Wykryć, namierzyć i zniszczyć okręt podwodny – to podstawowy cel polskich marynarzy oraz lotników, którzy biorą udział w międzynarodowych ćwiczeniach „Dynamic Mongoose”. Właśnie rozpoczęła się ich morska część. Marynarkę Wojenną RP reprezentują fregata rakietowa ORP „Gen. T. Kościuszko” i śmigłowiec pokładowy SH-2G.
Fregata ze śmigłowcem na pokładzie opuściła Gdynię jedenaście dni temu. Celem był port w norweskim Bergen. – Już na miejscu marynarze i lotnicy wzięli udział w kilkudniowych przygotowaniach – wyjaśnia kpt. mar. Piotr Wojtas z 3 Flotylli Okrętów. – Najpierw jednostki wyszły w morze, by ich załogi mogły się ze sobą zgrać. Potem nastąpiła faza portowa, podczas której zwykle omawia się ostatnie szczegóły dotyczące operacji – dodaje. Wreszcie przyszedł sygnał do rozpoczęcia ćwiczeń.
Film: Krzysztof Żakowski
W manewrach biorą udział siły morskie ośmiu państw. Trzy okręty podwodne z Portugalii, Norwegii oraz Francji toczą symulowaną walkę z jednostkami m.in. z Norwegii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, które dodatkowo wspomagane są przez kilka samolotów i helikopterów. – Dla sił operujących na morzu oraz w powietrzu to doskonała okazja, by przetestować umiejętności, sprzęt i taktykę w konfrontacji z doskonale wyszkolonymi załogami naszych okrętów podwodnych – podkreśla kontradm. Robert Kamensky, szef COMSUBNATO, czyli natowskiej komórki zajmującej się okrętami podwodnymi. – Oczekujemy, że uczestnicy tej lekcji będą umieli zastosować nasze założenia taktyczne w praktyce – dodaje.
Okręt podwodny to wyjątkowo niebezpieczny przeciwnik. Potrafi przedrzeć się przez blokadę, znienacka uderzyć na przykład na konwój statków, a potem ukryć się w głębinie. Sytuację na danym akwenie może zdestabilizować sama jego obecność. W dodatku do jego wykrycia nierzadko trzeba zaangażować ogromne siły. Tak było choćby podczas wojny o Falklandy w latach 80. ubiegłego wieku. W rejonie wysp pojawiły się wówczas dwa należące do Argentyny okręty podwodne, co wymusiło na Brytyjczykach zaangażowanie 20 różnego rodzaju jednostek i 25 śmigłowców.
Aby podjąć walkę z okrętem podwodnym, najpierw trzeba go odnaleźć. Załoga fregaty ORP „Gen. T. Kościuszko” może tutaj skorzystać z pomocy pokładowego śmigłowca SH-2G. Maszyna została wyposażona w pławy radiohydroakustyczne i detektor anomalii magnetycznych. Zbierają one sygnały, które wskazują na to, że w danym akwenie znajduje się okręt podwodny. Najbardziej skuteczną bronią przeciw niemu jest nowoczesna torpeda MU-90. Może ona zostać wystrzelona z samej fregaty albo zrzucona ze śmigłowca.
Tego typu działania marynarze i lotnicy będą ćwiczyć na Morzu Północnym do piątku. – W ćwiczeniach „Dynamic Mongoose” braliśmy już udział dwa lata temu. Wówczas jednak do Norwegii poleciały trzy nasze śmigłowce Mi-14 PŁ – przypomina kpt. mar. Wojtas.
Dla załogi ORP „Kościuszko” norweskie manewry będą pierwszymi z całej serii ćwiczeń. – Pierwsza połowa roku istotnie zapowiada się dla nich bardzo pracowicie – przyznaje kpt. mar. Wojtas. – Po zakończeniu „Dynamic Mongoose” okręt wróci do Gdyni dosłownie na chwilę. Zaraz potem wraca na Morze Północne, by wziąć udział w manewrach „Cold Response”. Z kolei w maju ORP „Kościuszko” będzie nas reprezentował w ćwiczeniach „Dynamic Monarch”, które odbędą się na polskich wodach Bałtyku – wylicza. Zostaną one poświęcone poszukiwaniu uszkodzonych okrętów podwodnych i ratowaniu ich załóg.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze