moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Waleczny „Skorpion” spod Monte Cassino: mjr Władysław Drelicharz

Władysław Drelicharz był wybitnym dowódcą broni pancernej 2 Korpusu Polskiego, który łączył umiejętność szybkiej oceny sytuacji i podejmowania decyzji z odwagą oraz troską o swoich żołnierzy. Poległ podczas kampanii włoskiej w listopadzie 1944 r. – Wszystkie walki, w których brał udział, zdobyły mu serca żołnierskie całego Korpusu – mówił o nim gen. Władysław Anders.

Naczelny Wódz Kazimierz Sosnkowski dekoruje Krzyżami Virtuti Militari za Monte Cassino oficerów 4 Pułku Pancernego „Skorpion” – czwarty od prawej kpt. Władysław Drelicharz, 31 lipca 1944. Narodowe Archiwum Cyfrowe. Archiwum fotograficzne Tadeusza Szumańskiego.

Władysław Drelicharz jest jednym z licznych bohaterów 2 Korpusu, którzy, choć cieszyli się dużą sławą i dobrze znani są historykom wojskowości, pozostają stosunkowo nieznani szerszemu gronu osób. Życie majora Drelicharza to przykład wspaniałej kariery wojskowej, przypieczętowanej licznymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi. Jest to jednocześnie życiorys niezwykłego człowieka, którego cechowały patriotyzm i ofiarność, odwaga osobista i wybitne zdolności dowódcze. Pogmatwane wojenne losy zawiodły go z przedwojennych Brzeżan do zagubionego w Apeninach Monte Fortino, o które w listopadzie 1944 roku toczyły się zacięte walki: Drelicharz tam poległ, wspierając swym szwadronem czołgów 2 Brygadę Strzelców Karpackich w bardzo niesprzyjających warunkach terenowych.

 

REKLAMA

Władysław Drelicharz urodził się w 1913 roku w Tuchowie. Z domu rodzinnego wyniósł patriotyzm, religijność, silne poczucie obywatelskiego obowiązku i społecznego zaangażowania. Realizując swe młodzieńcze ambicje, wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi-Komorowie, która kształciła przyszłą kadrę oficerską piechoty Wojska Polskiego; ukończył ją w 1936 roku w stopniu podporucznika. Karierę zawodowego oficera piechoty rozpoczął w 51 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych im. Garibaldiego w Brzeżanach. W szeregach 51 Pułku zdobywał doświadczenie wojskowe i bojowe: był dowódcą plutonu, a następnie kompanii strzeleckiej. Wyspecjalizował się w zwiadzie konnym, a w 1938 roku wziął udział w swej pierwszej akcji bojowej, zwanej „Łom” – polsko-węgierskiej akcji dywersyjno-partyzanckiej na Ukrainie Zakarpackiej.

We wrześniu 1939 roku podporucznik Drelicharz był dowódcą 5 kompanii w II batalionie. 51 Pułk wchodził w skład 12 Dywizji Piechoty, a wraz z nią – Zgrupowania Południowego Armii „Prusy”. 2 września, w przeddzień wymarszu na front, poślubił Aleksandrę Weiss, córkę emerytowanego naczelnika Poczty Polskiej w sąsiednich Potutorach. Ze związku tego w 1940 roku narodziła się córka, której Drelicharzowi nigdy nie było dane zobaczyć.

W dniach 8–9 września wycofujące się w stronę Wisły Zgrupowanie Południowe Armii „Prusy” znalazło się w okrążeniu i zostało rozbite w tak zwanej bitwie pod Iłżą. 51 Pułk niemal przestał istnieć. Podporucznik Drelicharz na czele małej grupki żołnierzy przebił się na prawy brzeg Wisły. Tam jednak grupa rozwiązała się pod koniec września. Drelicharz schronił się w majątku teścia koło Brzeżan. Pod sowiecką okupacją zarówno on sam, jak i rodzina Weissów znaleźli się w niebezpieczeństwie. Drelicharza poszukiwało NKWD, a rodzina teścia, polskiego funkcjonariusza państwowego, znalazła się na liście osób do deportacji. W tej sytuacji Drelicharz postanowił przez Węgry przedostać się do Wojska Polskiego we Francji. Granicę w dzikiej części Karpat Wschodnich udało mu się przekroczyć 7 grudnia 1939 roku i tegoż dnia dotarł do Budapesztu. Jego żona i teść zdołali zbiec przed Sowietami i przetrwali wojnę pod okupacją niemiecką.

W Brygadzie Strzelców Karpackich

Rozpoczął się w życiu Władysława Drelicharza okres pięcioletniej wojennej tułaczki. Pod koniec lutego 1940 roku Drelicharz zbiegł z węgierskiego obozu internowania i w maju dotarł do Syrii, gdzie wstąpił do formującej się tam u boku Francuzów Brygady Strzelców Karpackich. Po kapitulacji Francji SBSK przedostała się do Palestyny, aby kontynuować walkę u boku Brytyjczyków. Drelicharz, awansowany w listopadzie 1940 roku do stopnia porucznika, przeszedł prawie cały szlak bojowy brygady: uczestniczył w trudnym okresie organizacyjnym w Syrii i w Palestynie, wziął udział w obronie Aleksandrii w Egipcie (jesień 1940), w obronie twierdz pustynnych Marsa Matruh i Sidi Baggush (wiosna–lato 1941), wreszcie – jako dowódca plutonu carriersów w kompanii dowodzenia I batalionu – wziął udział w obronie Tobruku (sierpień–grudzień 1941). Zdobył wówczas uznanie dowódcy brygady, generała Stanisława Kopańskiego, a także sławę „zagończyka”. Mianem tym obrońcy Tobruku nazywali patrolowców, którzy wyróżnili się w nocnych wypadach z oblężonej twierdzy. Wypady te stanowiły rodzaj zaczepnej obrony dla lepszego rozeznania pozycji wroga oraz niszczenia jego drobnych oddziałów. W ich trakcie łatwo było pobłądzić, paść ofiarą min czy patroli nieprzyjaciela. Porucznik Drelicharz, któremu bardzo przydało się wyniesione z przedwojennych Brzeżan doświadczenie zwiadowcy, stanął na czele wielu wypadów, zwłaszcza w listopadzie 1941 roku, w związku z przygotowaniami do angielskiej ofensywy mającej na celu odblokowanie Tobruku. Podczas jednego z nich został ranny, za co otrzymał swój pierwszy Krzyż Walecznych. Przetransportowany do szpitala w Aleksandrii nie wziął udziału w dalszych walkach SBSK w Libii. W marcu 1942 roku Brygada została wycofana do Palestyny, dokąd przybywać też zaczęły wojska polskie wyprowadzone przez generała Andersa z ZSRS.

W czerwcu 1942 roku porucznik Drelicharz został przeniesiony do broni pancernej, do Batalionu Czołgów, który w toku różnych reorganizacji przemianowany został na 4 Batalion Czołgów, a następnie na 4 Pułk Pancerny. Pod koniec lata 1942 roku, w związku z postępami ofensywy niemieckiej w Rosji i zagrożeniem pól naftowych w Iraku od strony Kaukazu, wojsko polskie przeniesiono z Palestyny do Iraku. We wrześniu trafił tam też 4 Batalion Czołgów. Roczny pobyt w Iraku wystawił na wielką próbę wytrzymałość fizyczną i psychiczną polskich żołnierzy. Pustynne tereny północnego Iraku, gdzie stacjonował między innymi 4 Batalion Czołgów (Chanakin, Quizil Ribat, a następnie Kirkuk niedaleko Mosulu), należą do najbardziej niegościnnych rejonów świata i zwane są przez Kurdów „dnem piekła”. Bezlitosne słońce, pustynne wichury, brak wody, plaga insektów i epidemie chorób, przede wszystkim malarii, stanowiły żołnierską codzienność. Do tego dołączało bolesne poczucie przedłużającej się rozłąki z bliskimi i oddalenia od ojczyzny. Te długie irackie miesiące były wypełnione ćwiczeniami i szkoleniami oddziałów. Porucznik Drelicharz pełnił w tym czasie obowiązki dowódcy 2 kompanii czołgów, oddając się doskonaleniu swego żołnierskiego rzemiosła na kursach, prowadził także szkolenie swoich żołnierzy. W tych twardych, pustynnych warunkach narodziła się głęboka więź, która związała Drelicharza i jego podkomendnych i która przetrwać miała aż do jego śmierci. Umiejętność znalezienia subtelnej równowagi między autorytetem i dyscypliną z jednej strony a wyrozumiałością, a nawet i pobłażliwym przymrużeniem oka z drugiej, w połączeniu z odwagą osobistą, szybkością decyzji, skromnością w obejściu i poczuciem humoru miała z niego uczynić w kolejnych latach umiłowanego, charyzmatycznego dowódcę.

Pułk „Skorpionów”

Gdy zagrożenie od strony Kaukazu ustało, dobiegł końca pobyt jednostek polskich w Iraku; jesienią 1943 roku powróciły one do Palestyny. Nieco wcześniej, w lipcu 1943, utworzony został 2 Korpus Polski jako część bojowa Armii Polskiej na Wschodzie, przeznaczonej do przyszłych działań wojennych w Europie. W skład 2 Korpusu weszła między innymi 2 Brygada Pancerna, której trzy bataliony czołgów przekształcone zostały w pułki pancerne, a kompanie pancerne w szwadrony. 4 Batalion Czołgów, w którym służył porucznik Drelicharz, został zatem przekształcony w 4 Pułk Pancerny, a dowodzona przez niego kompania – w 2 szwadron pancerny.

Schyłek 1943 i początek 1944 roku wypełniły jednostkom pancernym 2 Korpusu przezbrajanie i ćwiczenia, najpierw w Palestynie, a następnie na pustyni egipskiej. W tym czasie z inicjatywy Drelicharza szwadron obrał sobie za swój symboliczny znak walecznego skorpiona. Z czasem określenie „Skorpiony” przylgnęło do całego pułku, stając się częścią jego oficjalnej nazwy.

1 marca 1944 roku porucznik Drelicharz został awansowany do stopnia kapitana. Oceny przełożonych zawarte we wniosku o awans poświadczają wysoką opinię, jaką miało o nim dowództwo. Dowódca 2 Brygady Pancernej pisał: „Prawy, spokojny, opanowany, taktycznie bardzo dobry. Bardzo dobry jako dowódca, wychowawca, instruktor […]. Wybitny oficer”. Wraz z 2 Korpusem wojenny szlak zaprowadził kapitana Drelicharza do Włoch, gdzie zdobył on sobie na polach bitew sławę, jak pisał korespondent Witold Domański, „jednego z najdzielniejszych oficerów 2 Korpusu”.

Walki o Gardziel i Albanetę

Władysław Drelicharz odznaczył się najpierw pod Monte Cassino. Jego szwadronowi przypadło niezmiernie trudne zadanie zdobycia tak zwanej Gardzieli i Albanety. Gardzielą zwano wąski wąwóz biegnący między dwoma skalistymi wzniesieniami, obiektami natarcia polskiej piechoty: 5 Kresowej Dywizji Piechoty na prawym skrzydle (na wzgórza zwane Widmem i S. Angelo) i 3 Dywizji Strzelców Karpackich na lewym (na wzgórza 593 i 569, a następnie na klasztor). Gardziel stanowiła pod Monte Cassino jeden z newralgicznych punktów niemieckiej obrony, „krzyż pacierzowy”, jak ją nazwał Melchior Wańkowicz; została też przez Niemców skrupulatnie zaminowana i była broniona ogniem artylerii, moździerzy i broni maszynowej z rozmieszczonych na okolicznych wzgórzach bunkrów i stanowisk ogniowych. Za Gardzielą otwierała się szersza kotlina, rodzaj płaskowyżu, na którym wznosiły się silnie ufortyfikowane ruiny dawnego folwarku Albaneta [właściwie Masseria Albaneta, choć nazwę tę często skraca się do Massa Albaneta lub po prostu Albaneta]. „Dolina Albanety – to nie linia, lecz mrowisko bunkrów po obu stokach. Oddział [piechoty] wchodzący na stok miał na sobie od razu wszystkie ranty tej najeżonej michy, ziejące ogniem”, opisuje Wańkowicz. Zdobycie tych umocnień było konieczne dla powodzenia całego natarcia polskiej piechoty na wzgórza masywu Monte Cassino.

Zniszczony czołg kpt. Władysława Drelicharza „Pigmej”, Monte Fortino, 21 listopada 1944. Narodowe Archiwum Cyfrowe. Archiwum fotograficzne Tadeusza Szumańskiego.

Kapitan Drelicharz ze swymi „Skorpionami” podejmował atak na Gardziel i Albanetę trzykrotnie. Po raz pierwszy 11–12 maja 1944, w trakcie polskiego natarcia, które zakończyło się niepowodzeniem. Ponowny atak szwadron Drelicharza podjął 14 maja w celu lepszego rozpoznania wroga. Trzy czołgi zdołały wjechać na garb Gardzieli, uzyskując wgląd na ruiny folwarku, lecz dalsze postępy nie były możliwe. Trzecie i ostatnie natarcie na Albanetę podjęte zostało podczas drugiego polskiego, tym razem zwycięskiego, natarcia z 17–18 maja 1944 roku. W akcjach tych Drelicharz działał na korzyść 2 BSK dowodzonej przez pułkownika Romana Szymańskiego. Powodzenie natarcia w dużej mierze zależało od wkroczenia czołgów na Albanetę, gdyż zlikwidowanie tych bunkrów umożliwiało piechocie zdobycie i utrzymanie wzgórz 593 i 569 oraz klasztoru przez 3 Dywizję Strzelców Karpackich, Widma i S. Angelo przez 5 Kresową Dywizję Piechoty. Trudności natarcia były olbrzymie: górski, skalisty teren, pełen bunkrów i kryjówek, szwankująca łączność, kłopoty z dowożeniem amunicji, dobrze wyszkolony przeciwnik, świetnie umocniony i wstrzelany w toku wielomiesięcznej obrony. W wąskiej Gardzieli można było atakować jedynie trzema czołgami naraz; ich szersze rozwinięcie nie było możliwe. Ponadto w tym skalnym terenie, najeżonym siecią bunkrów i kryjówek, zdobywanych często walką wręcz, trudno było zorientować się, gdzie doszły już grupki polskiej piechoty, a gdzie jeszcze tkwili Niemcy. Przy szwankującej łączności, w zmieniającej się stale sytuacji, istniało ryzyko ostrzelania swoich. Wreszcie rozbrajanie drogi przez saperów, ginących masowo pod ogniem niemieckim, szło bardzo opornie.

Wieczorem 17 maja, po całodniowych zaciętych walkach, sytuacja stawała się krytyczna. Kompanie piechoty wykrwawiały się pod ogniem niemieckim z bunkrów na stokach wzgórz i z Albanety, zaś czołgi 2 szwadronu, nie mogąc posuwać się z powodu min naprzód, nie były w stanie udzielić oczekiwanej pomocy. Po dziesięciu godzinach zmagań Drelicharzowi zostały już tylko cztery zdolne do walki czołgi (z czternastu, które wyruszyły do akcji tego dnia!). Jednakże Niemcy też byli wyczerpani. Następnego dnia, 18 maja, gdy na ruinach klasztoru zawisła polska flaga, szwadron Drelicharza wzmocniony częścią 1 szwadronu porucznika Stefana Bortnowskiego wraz z piechotą 6 Batalionu SK zajęli Albanetę. Miejsce zgrupowania czołgów zostało ostrzelane przez niemiecką artylerię. Kapitan Władysław Iwanowski, zastępca dowódcy pułku i porucznik Bortnowski zginęli na miejscu, kapitan Drelicharz został ciężko ranny. Za dowodzenie szwadronem w walkach pod Monte Cassino został odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari.

Złoty Krzyż Virtuti Militari

Po Monte Cassino przyszła kolej na kampanię adriatycką. Głównym celem działań podjętych przez 2 Korpus w połowie czerwca 1944 było zdobycie Ankony, portu ważnego dla dalszych działań aliantów we Włoszech, a następnie wypieranie Niemców na północ z zamiarem zajęcia dogodnych pozycji wyjściowych do decydującego ataku sił alianckich na linię Gotów – ufortyfikowaną niemiecką linię obronną, która broniła dostępu do północnych Włoch. Choć miejsce skalistych szczytów zajęły na froncie adriatyckim łagodne wzgórza poprzecinane siecią górskich potoków, okazały się one trudne do zdobycia. Niemcy wycofywali się, niszcząc mosty i drogi oraz zostawiając pola minowe. Organizowali coraz to nowe linie obronne. Każde wzgórze i każda rzeka okazywały się przeszkodami trudnymi do przebycia, zwłaszcza dla czołgów i zmotoryzowanych jednostek. Ankona została zdobyta w toku prawie trzytygodniowych zaciętych walk. Decydująca bitwa o to miasto rozegrała się 17–19 lipca 1944 roku i zakończyła wspaniałym zwycięstwem 2 Korpusu. Kapitan Drelicharz wziął udział zarówno we wstępnych walkach o Ankonę, jak i w samym ataku na miasto, nacierając swym szwadronem od zachodu w kierunku morza, które osiągnął jako pierwszy 18 lipca po południu. Za działania pod Ankoną Drelicharz otrzymał ponownie Krzyż Walecznych.

Po zdobyciu Ankony do ciężkich walk doszło nad rzekami Cesano (9–11 sierpnia) i Metauro (19–21 sierpnia). Za dowodzenie szwadronem w tych ostatnich walkach, co umożliwiło przełamanie ważnego punktu niemieckich umocnień, stanowiących już przedpole linii Gotów, kapitan Drelicharz został odznaczony Złotym Krzyżem Virtuti Militari, a także brytyjskim Military Cross. W walkach tych olbrzymi wysiłek spoczął właśnie na jednostkach pancernych, dla których dużą groźbę stanowiły niemieckie niszczyciele czołgów oraz ciężkie czołgi Panther, których działa były w stanie przebić pancerz lżejszych polskich Shermanów. Jak zauważa wojenny korespondent Tadeusz Zajączkowski: „Szanse w tym nierównym pojedynku stwarzają dla załogi czołgu jej wartości osobiste: błyskawiczność orientacji i decyzji, szybkość działania, sprawność techniczna, instynkt, węch – słowem, to coś, co podszeptuje dowódcy, kiedy, jak i co zrobić, no i szczęście, żołnierskie szczęście…”.

„Poległ, ale nie zginął”

To szczęście żołnierskie, które sprzyjało Drelicharzowi przez pięć lat wojennej tułaczki, opuściło go podczas jesiennych walk 2 Korpusu, toczonych w niezmiernie trudnych warunkach w Apeninach Północnych. W listopadzie do zaciętych starć doszło w rejonie Monte Fortino – wzgórza stanowiącego ważny punkt niemieckiej linii obronnej. Szwadron Drelicharza wspólnie z piechotą 2 Brygady Strzelców otrzymał zadanie odzyskania wzgórza utraconego w wyniku niemieckiego kontrataku. Teren był wyjątkowo niekorzystny. W przeddzień natarcia Drelicharz udał się z dowódcą pułku podpułkownikiem Zbigniewem Dudzińskim na rozpoznanie. „Doszliśmy do najdalej wysuniętej placówki piechoty, skąd dokładnie widać było owe nieszczęsne Monte Fortino na całej jego długości – relacjonuje Dudziński. – Władek [Drelicharz] tym razem nie okazał zapału, jaki zwykle go cechował przed bitwą. I nic dziwnego, także i według mojej oceny teren nie nadawał się wcale do bitwy dla czołgów. Mogły się one posuwać tylko jeden za drugim, jedyną drogą na szczycie grzbietu, widoczne zewsząd jak tarcza na strzelnicy”.

Pogrzeb kpt. Władysława Drelicharza, Włochy, Dovadola, 23 listopada 1944. Narodowe Archiwum Cyfrowe. Archiwum fotograficzne Tadeusza Szumańskiego.

Natarcie rozpoczęło się rankiem 21 listopada. Piechota napotkała bardzo silny opór wroga i Drelicharz otrzymał rozkaz wsparcia jej swoim szwadronem. Idące szczytem wzgórz czołgi znalazły się pod ostrzałem broni przeciwpancernej. Jeden z pocisków trafił w „Pigmeja” – maszynę Drelicharza. Amunicja w czołgu wybuchła, zaś kapitan i dwaj członkowie jego załogi zginęli na miejscu. Kierowca i przedni strzelec, straszliwie poparzeni, zdołali się z czołgu wydostać.

Pogrzeb kapitana Drelicharza, awansowanego pośmiertnie na majora, odbył się uroczyście na włoskim cmentarzu w Dovadola (później jego zwłoki przeniesione zostały na Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii, grób 11-D-5). Odprawił go kapelan pułku ojciec Adam Studziński, a wzięli w nim udział generałowie: Anders, Duch, Rakowski oraz delegacje różnych jednostek 2 Korpusu. „Pogrzeb był bardzo poważny, a nawet powiedziałbym rzewny. Oficerowie, którzy go nieśli, płakali, jakby to był ich rodzony ojciec”, wspomina Studziński. Generał Anders powiedział nad grobem: „Poległ, ale nie zginął – bo nie zginie pamięć o nim i o jego czynach”.

Władysław Drelicharz był niewątpliwie dowódcą wybitnym. Łączył umiejętność szybkiej oceny sytuacji i natychmiastowej decyzji z osobistą odwagą i troską o powierzonych sobie żołnierzy. Często walczył w pierwszej linii. Lecz we wspomnieniach dowódców i podkomendnych Drelicharz jawi się nie tylko jako zdolny oficer, lecz przede wszystkim jako wspaniały człowiek. Jego podkomendny Mieczysław Białkiewicz pisał o nim tymi słowy: Drelicharz był „koleżeński, uprzejmy, serdeczny. Miał głęboki szacunek i uwielbienie podwładnych, dla których był nie tylko bohaterskim wodzem, w którego bezkrytycznie wierzyli, był dla nich również sprawiedliwym i troskliwym ojcem albo może raczej starszym bratem, zawsze o ich dobro dbającym”.

Źródła cytatów:

M. Białkiewicz, Śp. Major Władysław Drelicharz, Dowódca 2-go Szwadronu Czołgów Pułku 4-go Pancernego »Skorpion«, rkps (zbiory rodzinne).
W. Domański, Bitwa o Monte Fortino, „Dziennik Żołnierza APW”, 8 XII 1944, nr 218 (337), s. 2.
Z. Dudziński, Wspomnienie o majorze Władysławie Drelicharzu, „Czwartak Pancerny. Biuletyn Koła Żołnierzy Pułku 4 Pancernego »Skorpion«”, 1978, nr 60, r. 36, s. 12–15.
Przemówienie gen. Andersa w czasie pogrzebu mjr. Drelicharza w: Żegnamy bohatera 2. Korpusu śp. kpt. Władysława Drelicharza, „Dziennik Żołnierza APW”, 26 XI 1944, nr 208 (327), s. 2 oraz A.K. Kunert, Żołnierskie epitafia, t. 1, Warszawa 1999, s. 83–84.
A. Studziński, Wspomnienia kapelana Pułku 4. Pancernego „Skorpion” spod Monte Cassino, Kraków 1998, s. 345.
T. Zajączkowski, Od Ostrej Bramy do Ósmej Armii, Rzym 1945, s. 95.


 

Maria Radożycka-Paoletti –  historyk, tłumaczka, działaczka polonijna. Specjalizuje się w historii 2 Korpusu Polskiego we Włoszech. Autorka książek historycznych i opracowań redaktorskich wojennych dzienników żołnierzy 2 Korpusu Polskiego oraz artykułów naukowych i popularnonaukowych, opublikowanych w Polsce i we Włoszech. Autorka licznych przekładów książek historycznych. Członek Zarządu Związku Polaków we Włoszech oraz współredaktorka czasopisma „Polonia Włoska. Biuletyn Informacyjny”.

Maria Radożycka-Paoletti

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe/ Archiwum fotograficzne Tadeusza Szumańskiego, Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


MON o bezpieczeństwie szkoleń na poligonach
 
Skrzydła IT dla cyberwojsk
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nowe boiska i hala dla podchorążych AWL-u
Husarz na straży nieba
Wojna w świętym mieście, epilog
Pilecki ucieka z Auschwitz
Po pierwsze: bezpieczeństwo!
Polki pobiegły po srebro!
Uwaga, transformacja!
Dzień zwycięstwa. Na wolność Polska musiała czekać
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Więcej hełmów dla żołnierzy
Wojskowi medycy niosą pomoc w Iraku
MON przedstawiło w Senacie plany rozwoju sił zbrojnych
Prezydent chce wzmocnienia odporności państwa
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Akcja „Bielany”, czyli Junkersy w ogniu
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Tragiczne zdarzenie na służbie
NATO on Northern Track
Prezydent mianował dowódców DGRSZ i DWOT
Pierwszy polski technik AH-64
Pierwsi na oceanie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Pytania o europejską tarczę
Medyczne wnioski z pola walki
NATO na północnym szlaku
„Steadfast Defender ’24”. Kolejne uderzenie
Wiedza na czas kryzysu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Wioślarze i triatlonistka na podium
Ameryka daje wsparcie
Awanse na Trzeciego Maja
Posłowie dyskutowali o WOT
Daglezje poszukiwane
Czarne oliwki dla sojuszników
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Pływacy i maratończycy na medal
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
O bezpieczeństwie Europy w Katowicach
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Marynarka pilnuje gospodarczego krwiobiegu
W obronie wschodniej flanki NATO
Zmiany w dodatkach stażowych
O bezpieczeństwie na PGE Narodowym
Desant pod osłoną nocy
Sojuszniczy ogień z HIMARS-ów
Pierwszy polski F-35 na linii produkcyjnej
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Odliczanie do misji na Łotwie
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Debata o bezpieczeństwie pod szyldem Defence24
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Trening szturmanów w warunkach miejskich
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Polskie czołgi w „najgroźniejszym z portów”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO