Walczący kogut pod kabiną załogi, numer taktyczny na statecznikach pionowych oraz biało-czerwone szachownice na skrzydłach. Firma Alenia Aermacchi, dostawca samolotów szkoleniowych M-346 dla naszej armii, po raz pierwszy zaprezentowała odrzutowce w barwach polskich sił powietrznych. Dwie pierwsze maszyny wylądują w Dęblinie jesienią 2016 roku.
M-346 Master jest dwumiejscowym, dwusilnikowym samolotem przeznaczonym do zaawansowanego szkolenia lotniczego. Korzystają z niego m.in. siły powietrzne Włoch, Izraela, Singapuru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Już wkrótce do grona użytkowników tych maszyn dołączy polska armia. Zgodnie z podpisanym w 2014 roku kontraktem, wartym ponad 1 miliard złotych, w latach 2016–2017 do Polski trafi w sumie osiem takich samolotów. Pozostawiono też opcję zakupu kolejnych czterech sztuk.
Szary kamuflaż
Producent zaprezentował właśnie kamuflaż maszyn mających trafić do Polski. To jeden z etapów dostosowywania włoskich samolotów do potrzeb naszych sił powietrznych. – Wybieraliśmy z trzech opcji zaproponowanych przez Włochów. Polskie samoloty będą nosić kamuflaż zbliżony pod względem układu i kolorystyki do tego, który mają myśliwskie MiG-29 i F-16 – mówi ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego RSZ.
Malowanie utrzymane zostanie w szarej kolorystyce, jasnej i ciemnej. Na górnych powierzchniach kadłuba i skrzydeł naniesiony zostanie dwubarwny szary kamuflaż, a na dolnych – jednobarwny szary. Ciemnoszare logo 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego będzie umieszczone pod kabiną załogi na obu burtach kadłuba. To tzw. walczący kogut, sięgający tradycji 112 Eskadry Myśliwskiej walczącej w kampanii wrześniowej w 1939 roku.
Numery taktyczne poszczególnych maszyn znajdą się w dolnej części dwóch stateczników pionowych. – Nasze propozycje numeracji zgłosiliśmy Włochom już w ubiegłym roku. Pierwszy egzemplarz maszyny otrzyma numer 7701, potem będą kolejne aż do 7708 – wylicza ppłk Goławski.
Na czarny kolor pomalowane zostaną końcówka statecznika pionowego, nosowa część kadłuba oraz antena podkadłubowa. Na dolnych i górnych powierzchniach skrzydeł oraz po dwóch stronach statecznika pionowego znajdą się też biało-czerwone szachownice.
Dęblin czeka
– Nie ma dużej dowolności w tym, jak pomalować samolot. Przedstawiony kamuflaż wygląda jednak ciekawie. Widać, że to wojskowy statek powietrzny, ma wszystko to, co powinien mieć – ocenia płk pil. Paweł Smereka, dowódca 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie.
To tam jesienią 2016 roku trafią dwa pierwsze egzemplarze maszyn. Wcześniej jednak w Dęblinie zainstalowane zostaną naziemne elementy systemu szkolenia. Będą to między innymi stacje planowania i analizy misji oraz symulatory, w tym pilotażowy i procedur awaryjnych. Tej jesieni na półroczne szkolenie do włoskiej bazy Lecce-Galatina wyleci też sześciu polskich pilotów instruktorów z Dęblina. To wszystko zostało zagwarantowane w kontrakcie.
Z nowych maszyn korzystać będą podchorążowie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych, przyszli piloci F-16, którzy dziś odbywają lotnicze szkolenie na samolotach TS-11 „Iskra”.
Przetarg na system AJT Inspektorat Uzbrojenia ogłosił w lutym 2013 roku. Po weryfikacji wniosków do złożenia ofert wstępnych zaproszono cztery firmy: BAE Systems, Lockheed Martin UK Limited, Alenia Aermacchi S.p.A. oraz Aero Vodochody z Czech. Ci ostatni ostatecznie wycofali się z postępowania. Do końca września 2013 roku trwały negocjacje techniczne, po których resort obrony zaprosił do składana ofert ostatecznych trzy firmy. Za najkorzystniejszą uznano propozycję włoskiej firmy Alenia Aermacchi. Była też najtańsza – jej wartość wynosiła 1 167 754 500 zł. Oferty dwóch pozostałych firm zostały odrzucone z powodu niezgodności z wymaganiami zamawiającego.
autor zdjęć: Alenia Aermacchi
komentarze