Kolejna jednostka wojskowa z 11 Dywizji Kawalerii Pancernej zorganizowała dla swoich podoficerów i szeregowych kurs przywództwa wojskowego Lider.
Od 20 lutego przez pięć dni walczyli z własnymi słabościami, trudnymi zadaniami, zmęczeniem i bólem. Pogoda i warunki terenowe także ich nie oszczędzały. Przesiąknięte mundury, mokre buty i około trzydziestu kilogramów ekwipunku na plecach mogły działać tylko demotywująco. Jednak siła tkwi w zespole i to właśnie grupa wielokrotnie motywowała tych, którzy chcieli się poddać. „Kiedy sanitariusz odmówił dalszego marszu, koledzy pomogli mu nieść plecak. Gdy ktoś nie mógł wykonywać ćwiczeń i nie nadążał za pozostałymi, grupa wybierała go na swojego dowódcę i z zapałem wykonywała jego polecenia. Zespół dawał do zrozumienia, że każdy jest ważny, a grupa tak silna jak jej najsłabsze ogniwo”, relacjonuje starszy chorąży sztabowy Jan Sabiło, pomocnik dowódcy 11 Dywizji Kawalerii Pancernej do spraw podoficerów.
Każdy dzień kursu rozpoczynał się wczesnym rankiem od treningu fizycznego. Żołnierze biegali i wykonywali ćwiczenia siłowe. W pierwszym dniu instruktorzy przekazali uczestnikom teorię, którą przez kolejne dni kandydaci na przywódców mieli odpowiednio spożytkować w praktyce.
Z niektórymi cechami lidera się rodzi, inne trzeba wypracować i kształcić. Kursanci poznali techniki niezbędne w trakcie przemówień oraz wystąpień publicznych, dowiedzieli się, jak przeprowadzić odprawę i jakie zasady obowiązują podczas autoprezentacji. Uczono ich radzenia sobie ze stresem i właściwego zachowania się w sytuacjach kryzysowych, a także tego, jak osłabić objawy paniki na polu walki.
Najtrudniejsze zadanie czekało ich jednak czwartego dnia kursu. W trakcie marszu na 40-kilometrowej pętli taktycznej przyszli liderzy musieli wykonać przygotowane przez instruktorów zadania. W wyznaczonym terenie mieli odnaleźć zasobnik z amunicją i granatami, które należało racjonalnie wykorzystać w kolejnych etapach marszu. Wykonywali też zasadzkę na samochód przeciwnika, zdobywali informacje, odszukiwali zasobniki z zaopatrzeniem, zabezpieczali miejsce katastrofy, gdzie musieli udzielić pomocy rannym i poszkodowanym oraz wezwać pomoc medyczną i przygotować lądowisko dla śmigłowca.
„Kurs przywództwa wojskowego rozpoczęło dwudziestu żołnierzy z 11 Batalionu Dowodzenia, w tym dwie kobiety. W ostatnim dniu na starcie pętli taktycznej stanęło ich jedenastu, ale tylko sześciu miało szansę na zakończenie kursu z certyfikatem. Pozostałych pięciu żołnierzy postanowiło dołączyć do grupy, żeby pomóc kolegom uzyskać tytuł lidera”, zaznacza starszy sierżant Marcin Pawelski.
Kurs wyłania najlepszych z najlepszych, prawdziwych przywódców, ale także obnaża słabe strony wyszkolenia. „Oprócz podoficerów w kursie mogą wziąć udział najlepsi szeregowi, którzy wykazują predyspozycje przywódcze. Pozytywne ukończenie go jest dla nich przepustką do szkoły podoficerskiej”, zapewnia twórca kursu starszy chorąży sztabowy Andrzej Wojtusik, pomocnik dowódcy Wojsk Lądowych do spraw podoficerów.
Pierwszymi liderami w 11 Batalionie Dowodzenia zostali: starszy kapral Piotr Stanaszek, kapral Sylwia Sikora oraz starszy szeregowy Jakub Pospiech. „Kapral Sylwia Sikora jest pierwszą kobietą w historii Wojska Polskiego, która uzyskała certyfikat ukończenia kursu Lider. A należy nadmienić, że jest to najbardziej ekstremalny kurs podoficerski w Polsce”, stwierdza starszy chorąży sztabowy Andrzej Wojtusik. „Doczekaliśmy się 26. edycji kursu w Wojskach Lądowych. Kończy go około 47 procent kandydatów. Najwięcej instruktorów wywodzi się z 11 Dywizji Kawalerii Pancernej, także kapral Sylwia Sikora zostanie zaproszona do ich grona. Ta kobieta żołnierz, mimo że nie służy w pododdziale bojowym, udowodniła, że jest prawdziwym przywódcą, a jej nietuzinkowa osobowość przekłada się na jakość wykonywanych zadań”, dodaje chorąży Wojtusik.
Do tej pory w kursie przywództwa wojskowego w jednostkach 11 DKPanc udział wzięło 115 kandydatów, a certyfikat lidera otrzymało 48 żołnierzy.
Joanna Nowakowska
komentarze