Rozpoczęcie prac nad tarczą przeciwrakietową w Europie Środkowej z perspektywy rosyjskiej stanowi porażkę polityki Rosji niedopuszczenia do pojawienia się amerykańskich strategicznych instalacji wojskowych w byłej sowieckiej strefie wpływów – piszą Tomasz Dąborowski i Andrzej Wilk, analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia.
Na terenie dawnej bazy lotniczej w Deveselu na południu Rumunii rozpoczęto 28 października prace związane z zainstalowaniem elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej – kompleksu Aegis z wyrzutniami rakiet przechwytujących SM-3. Oznacza to, że projekt tarczy antyrakietowej jest realizowany zgodnie z wcześniej ustalonym harmonogramem. Stanowi potwierdzenie ścisłej, intensywnie rozwijającej się współpracy wojskowej między Rumunią i Stanami Zjednoczonymi, sytuującej Bukareszt wśród głównych partnerów Waszyngtonu w sferze bezpieczeństwa nie tylko w regionie, lecz także w coraz większym stopniu w skali całego kontynentu. Z perspektywy rosyjskiej rozpoczęcie prac nad tarczą przeciwrakietową w Europie Środkowej stanowi porażkę polityki Rosji niedopuszczenia do pojawienia się amerykańskich strategicznych instalacji wojskowych w byłej sowieckiej strefie wpływów. Wątpliwe jest jednak, by Moskwa złagodziła swoje stanowisko i wykazała się większą elastycznością w kwestii planowanego rozmieszczenia wyrzutni rakietowych w Polsce.
Tarcza w Europie Środkowej
Po wstrzymaniu w 2009 roku realizacji pierwotnego projektu tarczy antyrakietowej z czasów prezydentury George’a W. Busha, zakładającego budowę globalnego systemu zdolnego do przechwycenia i neutralizacji wszystkich kategorii rakiet balistycznych, administracja Baracka Obamy przedłożyła nowy projekt regionalnej tarczy. Przewiduje on rezygnację (przynajmniej do 2020 roku) z tzw. czwartej fazy systemu, polegającej na rozmieszczeniu w Europie pocisków zdolnych do neutralizacji międzykontynentalnych rakiet balistycznych, oraz realizację projektu w ramach tzw. trzeciej fazy, zakładającej instalację wyrzutni rakietowej kompleksu Aegis w Polsce i Rumunii. W fazie tej planowano także uruchomienie stacji radiolokacyjnej w Turcji (w projekcie Busha elementem tarczy miał być również radar w Czechach). W ramach NATO prowadzone są ponadto negocjacje na temat zbudowania, z wykorzystaniem elementów amerykańskiej tarczy w Europie, przyszłego systemu obrony przeciwrakietowej Sojuszu, co zostało zatwierdzone podczas szczytu NATO w Chicago w 2012 roku.
Baza w Deveselu stanowi drugi etap wprowadzania w życie projektu dotyczącego tworzenia regionalnej tarczy przeciwrakietowej (pierwszy obejmował uruchomienie radaru w Turcji oraz rozmieszczenie we wschodniej części Morza Śródziemnego amerykańskich okrętów z kompleksem Aegis). Znajdujące się w niej wyrzutnie rakiet (trzy baterie SM-3, łącznie 24 pociski) mają osiągnąć gotowość operacyjną do końca 2015 roku. Trzeci etap zakłada zainstalowanie analogicznego systemu w Polsce do końca 2018 roku.
Rumunia – amerykański „lotniskowiec”
Baza w Deveselu wpisuje się w proces rozwijania bilateralnej współpracy wojskowej między Rumunią a Stanami Zjednoczonymi. Poza budową tarczy obejmuje ona kooperację w dziedzinie modernizacji rumuńskich sił zbrojnych oraz prowadzenia misji zagranicznych, a także współdziałanie wywiadowcze sił specjalnych oraz logistyczne. Amerykańskie wojska już w 1999 roku korzystały z rumuńskich baz na potrzeby operacji w Iraku i Afganistanie, a od 2005 roku cztery niewielkie rumuńskie bazy są dzierżawione przez amerykańskie wojska. Zgodnie z zawartym w połowie października tego roku porozumieniem rumuński port w Konstancy i lotnisko wojskowe Mihail Kogălniceanu mają stać się głównym punktem przerzutu żołnierzy i sprzętu z Afganistanu, a tym samym zastąpić dotychczas wykorzystywane centrum logistyczne Manas w Kirgistanie. Decyzja ta musi być jeszcze zatwierdzona w planach NATO, ale wydaje się przesądzona w świetle decyzji USA z października bieżącego roku o niekorzystaniu z rosyjskiej bazy logistycznej w Uljanowsku.
Bliska współpraca obu państw wypływa ze strategii USA budowania przyczółków wojskowej obecności w państwach Europy Południowo-Wschodniej, przy znacznym zredukowaniu zaangażowania militarnego w Europie Zachodniej. Staraniom USA wychodzi naprzeciw konsekwentnie realizowana przez Rumunię strategia budowania sojuszu polityczno-wojskowego z USA, która jest podyktowana chęcią zwiększenia swojego bezpieczeństwa w kontekście zagrożeń pochodzących z Bliskiego Wschodu i Rosji. Polityce tej sprzyja konsensus rumuńskiej klasy politycznej co do proamerykańskiej orientacji polityki zagranicznej.
Konsekwencją dynamicznie rozwijających się relacji wojskowych między obu krajami jest usankcjonowanie pozycji Rumunii jako jednego z głównych partnerów Stanów Zjednoczonych nie tylko w Europie Środkowej, lecz także wręcz w skali europejskiej. Wzmacnia to pozycję Rumunii w regionie oraz w ramach NATO. Negatywną konsekwencją ścisłej współpracy Rumunii z USA może być jednak osłabienie determinacji Bukaresztu w procesie modernizacji własnych sił zbrojnych. Rumuńskie władze traktują bowiem tarczę jako szczytowe osiągnięcie swojej polityki bezpieczeństwa. W połączeniu z trudnościami budżetowymi może to skutkować zaniedbywaniem procesu wzmacniania klasycznego potencjału militarnego, na przykład na wypadek destabilizacji sytuacji w Naddniestrzu.
Porażka rosyjskiej polityki bezpieczeństwa
Rosja od początku kwestionowała zasadność rozmieszczenia elementów systemu obrony przeciwrakietowej w byłej sowieckiej strefie wpływów. Deklarowała, że realizacja programu antyrakietowego stanowi zagrożenie dla jej bezpieczeństwa narodowego, de facto jej sprzeciw wynikał jednak w zasadniczej mierze z przyczyn geopolitycznych. Współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i NATO w kwestii systemu obrony przeciwrakietowej uzależniała od prawa współdecydowania o jego kształcie (przez wspólne nim zarządzanie albo przez narzucenie technicznych parametrów, ograniczających jego działanie) i prawnomiędzynarodowych gwarancji, że nie posłuży do osłabienia rosyjskiego potencjału jądrowego. Wysuwała także własne inicjatywy, między innymi tzw. sektorowej obrony przeciwrakietowej, w ramach której armia rosyjska miałyby przejąć odpowiedzialność za obronę wschodniej części obszaru NATO.
W okresie pierwszej prezydentury Baracka Obamy można było odnieść wrażenie, że Stany Zjednoczone są podatne na ustępstwa wobec Rosji w zamian za rosyjskie wsparcie w innych kwestiach, głównie irańskiego programu nuklearnego (świadczyła o tym między innymi rezygnacja z czwartej fazy systemu). Waszyngton konsekwentnie odrzucał jednak rosyjskie propozycje budowy wspólnego systemu i udzielenia Moskwie prawnych gwarancji. Nie zrezygnował także z zainstalowania elementów tarczy w Polsce i Rumunii. Prace w Deveselu rozpoczęto kilka dni po posiedzeniu Rady NATO – Rosja na szczeblu ministrów obrony (23 października w Brukseli), w trakcie którego plany rozmieszczenia wyrzutni rakiet w Europie Środkowej były głównym punktem spornym.
Dotychczas rosyjska polityka na rzecz niedopuszczenia do rozmieszczenia elementów tarczy przeciwrakietowej w Europie Środkowej ograniczała się do działań dyplomatycznych i okresowych gróźb podjęcia kroków natury militarnej (głównie rozmieszczenia w obwodzie kaliningradzkim rakiet Iskander, zdolnych do zniszczenia instalacji przeciwrakietowych). Po rozpoczęciu prac Rosja zdecydowała się jedynie na podtrzymanie dotychczasowego stanowiska (28 października minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow stwierdził, że Moskwa pozostaje otwarta na „konstruktywny dialog” w sprawie budowy systemu). Prawdopodobne jest, że w najbliższym czasie nie zdecyduje się na bardziej demonstracyjne formy wyrażania niezadowolenia i będzie dążyła do wyciszenia (przynajmniej chwilowego) dyskusji wokół tarczy. Realizowane w ostatnich kilkunastu miesiącach projekty wojskowe (uruchomienie stacji radiolokacyjnej w obwodzie kaliningradzkim, rozmieszczenie na Białorusi rosyjskich samolotów bojowych i dostarczanie jej kolejnych zestawów rakietowych S-300) wpisują się w przyjęty trend modernizacyjny i nie mają bezpośredniego związku z amerykańskim systemem. Rosyjskie działania retorsyjne (na przykład rozmieszczenie Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim, ewentualnie na Białorusi czy – co należy uznać za najmniej prawdopodobne – w Naddniestrzu) będą odsuwane w czasie i zostaną uzależnione od rozmieszczenia amerykańskich przeciwrakiet w Polsce. Za wątpliwe należy uznać, by Moskwa potraktowała rozpoczęcie budowy instalacji wyrzutni SM-3 w Rumunii jako sygnał do złagodzenia stanowiska (czego oczekuje NATO) i wykazała większą elastyczność w kwestii rozmieszczenia elementów systemu w Polsce, zwłaszcza że amerykańską obecność wojskową u własnych granic Rosja traktuje jako jedno z głównych zagrożeń bezpieczeństwa. Argument na rzecz nierozmieszczania amerykańskich przeciwrakiet w Polsce niewątpliwie stanowiłoby porozumienie w sprawie ograniczenia irańskiego programu nuklearnego, na co pojawiły się nadzieje po wyborze nowego prezydenta Iranu.
komentarze