasze struktury, w tym sztabowe, żeby się przed nimi bronić.
Cały wywiad w czerwcowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: JFC Brunssum
komentarze