W ciągu ostatnich kilku tygodni żołnierze Sił Odpowiedzi NATO działali na lądzie, morzu i w powietrzu. Manewry „Trident Juncture 2015” weszły właśnie w fazę końcową. Dzisiaj na poligonie pod Saragossą ćwiczenia obserwował sekretarz generalnym NATO Jens Stoltenberg, hiszpański minister obrony Pedro Morenes, oraz gen. bryg. Wojciech Grabowski, dowódca Centrum Szkolenia NATO.
Na poligonie San Gregorio swoją gotowość sprawdzali żołnierze sił lądowych i lotnictwo. Scenariusz zakładał, że wrogie bojówki zatrzymały się na wysokości wybudowanego na użytek ćwiczeń miasta Casas Altas. To główna baza przeciwnika oraz istotny węzeł komunikacyjny. Wojska NATO pod dowództwem hiszpańskiej VII Brygady Aeromobilnej „Galicia” rozpoczęły operację, która ma rebeliantom uniemożliwić przegrupowanie i dalsze wycofywanie się. Żołnierze z BALTBAT (bałtycki batalion), wraz ze wsparciem amerykańskich czołgów oraz włoskiej i hiszpańskiej piechoty zmotoryzowanej, rozpoczęli działania na przedpolu miejscowości oraz w jej centrum.
Istotną rolę odegrały tu również siły specjalne, w tym Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej z Mińska Mazowieckiego. Ich celem było odbicie zakładników przetrzymywanych przez rebeliantów. Obszar prowadzonej operacji zabezpieczało amerykańskie lotnictwo, niemieccy inżynierowie oraz hiszpańska artyleria. Na koniec desant przeprowadziła amerykańska 82 Dywizja Desantowa z Fort Bragg.
Mimo że scenariusz zadań nie odzwierciedlał prawdziwej struktury oddziałów szybkiego reagowania NATO, ukazywał pełne spektrum możliwości oraz taktykę międzynarodowych struktur wchodzących w skład szpicy. Ćwiczenia obserwował sekretarz generalnym NATO Jens Stoltenberg i hiszpański minister obrony Pedro Morenes. Na poligonie byli także gen. Hans-Lothar Domrose, dowódca JFC w Brunssum, gen. Petr Pavel, dowódca komitetu wojskowego NATO, oraz generał brygady Wojciech Grabowski, dowódca Centrum Szkolenia NATO.
Test dla szpicy
– Problemy krajów ościennych wyznaczają nowy kierunek w długoterminowych strategiach NATO. Niestabilność w Afganistanie, na Bliskim Wschodzie oraz państwach Afryki Północnej to wyzwanie, któremu stawić czoła muszą nie tylko władze w wymienionym regionie, lecz cała społeczność międzynarodowa – mówił Jens Stoltenberg.
Sekretarz generalny NATO zaznaczył, że Sojusz musi również być gotowy do użycia swoich sił. Test gotowości państw członkowskich do wypełniania zadań w razie interwencji – to właśnie główny cel „Trident Juncture 2015”. Jednocześnie NATO sprawdza, jak przebiega współpraca międzynarodowa wojsk.
To jednak nie koniec. Manewry pozwoliły przetestować także zmiany w systemie dowodzenia Sojuszu, gotowość operacyjną Sił Odpowiedzi NATO, komunikację na poziomie strategicznym, służby wywiadu, zdolność do określania celów na polu walki oraz rozpoznanie. To ważny element przygotowawczy szpicy NATO (Very High Readiness Joint Task Force), która osiągnie pełną gotowość operacyjną w 2016 roku.
Kryzys w regionie, Sojusz rozpoczyna misję
„Trident Juncture 2015” to największe ćwiczenia NATO od 2002 roku. Uczestniczy w nich 36 tysięcy żołnierzy z 28 państw wchodzących w skład Sojuszu oraz najważniejszych państw partnerskich. Wojsko na poligonach w Hiszpanii, Portugalii oraz we Włoszech używa ponad 240 pojazdów pancernych oraz ponad 140 samolotów. Wśród nich są maszyny najnowszego typu, np. czołgi Abrams czy myśliwce wielozadaniowe F-35. Jednocześnie na morze wypłynęło około 60 okrętów.
Z Polski na ćwiczenia wyjechało 640 żołnierzy i około 200 sztuk ciężkiego sprzętu, m.in. myśliwce F-16. Nasi żołnierze są m.in. główną siłą wielonarodowego batalionu obrony przed bronią masowego rażenia, tzw. OPBMR (Multinational CBRN Defence Battalion). Grupą Zadaniową OPBMR dowodzi ppłk Piotr Wachna, na co dzień dowódca 2 Batalionu Chemicznego, wchodzącego w skład 4 Pułku Chemicznego. Polski kontyngent „chemiczny” tworzą przedstawiciele łącznie 18 jednostek i instytucji z całego kraju.
Główny scenariusz „Trident Juncture 2015” oparto na fikcyjnej historii, która rozgrywa się we wschodniej Cerazji. Jeden z żyjących tam narodów zaatakował mniejszego sąsiada i grozi kolejnemu krajowi. Kryzys wiąże się z prześladowaniami na tle rasowym oraz religijnym. Może wywrzeć również wpływ na światową gospodarkę, zwłaszcza jeśli chodzi o żeglugę morską oraz energetykę. Istnieje też zagrożenie terrorystyczne oraz ryzyko ataków cybernetycznych. W odpowiedzi Rada Bezpieczeństwa ONZ dała NATO mandat do przeprowadzenia misji stabilizacyjnej. Jej celem jest ochrona zagrożonych regionów oraz utrzymanie drożności głównych szlaków morskich.
Od 3–16 października rozgrywała się pierwsza część manewrów, którą poświęcono zagadnieniom sztabowym Sił Odpowiedzi NATO. Obecnie odbywa się część terenowa, która potrwa do 6 listopada. Na miejscu poza wojskami są obecni m.in. przedstawiciele Unii Europejskiej, obserwatorzy OSCE, komisarze Czerwonego Krzyża oraz delegaci Unii Afrykańskiej. Do ćwiczeń dopuszczono międzynarodowych obserwatorów, w tym Rosjan.
autor zdjęć: Eriks Kukutis, Michał Zieliński, Alyssa Bier
komentarze