(Nie) wysoka cena użycia dronów-wabików

czwartek, 21 sierpnia 2025

Pytanie co dokładnie spadło nocą w lubelskich Osinach, wciąż czeka na odpowiedź. Wiemy już, że był to rosyjski dron wojskowy, który najprawdopodobniej – tak twierdzi prokuratura – przyleciał z Białorusi. Lecz nie ma jasności, czy była to wersja bojowa, czy tak zwany wabik. Czym w ogóle są drony-wabiki i jaki jest koszt ich użycia dla obu walczących stron?

Strzelec ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. 10.08.2022 r.

Dziś w nocy Rosjanie znów wysłali nad Ukrainę niemal sześćset dronów. Takie liczby robią wrażenie, ale podkreślić należy, że tylko część bezzałogowców była wyposażona w głowice bojowe. Reszta to właśnie wabiki, które mają przypominać Shahedy i skupiać na sobie uwagę – siły i środki – ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Dostępne dane na temat rosyjskich nalotów z ostatnich miesięcy pokazują, że w pojedynczym ataku nawet połowa znajdujących się w powietrzu aparatów to wabiki.

 

Relacja koszt–zysk

Najpopularniejszą konstrukcją wykorzystywaną w tym celu przez Rosjan jest dron Gerbera. To prosty płatowiec wykonany ze styropianu i czteromilimetrowej sklejki. Gerbera ma rozpiętość skrzydeł około 2,5 metra i nieco ponaddwumetrowy kadłub. Jest napędzana śmigłem i wyposażona w kompaktowy silnik spalinowy. Zarówno jednostka napędowa, jak i wykorzystana w dronie elektronika, są dostępne komercyjnie. Zwykle są to komponenty zagraniczne (i wiele z nich nie obejmują sankcje nałożone na Rosję), niektóre – jak silniki – produkuje się… w Stanach Zjednoczonych.

Gerbery są montowane w zakładach w specjalnej strefie ekonomicznej Alabuga, gdzie powstają też Geran-2, czyli wytwarzane na licencji irańskie Shahedy. Pojedynczy dron-wabik kosztuje dziesięć razy mniej niż jego bojowy odpowiednik i głównie do tego – relacji koszt–zysk – sprowadza się jego efektywność. Na radarach nie widać, z czym dokładnie mamy do czynienia, tymczasem amunicja przeciwlotnicza jest droga, a jej podaż ograniczona. Dodajmy do tego eksploatację systemów obserwacyjnych oraz podrywanie w trybie alarmowym grup bojowych przeznaczonych do zwalczania dronów – żadna z tych aktywności nie jest bezkosztowa.

Miny pułapki

W doniesieniach z Osin mowa jest o eksplozji, co może sugerować, że do Polski przyleciał bojowy Shahed. Detonacja głowicy (jeśli do niej doszło), nie musi jednak oznaczać takiego scenariusza, eksplodować bowiem mógł także dron-wabik. I nie chodzi wcale o samolikwidator, Gerbery bowiem takiego urządzenia nie mają. Mają za to – przynajmniej część z nich – niewielkie (około pięciokilogramowe) głowice. To rozwiązanie, które Rosjanie stosują od niedawna, a które ma terrorystyczny charakter.

O co konkretnie chodzi? Instalowane w Gerberach ładunki nie powinny eksplodować przy uderzeniu w ziemię – co jednak może się zdarzyć, zważywszy na niedoskonałość tej broni. Zasadniczo głowice są po to, by utrudnić pracę saperom, którzy takie wabiki, gdy te już spadną, muszą odnaleźć i uprzątnąć. De facto są to więc miny pułapki używane w perfidny sposób, gdyż takie drony mogą spaść gdziekolwiek; w Ukrainie najczęściej najpierw odnajdują je cywile.

Wojna wabików

Na koniec warto dodać, że sama idea wabików nie jest niczym nowym – ani w historii wojskowości, ani podczas konfliktu w Ukrainie. Zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy sięgają po ten rodzaj uzbrojenia od początku zmagań. Warto w tym kontekście wspomnieć ukraińskie zabiegi związane z zapewnieniem bezpieczeństwa samolotom F-16. Służy to tego m.in. kilkadziesiąt wytrzebionych „prawdziwych” płatowców, ściągniętych ze składowiska w USA. Rozwiezione po całej Ukrainie imitują wartościowe cele, kanalizując część rosyjskich wysiłków skupionych na zwalczaniu zachodniej „supertechniki”.

Te same role pełnią atrapy zestawów przeciwlotniczych: S-300, S-400, wykorzystywane przez obie strony, czy wyrzutni i radarów systemów Patriot lub IRIS używanych przez Ukraińców. Wabiki mogą mieć też postać pocisków manewrujących. Tańsze, mniejsze i nieuzbrojone imitatory towarzyszą każdej ukraińskiej salwie, w której wykorzystuje się brytyjsko-francuskie pociski Storm-Shadow/SCALP. Własne wabiki wystrzeliwują też zwykle w ostatnich fazach lotu rosyjskie pociski i rakiety, by zwodzić posłane przeciw nim antyrakiety.

Marcin Ogdowski

autor zdjęć: Ukrinform