Żołnierze w pełnym umundurowaniu i z bronią wspinają się kilkadziesiąt metrów, bez odpoczynku, po jednolitej ścianie betonu. To test fizyczny, a także odporności psychicznej. Na szczycie pojawia się strach – tak ppor. Krzysztof Madera z 22 Batalionu Piechoty Górskiej opisuje jeden z elementów ćwiczeń podhalańczyków w Bieszczadach.
Chodzi o intensywną wspinaczkę po zaporze w Solinie, ale żołnierzy czekają również inne zadania: budowanie mostów linowych, przeprawa przez rzekę San, wielogodzinne obserwacje przeciwnika, długodystansowe marsze po górach oraz zajęcia z terenoznawstwa.
Taki tygodniowy trening rozpoczął właśnie pluton rozpoznawczy z 22 Batalionu Piechoty Górskiej. – Zwykle żołnierze naszej jednostki szkolili się w regionie Kotliny Kłodzkiej. Postanowiliśmy jednak urozmaicić ćwiczenia i po raz pierwszy wysłaliśmy ich w Bieszczady – mówi por. Przemysław Łagowski, szef sekcji rozpoznania. – To niewysokie, ale bardzo wymagające góry. Jest to więc idealne miejsce, by zweryfikować umiejętności zwiadowców – zaznacza.
Czeka ich wiele zadań
Szkolenie na Podkarpaciu żołnierze rozpoczęli od zajęć na zaporze wodnej, mającej 82 m wysokości. Zwiadowcy ćwiczą m.in. jumarowanie, czyli wspinaczkę za pomocą sprzętu alpinistycznego i liny. Wykonują także zjazdy z ubezpieczeniem. Wspinaczka zajmuje im nieco ponad 10 min. Zjazd jest za to krótki, trwa zaledwie 20 sekund.
– Wspinając się po górach, możemy znaleźć sporo nierówności, na przykład półki skalne. To miejsca, gdzie można chwilę odpocząć. Zupełnie inaczej jest, gdy od dołu do góry mamy jednolitą ścianę betonu. Tu żołnierze w pełnym umundurowaniu i z bronią wspinają się kilkadziesiąt metrów bez odpoczynku – opisuje ppor. Krzysztof Madera, dowódca plutonu rozpoznawczego. Zwiadowca dodaje, że zajęcia na takiej wysokości to dla żołnierzy także test odporności psychicznej. – Strach pojawia się na szczycie tamy, gdy trzeba przejść na drugą stronę barierek zabezpieczających – tłumaczy.
Zajęcia na tamie to jednak nie wszystko. Zwiadowcy z Kłodzka do końca tygodnia będą się szkolić także z taktyki. Będą musieli m.in. zbudować most linowy, za pomocą którego przeprawią się przez San. Pokonają także rzekę wpław i zdobędą najwyższy szczyt Bieszczad, czyli Tarnicę (1346 m n.p.m.). Przez dwa dni pokonają ponad 50 km. W pełnym umundurowaniu z oporządzeniem i plecakami ważącymi około 25 kg będą maszerować z dala od szlaków turystycznych.
– Żołnierze będą musieli poruszać się w górach skrycie, aby nikt nie zauważył ich obecności. Dodatkowo na wysokości około 1000 m zbudują bazę, w której spędzą noc. Będą także prowadzić kilkugodzinną obserwację przeciwnika – opisuje ppor. Madera.
Zapora wodna w Solinie to najważniejszy obiekt hydrotechniczny w województwie podkarpackim. Żołnierze od wielu lat poznają tamę i ćwiczą na niej techniki wspinaczkowe. To konieczne, by w razie jakiegokolwiek kryzysu mogli skutecznie bronić zapory przed atakami przeciwnika.
autor zdjęć: kpt. Konrad Radzik
komentarze