14 Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej, który miał być rozformowany, zostanie utrzymany i wyposażony w nowoczesny sprzęt. MON wobec wydarzeń na Ukrainie nie chce rezygnować z obecności wojska na wschodniej granicy kraju. – Uwzględniono także potencjał kadrowy, tradycję i dorobek jednostki – dodaje płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.
Dwa lata temu resort obrony zdecydował, że suwalski dywizjon będzie rozformowany. Miało się to stać w 2017 roku. Ministerstwo uzasadniało, że utrzymanie jednostki ze starym sprzętem jest ekonomicznie i militarnie nieuzasadnione. Jednak kilka dni temu, po spotkaniu z kadrą i żołnierzami 14 Dywizjonu, wiceminister obrony Maciej Jankowski przyznał, że wydarzenia na Ukrainie wymagają nowego spojrzenia na strukturę i rozmieszczenie polskich sił zbrojnych. – Wydawało się, że miejsce, w którym znajduje się nasz kraj jest spokojne i stabilne. Tymczasem zmieniła się sytuacja geopolityczna Polski, u naszego sąsiada nastąpiły wydarzenia, które podważyły funkcjonujący dotychczas w Europie ład – mówił wiceminister. Dodał, że w zaistniałej sytuacji konieczne jest dostosowanie struktury sił zbrojnych do pojawiających się wyzwań i potrzeb.
– Decyzja o pozostawieniu 14 Suwalskiego Dywizjonu Artylerii w jego dotychczasowej lokalizacji jest wypadkową kilku czynników. Jednym z nich jest sytuacja geopolityczna, ale nie jest to powód jedyny. Uwzględniono także potencjał kadrowy, tradycje i dotychczasowy dorobek jednostki – przyznaje płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.
Decyzja resortu oznacza nie tylko pozostawienie jednostki w Suwałkach, ale też jej modernizację i wyposażenie w nowy sprzęt. To konieczne, bo z uwagi na plany likwidacji, w jednostce niemal nie inwestowano w zakupy nowego wyposażenia. Na razie dokładnie nie wiadomo, jaki sprzęt miałby otrzymać dywizjon. – Niewątpliwie w niedalekiej przyszłości jednostka zostanie zmodernizowana pod względem technicznym, tak by zwiększyć jej potencjał. Może to spowodować także zmiany etatowe. Ale na obecnym etapie jest za wcześnie na szczegółowe informacje – przyznaje płk Sońta.
Dowódca 14 Dywizjonu, płk Waldemar Siedlecki uważa, że jednostce przydałyby się np. przeciwpancerne pociski kierowane Spike. Podkreśla też, że żołnierze cieszą się z postawienia jednostki. – Poczucie stabilizacji jest ważne, bo wtedy pracuje się w zupełnie innej atmosferze, z pełnym przekonaniem, że wykonywane zadania czemuś służą – mówi dowódca.
Z decyzji MON zadowolone są także władze miasta, które wspierały jednostkę w staraniach o pozostanie w Suwałkach. – Zawsze czuliśmy pełne poparcie władz regionu, nie tylko Suwałk, ale też Augustowa, Sejn czy Lipska. W naszym regionie są silne, wojskowe tradycje. Trudno sobie wyobrazić jakieś uroczystości bez obecności żołnierzy – dodaje płk Siedlecki. Nie bez znaczenia jest fakt, że wojsko w Suwałkach zapewnia pracę dla ponad dwustu osób.
W najbliższych latach nie zostanie rozformowany także 3 Batalion Zmechanizowany Legii Akademickiej w Trzebiatowie. Wchodzi on w skład 7 Pomorskiej Brygady Obrony Wybrzeża w Słupsku. – Decyzje dotyczące przyszłości poszczególnych garnizonów, takich jak Suwałki czy Trzebiatów, poprzedzane są analizą sytuacji międzynarodowej, długofalowymi planami modernizacji technicznej sił zbrojnych oraz całościowym obrazem zdolności obronnych państwa – podkreśla rzecznik prasowy MON.
14 Suwalski Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego do 2010 roku był pułkiem. W związku ze zmianami strategicznymi sił zbrojnych został ograniczony do dywizjonu, w którym obecnie służy i pracuje ponad 160 osób. Jednostka położona jest 50 km od granicy z obwodem kaliningradzkim i Białorusią oraz blisko 30 km od granicy z Litwą.
autor zdjęć: st. kpr. Michał Jasionowski, arch. 14 Dywizjonu
komentarze