Podczas każdej edycji Air Show na radomskim niebie goszczą unikatowe samoloty i śmigłowce z całego świata. Podobnie jest i tym razem. W czasie dwóch dni pokazów widzowie mogą podziwiać m.in. pakistańskie JF-17, czeskie Mi-171 oraz Eurofightera w barwach Królewskich Sił Powietrznych.
Jak można się było spodziewać, dużą uwagę widzów obserwujących pokazy w Radomiu przyciągnęła demonstracja możliwości F-16. To główna siła uderzeniowa Wojska Polskiego i możliwość zobaczenia go na żywo zawsze jest gratką. General Dynamic F-16 Fighting Falcon, znany w Polsce jako Jastrząb, jest jedną z najpopularniejszych i zarazem najbardziej udanych konstrukcji tego typu na świecie. Obecnie myśliwiec użytkowany jest przez 26 krajów, do których trafiło łącznie 4500 egzemplarzy. Samoloty wielokrotnie dowiodły swojej wartości na polu walki. Szacuje się, że zestrzeliły przynajmniej 72 statki powietrzne.
Na radomskim niebie można podziwiać akrobacje pilotów F-16 z Belgii, Grecji oraz Turcji. W zapowiedziach tegorocznych pokazów były także loty mjr. pil. Dominika „Zippitiego” Dudy z F-16 Tiger Demo Team. Niestety, w sobotę nie dane nam było obejrzeć jego pokazu. Nie jest wykluczone, że taka okazja będzie w niedzielę. – W czasie lotu demonstracyjnego wykonuję manewry zaczerpnięte z klasycznej walki powietrznej jeden na jeden. Nie należą one do łatwych, jednak współczesne pole walki wymaga nie tylko umiejętności pilotowania samolotu, ale także perfekcyjnej znajomości procedur, uzbrojenia oraz taktyki sił własnych i przeciwnika – mówił nam „Zippity” kilka dni temu. Dodał, że możliwości F-16 Block52+ daleko wykraczają poza te, które można podziwiać na Air Show. – Zdolności bojowe tego samolotu nie polegają jedynie na znakomitych osiągach manewrowych, ale zależą także od awioniki, radaru, uzbrojenia i umiejętności samego pilota – zaznaczył mjr Duda.
Egzotyczni goście
Niewątpliwą atrakcją tegorocznego Air Show jest obecność pakistańskich sił powietrznych. – Piloci z tego kraju przylatują do nas po raz pierwszy. Niewielu miłośników lotnictwa wie, że łączy nas wspólna historia – mówi gen. bryg. Krzysztof Żabicki, koordynator tegorocznych pokazów. – To właśnie w Pakistanie po II wojnie światowej wielu polskich pilotów znalazło schronienie. Zarazem słynny gen. Turowicz był twórcą pakistańskiego lotnictwa. Stąd nasze zaproszenie zostało przyjęte z entuzjazmem – podkreśla gen. Żabicki.
Podczas Air Show pakistańscy piloci prezentują m.in. samolot wielozadaniowy PAC JF-17 Thunder. Konstrukcja ta powstała we współpracy z Chinami. Jej przeznaczenie to rozpoznanie powietrzne, ataki na cele na ziemne oraz przechwytywanie innych statków powietrznych.
Godną reprezentację ma także myśliwiec Eurofighter Typhoon. Maszyny te do Radomia przyleciały aż z trzech państw – Wielkiej Brytanii, Włoch oraz Niemiec. Tę charakterystyczną sylwetkę bez wątpienia rozpozna każdy miłośnik lotnictwa, jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że samolot został wyposażony w system sterowania komendami głosowymi. Aby go aktywować, urządzenie musi stworzyć indywidualny wzorzec pilota. Następnie za pomocą krótkich zdań może on aktywować mniej znaczące funkcje maszyny, dzięki czemu uwaga lotnika pozostaje skoncentrowana na najważniejszych celach.
Stulecie lotnictwa
Na pokazach swoje umiejętności prezentuje także zespół Fińskich Sił Powietrznych – Midnight Hawks. Zgodnie z nazwą goście z Finlandii wykonują akrobacje na samolotach szkolno-treningowych BAE Hawk. – To wyśmienita konstrukcja, pomimo wielu lat służby ciężko wskazać mi jej wady. Istotną zaletą jest to, że pomimo wysokich osiągów wciąż pozostaje bezpieczna. Wybacza drobne błędy, dlatego nadaje się do szkolenia młodych pilotów – opowiada ppłk Teemu Pöysti, dowódca 41 Dywizjonu Myśliwskiego, w ramach którego służą Midnight Hawks.
Film: materiały organizatora
Podobnie jak Polacy, Finowie w tym roku obchodzą setną rocznicę powstania lotnictwa wojskowego. W związku z tym przygotowali specjalny program. – Zwykle latamy na cztery maszyny. Tym razem jest ich pięć – zaznacza ppłk Pöysti.
Stulecie lotnictwa świętują także Czesi, którzy na pokazach w Radomiu prezentują myśliwiec wielozadaniowy Saab Jas-39 Gripen oraz śmigłowiec Mi-171. Na uwagę zasługuje przede wszystkim druga maszyna, która jest najnowszą modernizacją Mi-8/17. Konstrukcja dysponuje mocniejszym silnikiem, ulepszonym wirnikiem, nowoczesną awioniką oraz powiększonymi zbiornikami paliwa. Dzięki temu śmigłowiec zyskał na manewrowości oraz zwiększył swój zasięg.
Tradycyjnie w czasie Air Show swoje umiejętności pokazują piloci Zespołu Akrobacyjnego „Orlik”, na co dzień instruktorzy z 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego. Wykorzystywany przez nich PZL-130 to prosta i sprawdzona konstrukcja, która nadal jest rozwijana. – Obecnie latamy na wersji TC2, natomiast nasza baza przezbraja się w wersję TC2 Advance z poprawionym kokpitem i przejściem na jednostki imperialne. Inwestycja w Orlika może polepszyć jego aerodynamikę, awionikę oraz zwiększyć moc silnika. Wtedy ta konstrukcja będzie sprawować się jeszcze lepiej – podkreśla por. pilot Sebastian Rajcher, latający jako lewy skrzydłowy.
O tym, jak mógłby wyglądać PZL-130 po kompleksowej modernizacji, wiedzą Chorwaci z zespołu Krila Oluje. Ich Pilatusy PC-9 to szwajcarski odpowiednik polskiego samolotu. – Wykorzystujemy je przede wszystkim do podstawowego i zaawansowanego szkolenia pilotów. Są bardzo mocne, zwinne i proste w pilotażu. Ich jedyną wadą jest efekt jo-jo, który występuje podczas zwiększania oraz zmniejszania prędkości. Żeby samolot pozostawał stabilny, trzeba kontrować powstały efekt za pomocą sterów – wyjaśnia kpt. Darko Belančić, lider zespołu Krila Oluje. Dodaje przy tym, że sześć PC-9 generuje mniej hałasu niż jeden F-16, dlatego żeby ich pokaz był bardziej atrakcyjny, muszą nadrabiać widowiskowością. – Jeżeli ktoś startuje pojedynczo, my robimy to w formacji. Jeżeli ktoś robi spiralę, my robimy spiralę, wciąż utrzymując formację. Dodatkowo wykonujemy potrójne lustro, z trzema samolotami u góry i trzema na dole. Pozwala na to konstrukcja Pilatusa – podkreśla kpt. Belančić.
Potężny hałas generują za to szwajcarzy z zespołu akrobacyjnego Patrouille Suisse. Mimo że ich odrzutowe Northropy F-5 zostały zaprojektowane w latach sześćdziesiątych, wciąż znajdują uznanie w wielu armiach świata. – Nie jest to najnowsza konstrukcja, ale wyróżnia się niespotykaną wrażliwością na zmianę mocy. Jeżeli chcę przemieścić samolot o pół metra w przód, mogę to zrobić, po prostu minimalnie otwierając przepustnicę – mówi kpt. Lucas „Bigfoot” Nannini. Samolot nie jest jednak pozbawiony wad. – Jego minusem jest zakres operowania drążkiem sterowym. Podczas rozpoczęcia pętli mamy dużą prędkość, przez co drążek jest wysunięty maksymalnie do przodu. Chwilę później prędkość się zmniejsza, a drążek cofa się i niemal wciska w brzuch. Takie sytuacje nie występują w nowoczesnych myśliwcach – zauważa „Bigfoot”. – Jestem także pilotem F/A-18. Samolot ten ma większe silniki, a mimo wszystko reaguje odrobinę ociężalej – dodaje.
Pokazy na radomskim lotnisku będzie można oglądać także jutro. Początek lotów zaplanowany jest na 9.05. Zapraszamy!
Jeśli przyjedziecie do Radomia na pokazy Air Show, nie zapomnijcie odwiedzić naszego stoiska. Znajdziecie nas w tzw. alei przemysłu. Będziemy mieli dla Was nasze wydawnictwa, a także przygotowaną z okazji jubileuszu sił powietrznych jednodniówkę, która powstała dzięki wsparciu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Polskiego Koncernu Naftowego Orlen, Polskiej Spółki Gazownictwa oraz Fundacji PGNiG – „Rozgrzewamy Polskie Serca”.
Do zobaczenia!
autor zdjęć: Michał Zieliński
komentarze