Ponad 2500 żołnierzy, 1060 pojazdów oraz 1100 ton wojskowego sprzętu zostało przemieszczone z bazy do portu. Tak wyglądały ćwiczenia „Brilliant Jump 2020 (1)”, podczas których 21 Brygada Strzelców Podhalańskich pełniąca dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO testowała przerzut wojsk i sprzętu. Alarm zastał niektórych żołnierzy na szkoleniach i urlopach. W jednostce stawili się niemal wszyscy.
„Brilliant Jump 2020 (1)” to pierwsze ćwiczenia polskiej brygady Sił Odpowiedzi NATO podczas rozpoczętego w tym roku dyżuru. Celem było sprawdzenie gotowości podhalańczyków oraz innych pododdziałów SON do przerzutu wojsk w przypadku alarmu. – Podczas ćwiczeń mieliśmy osiągnąć gotowość do przerzutu wojsk w określonym czasie. Batalion tzw. szpicy musiał stawić się w porcie załadunkowym najpóźniej w ciągu 48 godzin. Pozostałe siły brygady miały na realizację zadania pięć dni – mówi gen. bryg. Dariusz Lewandowski, dowódca komponentu lądowego brygady Sił Odpowiedzi NATO.
Ćwiczenia zorganizowało Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych NATO w Brunssum. – Wiedzieliśmy, że „Brilliant Jump” zostanie przeprowadzony, ale nie znaliśmy ani daty, ani zakresu ćwiczeń – tłumaczy gen. Lewandowski. Gdy ogłoszono alarm, wielu żołnierzy było na kursach lub na urlopie. Dzięki temu dowództwo mogło przetestować realną zdolność do mobilizacji brygady SON (jednostka utworzona na bazie 21 Brygady Strzelców Podhalańskich).
– Natychmiast niemal sto procent żołnierzy stawiło się w jednostce. Tylko niewielka grupa przebywała na służbowych wyjazdach zagranicznych. Ich nieobecność nie wpłynęłaby na przebieg ćwiczeń, dlatego nie wzywaliśmy ich – wyjaśnia gen. Lewandowski.
Doświadczeni na szpicy
Najszybciej na ogłoszony alarm powinna zareagować tzw. szpica NATO (Very High Readiness Joint Task Force – Siły Najwyższej Gotowości NATO). Pododdział VJTF wielkości batalionu musi być gotowy w ciągu 48 godzin do przemieszczenia we wskazane miejsce na świecie. Podczas „Brilliant Jump 2020 (1)” podhalańczycy wywiązali się zadania w znacznie krótszym czasie. – Dwie doby to maksimum określone w przepisach, ale im szybciej uda nam się osiągnąć gotowość, tym więcej mamy czasu na usuwanie ewentualnych niedociągnięć w przygotowaniu ludzi czy sprzętu. Podczas ćwiczeń zrealizowaliśmy postawione przed nami zadania sześć godzin przed czasem – mówi ppłk Rafał Iwanek, dowódca 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich.
Zgodnie z wytycznymi NATO, szpica została sprawdzona na każdym etapie przygotowań, czyli pod względem stawiennictwa żołnierzy, przyszykowania sprzętu, pobierania zapasów, stworzenia kolumn oraz przemarszu do portu załadunku. – Jesteśmy gotowi, żeby każdą z możliwych ścieżek dotrzeć w dowolny rejon działania. Nie ma dla nas znaczenia, czy będzie to transport kolejowy, drogowy, lotniczy czy morski. Zwłaszcza, że przerzut wojsk i sprzętu jest często realizowany na różne sposoby – opowiada ppłk Iwanek.
Gdy żołnierze szpicy dotrą w rejon konfliktu, ich zadaniem jest zabezpieczenie wskazanego miejsca dla pozostałych pododdziałów brygady SON. Potem szpica może kontynuować walkę jako batalion zmechanizowany. – W ramach dyżuru realizujemy wszystkie zadania związane z działaniem naszego batalionu, od spraw administracyjnych po szkoleniowe. Gdyby alarm zastał nas na ćwiczeniach, to zostalibyśmy przerzuceni w rejon działań prosto z poligonu. Chcę przy tym zaznaczyć, że w 1 Batalionie służą doświadczeni żołnierze, często po kilku misjach bojowych. Nawet będąc w domu przez cały czas są gotowi na sygnał i mogą natychmiast ruszyć w drogę – podkreśla ppłk. Iwanek.
Skala przedsięwzięcia
W ćwiczeniach „Brilliant Jump 2020 (1)” wzięło udział ponad 2500 żołnierzy oraz 1060 pojazdów. Aby przerzucić w rejon działań 1100 ton zaopatrzenia, żołnierze przejechali transportem lądowym w sumie 20 tys. kilometrów. Zadania nie udałoby się wykonać, gdyby nie sprawna logistyka. – Zaopatrzenie pododdziałów brygady VJTF to wyzwanie, które wymaga ogromnego nakładu pracy. Realizujemy wszystkie dostawy od żywności, po paliwa i środki bojowe – wymienia mjr Radosław Kozielewicz, p.o. dowódcy batalionu logistycznego brygady SON. Dodaje, że najbardziej wymagający był przewóz towarów niebezpiecznych. – Musimy spełnić wszystkie przepisy określone przez konwencję ADR (konwencja dotycząca drogowego przewozu towarów niebezpiecznych – przyp. red.). Na przykład pojazd o ładowności 11 ton może przewozić tylko 3,5 tony środków bojowych – tłumaczy mjr Kozielewicz.
Przebieg ćwiczeń był monitorowany przez obserwatorów NATO. – Zdaniem dowódcy z Brunssum oraz dowódcy Eurokorpusu brygada zdała ten egzamin na ocenę bardzo dobrą. To potwierdza dobre przygotowanie Polaków do dyżuru Sił Odpowiedzi NATO – podkreśla gen. Lewandowski.
Druga część szkolenia – „Brilliant Jump 2020 (2)” – odbędzie się w drugiej połowie roku. Scenariusz zakłada przemieszczenie Sił Odpowiedzi NATO i osiągnięcie gotowości brygady SON w jednym ze wskazanych rejonów. Na miejscu podhalańczycy będą musieli nie tylko stawić czoła działaniom hybrydowym przeciwnika, ale także odeprzeć otwarty atak. Następnie brygada włączy się w ćwiczenia „Iron Wolf”, które zostaną przeprowadzone na Litwie.
Podhalańczycy rozpoczęli główną część dyżuru Sił Odpowiedzi NATO 1 stycznia 2020 roku. Brygadą stworzoną z 12 krajów NATO, w tym Polaków, dowodzi gen. bryg. Dariusz Lewandowski. W razie ogłoszenia alarmu pododdziały SON mają maksymalnie 5 dni na przemieszczenie się w rejon operacji, który może znajdować się w rejonie o promieniu 8000 km od Brukseli. O użyciu Sił Odpowiedzi NATO decyduje dowództwo Eurokorpusu w Strasburgu.