Wychowała się w Dęblinie, zasypiała przy szumie śmigieł i silników samolotów. Por. Anna Górecka jest dziś jedyną w Siłach Powietrznych kobietą pilotem-instruktorem. Wyszkoliła już kilkudziesięciu pilotów śmigłowców. Kilka dni temu uzyskała uprawnienia do nauki latania na trzecim typie śmigłowca – W-3 Sokół.
Por. Anna Górecka służy w Lotniczej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej w Powidzu. Podstawowym zadaniem pilotów tej jednostki jest szkolenie personelu – młodych pilotów – którzy służyć będą w grupach poszukiwawczo-ratowniczych w Krakowie, Mińsku Mazowieckim i Świdwinie. Kilka dni temu por. Górecka zdobyła uprawnienia do szkolenia młodych pilotów z latania na Sokole. Jest pierwszą kobietą-pilotem w SP, która pracuje jako instruktor lotów.
Od dziecka lubiłam samoloty i interesowałam się lotnictwem – wspomina por. Anna Górecka. Jej ojciec, ppłk Andrzej Krajewski – dziś emerytowany pilot, często zabierał ją do jednostki i na wojskowe lotnisko. Po studiach wojskowych przez kilka lat uczyła młodych podchorążych pilotażu na śmigłowcach, głównie na szkolnych Mi-2 i SW-4 Puszczyk, dziś lata i uczy na W-3 Sokół.
Ale droga do wojskowej kariery nie była łatwa. Była w liceum ogólnokształcącym, gdy dowiedziała się, że Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych zaczęła przyjmować kobiety. Postanowiła wtedy zrealizować swoje marzenia – zaczęła przygotowywać się do egzaminów wstępnych. Jej ojciec był wówczas dyrektorem Liceum Lotniczego w Dęblinie, a mama cywilnym pracownikiem wojska. Jednak oboje odradzali jej służbę wojskową, podkreślali, że to zbyt ciężkie wyzwanie dla kobiety. Ale nie chciała ich słuchać. Postawiła wszystko na jedną kartę, nie szukała innych – cywilnych kierunków studiów. Zapisała się do aeroklubu, gdzie uczyła się pilotażu na samolocie Zlin-42.
W 2000 roku zdała egzaminy i jako jedna z 10 kobiet rozpoczęła naukę w dęblińskiej „Szkole orląt”. Była wśród czterech pań, które w szkole uczyły się pilotażu. Studia wspomina jako czas ciężkiej pracy.
– Zawsze byłam wysportowana, więc zajęcia fizyczne nie były dla mnie żadnym problemem. Problemem były za to przedmioty typowo techniczne. Koledzy i tata pomagali mi na pierwszym roku w nauce nawigacji i aerodynamiki – wspomina porucznik Górecka. Nigdy jednak nie żałowała swojego wyboru. – Kocham swoją pracę i nigdy nie zamieniłabym jej na nic innego – przyznaje.
Po promocji dostała przydział do 1 Ośrodka Szkolenia Lotniczego w Dęblinie (dzisiejsza 41 Baza Lotnictwa Szkolnego). Od 2007 roku por. Anna Górecka pracuje jako instruktor. Za sterami śmigłowców spędziła ponad 1000 godzin, co jest bardzo dobrym wynikiem (np. podoficer roku Sił Powietrznych chor. sztab. Mariusz Pankow przez 29 lat służby w powietrzu spędził 2,5 tysiąca godzin). Przez ponad cztery lata uczyła podchorążych techniki pilotażu na śmigłowcach Mi-2 i SW-4 Puszczyk.
Przyznaje, że praca instruktora jest wymagająca, ale według niej nie ma znaczenia, czy na fotelu instruktora w śmigłowcu siedzi kobieta czy mężczyzna. – Nikt nigdy nie ułatwiał mi pracy, tylko dlatego, że jestem kobietą. Mam czasami wrażenie, że więcej się ode mnie wymaga niż od pozostałych pilotów. Mam duże doświadczenie, odpowiednio wysoki nalot, dlatego skierowano mnie na szkolenie instruktorskie. Chciałabym, żeby inne kobiety-piloci podnosiły swoje kwalifikacje i też były instruktorkami – mówi por. Górecka.
– Lubię uczyć innych. Mam z tego ogromną satysfakcję. Cieszy mnie to, że mój uczeń reaguje na moje polecania, poprawia swoje błędy. Już kilkudziesięciu moich wychowanków lata po Polsce – opowiada por. Górecka i dodaje: – Na początku byłam bardzo zestresowana. Trzeba bardzo uważać, bo nawet jeśli uczeń teorię ma opanowaną na piątkę, to kiedy siada w śmigłowcu, zapomina połowę tego, co wiedział.
Do jednostki por. Górecka przyjeżdża motocyklem. Jeździ chopperem, Junakiem M16. Dlaczego nie wybrała ścigacza? – To tak, jak z lataniem. Inni wolą szybkie samoloty i szybkie motocykle. Ja wybrałam śmigłowce, a jazda chopperem sprawia mi po prostu wielką przyjemność – mówi.
– Ania jest skromna, ale to profesjonalistka, jest jedną z bardziej doświadczonych pilotów w bazie – mówi kpt. Włodzimierz Baran z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego.
W jednostce ma pseudonim „Kraja”. To skrót od jej panieńskiego nazwiska – Krajewska. – „Kraja” to taki nasz Tom Cruise, tyle że w spódnicy. No i nie gwiazdorzy tak, jak on – żartuje jej kolega z pracy.
autor zdjęć: Włodzimierz Baran; arch. pryw. Anny Góreckiej
komentarze