Ankona – bitwa po polsku

niedziela, 18 lipca 2021

Jeśli Monte Cassino było bramą na drodze do Rzymu, to Ankona była głównym filarem niemieckiej linii obronnej od Morza Tyrreńskiego po Adriatyk. Była też jednym z najważniejszych portów adriatyckich. Jej zdobycie gen. Władysław Anders zaplanował i przeprowadził w iście kawaleryjskim stylu. 18 lipca 1944 roku miasto było w rękach Polaków.


Ankona po zdobyciu przez żołnierzy 2 Korpusu Polskiego

Głównodowodzący wojsk niemieckich we Włoszech, marszałek Albert Kesselring, po przełamaniu przez aliantów „niezdobytej” linii Gustawa, szukał jakiejś pozytywnej wiadomości, którą mógłby pocieszyć swego Führera. I znalazł. Oświadczył mianowicie Hitlerowi, że straty 2 Korpusu Polskiego po jego zwycięstwie pod Monte Cassino są tak wielkie, iż nie jest on już zdolny do udziału w dalszych walkach. Propaganda niemiecka szybko to podchwyciła i rozgłaszała wszem i wobec. Odpowiedzią było kolejne polskie zwycięstwo: bitwa o Ankonę – jedyna w II wojnie światowej całkowicie samodzielna operacja Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

2 Korpus był rzeczywiście mocno osłabiony po krwawych zmaganiach o ruiny benedyktyńskiego klasztoru na Monte Cassino i okalające je wzgórza, ale gen. Anders nie wahał się ani chwili, kiedy otrzymał rozkaz do uderzenia na kierunku adriatyckim, by zdobyć dla wojsk sprzymierzonych port w Ankonie. 2 Korpus wzmocniono dwiema dywizjami włoskiego Korpusu Wyzwolenia, partyzancką Brygadą Maiella oraz brytyjskim 7 Pułkiem Huzarów. I tak, po krótkim wypoczynku, Polacy ruszyli do walki.

Przez góry i rzeki

Operację rozpoczęła 3 Dywizja Strzelców Karpackich gen. Bronisława Ducha, która 7 czerwca 1944 roku zluzowała na froncie hinduską 4 Dywizję Piechoty i ruszyła w pościg za wycofującymi się Niemcami wzdłuż szosy nr 16. Karpatczycy wraz z pancerniakami z 2 Brygady Pancernej gen. Bronisława Rakowskiego po kilkunastu dniach walki, 18 czerwca zdobyli Pescarę. Wtedy też spod Ricci do walki włączyła się 5 Kresowa Dywizja Piechoty gen. Nikodema Sulika, oczyszczając z nieprzyjaciela teren do rzeki Mussone. Na prawo od kresowiaków 3 Karpacka i 2 Pancerna zdobywają Loreto i forsują Mussone. Za rzeką w kilkudniowych krwawych walkach opanowują Castelfidardo i Osimo.


Przygotowania żołnierzy 2 Korpusu Polskiego do zdobycia Ankony

Wówczas obrona Niemców wyraźnie tężeje. Rzucają oni do walki coraz więcej czołgów i dział samobieżnych. Mimo kilku włamań w ich pozycje nie zamierzają łatwo oddać Ankony. Spadochroniarze marszałka Kesselringa dali już na froncie włoskim niejednokrotnie dowody, że są mistrzami obrony i mogą ją prowadzić bardzo długo. Tym razem jednak zostają zaskoczeni planem dowódcy 2 Korpusu. Gen. Anders wszak był kawalerzystą i po kawaleryjsku zaplanował zdobycie Ankony. Tak wydarzenia te wspomina gen. Klemens Rudnicki, ówczesny zastępca dowódcy 5 Kresowej Dywizji Piechoty: „Dowódca Korpusu opiera [plan] na następującym rozumowaniu. Gdy gmach potężny stoi przed nami, którego nic z posad ruszyć nie może […] trzeba się dobrze budowli tej przypatrzeć. Wówczas wprawne oko i trafna ocena znajdą jednak punkt kluczowy tego gmachu, na którym jego równowaga jest oparta. Punkt ciężkości. Gdy w punkt ten nagle uderzyć, gmach tak potężny – o dziwo! – zadrga […] i wówczas już byle trącenie obróci go w gruzy. Tylko znaleźć ten czuły punkt…”.

Precyzyjny cios i nokaut

Po gruntownym rozpoznaniu nieprzyjacielskich pozycji, gen. Anders wskazuje „punkt ciężkości” niemieckiej obrony. Stanowią go wzgórza Monte della Crescia i wzgórze Monte Torto nieopodal miasteczka Paterniano. Pozycji tych broniła 71 i 278 Dywizja Piechoty gen. Harry’ego Hoppego. Ten pruski oficer znany był ze specyficznego motywowania do walki swych żołnierzy. Mówił im między innymi: „Przybyliście tutaj, aby umrzeć i to szybko”. Tym razem nie mylił się.

Zadanie przełamania pozycji na tym kierunku i odcięcie Ankony od północnego zachodu przypadło 5 Kresowej Dywizji Piechoty i 2 Warszawskiej Brygadzie Pancernej, które wspierała większość artylerii 2 Korpusu. Natomiast 3 Dywizja Strzelców Karpackich miała wiązać Niemców wzdłuż drogi nr 16.

„D-Day” bitwy o Ankonę nadszedł 17 lipca 1944 roku. O godzinie 6.35 polska artyleria otwiera gwałtowny ogień na niemieckie stanowiska w Paterniano. Jednocześnie z góry ostrzeliwują je amerykańskie Kittyhawki. Po tej nawale do natarcia rusza kresowa piechota i w zażartej walce zdobywa kwartał po kwartale miasteczka. Shermany 5 Wileńskiej Brygady Pancernej pułkownika dyplomowanego Henryka Piątkowskiego, ubezpieczane przez żołnierzy 3 Batalionu Strzelców Karpackich wdzierają się na Monte della Crescia i do godziny 13.00 całkowicie opanowują to wzgórze. Podobny sukces osiągają pancerniacy 2 Warszawskiej Brygady Pancernej na Monte Torto. Gen. Rudnicki pisze, że szarżujące polskie czołgi „łamiąc przed sobą gniazda oporu, zabijając i tratując gąsienicami Niemców, wdzierają się w godzinach popołudniowych na wzgórza Bogo i Croce di S. Vicenzo. Jest to już najwyższy horyzont skąd jak i z Crescia widać teren aż do rzeki Esino. […] Teraz bitwa o Anconę jest już wygraną. Przeciwnik musi odchodzić i pozostawić teren aż do rzeki Esino wraz z Anconą w naszych rękach. Nie ma więcej taktycznych warunków obrony. Trzeba wykorzystać powodzenie, przeszkodzić im w tym i zniszczyć w pościgu”.


Forsowanie rzeki Chienti przez żołnierzy 2 Korpusu Polskiego podczas bitwy o Ankonę

Nie był to jednak jeszcze koniec. Teraz należało iść za ciosem i przypieczętować zwycięstwo. Ale na korzyść Niemców zaczął działać czas – zapadał zmrok, co teoretycznie oznaczało dla broni pancernej przerwę w walce. W wypadku Polaków ta zasada jednak nie obowiązywała. Ułani poznańscy na swych Staghoundach – ciężkich samochodach pancernych – nie przerywają pościgu, tylko pędzą w kierunku Agugliano. Czołgi Brygady Lwowskiej idą ich śladem. W efekcie o świcie 18 lipca pościg może w pełni się rozwinąć i nabrać rozmachu. Polskie Shermany i Staghoundy idąc łukiem za Ankonę, przecinają osie odwrotu nieprzyjaciela, wyłapują cofających się w coraz większym nieładzie żołnierzy niemieckich. Prąc ustawicznie do przodu, docierają wreszcie do morza w Toretto a Mare na północ od Ankony. To już koniec bitwy o miasto i port.

Victoria

Samo zajęcie Ankony było już rzeczą prostą. Jak stwierdził gen. Rudnicki, po złamaniu centrum i prawego skrzydła nieprzyjaciela, „Ancona wpadła w ręce Korpusu, jak dojrzałe jabłko, prawie niebronione”. Zajęcie miasta przypadło w udziale oddziałom 3 Dywizji Strzelców Karpackich, które dotychczas wiązały i myliły nieprzyjaciela wzdłuż drogi nr 16. Po rozbiciu przez kresowiaków dywizji Hoppego, karpatczycy ruszyli do ataku. W godzinach popołudniowych 18 lipca do Ankony wkroczyli ułani karpaccy i żołnierze 2 Batalionu Strzelców Karpackich. Dzięki temu najlepszy port Adriatyku znalazł się w rękach aliantów, ułatwiając niezmiernie działania wojenne w kierunku Rimini i linii Gotów.


Zdobycie Ankony przez żołnierzy 2 Korpusu Polskiego

Po bitwie o żołnierzach gen. Andersa znowu stało się głośno w zachodniej prasie. „Times” pisał: „Manewr oskrzydlający pod Anconą przeprowadzony został przez Polaków niezwykle zręcznie. Polacy są już daleko za Anconą, oddając w ręce Aliantów jeden z najważniejszych portów adriatyckiego wybrzeża”. „Daily Mail”: „W trudnym, górzystym terenie Polacy posunęli się naprzód w ciągu niewielu tygodni na odległość 120 km, zdobywając ważny port Anconę i biorąc do niewoli 2000 jeńców niemieckich”. „Daily Telegraph”: „Polacy rozbili dwie niemieckie dywizje. Niemcy zdają sobie chyba teraz sprawę, jakiego mają przeciwnika”.

Marszałek Kesselring nie mógł już meldować Hitlerowi, że Polacy nie robią mu problemów we Włoszech – gromili jego wojska wytrwale do końca kampanii.

Bibliografia
Witold Biegański, Ankona, Warszawa 1986
Kresowa walczy w Italii, praca zbiorowa, Rzym 1945
Bohdan Tymieniecki, Na imię jej było Lily, Warszawa 1997

Piotr Korczyński

autor zdjęć: NAC