Po miesiącach względnego spokoju wiosną 1920 roku wydarzenia na wojnie polsko-bolszewickiej nabrały tempa. Stojącej na froncie ukraińskim armii polskiej marszałek Józef Piłsudski wydał 17 kwietnia 1920 roku rozkaz podjęcia ofensywy. Celem wyprawy kijowskiej było odepchnięcie bolszewików i stworzenie niepodległej Ukrainy.
Wojsko Polskie wkracza do Kijowa
„Front nasz jest nie do ruszenia!” – mówił w połowie kwietnia 1920 r. w wywiadzie dla „Gazety Wieczornej” dowódca frontu wołyńskiego, gen. Antoni Listowski. „Żołnierz nasz – powiem bez przechwałki – jest żołnierzem pierwszej klasy, że lepszego niepodobna sobie wprost wymarzyć. Odznacza go także niepospolita zdolność do inicjatywy z własnego popędu. Toteż najmniejszej przesady w tym nie będzie, jeśli powiem krótko, iż żołnierz mój chce iść na Kijów!”.
Gdy gen. Listowski udzielał wywiadu prasie lwowskiej, dla wszystkich było już jasne, że w wojnie polsko-bolszewickiej zbliża się moment przełomowy. Toczących się od jesieni poprzedniego roku rokowań pokojowych nikt w połowie kwietnia już nie traktował poważnie. I jedna, i druga strona konfliktu miała nadzieję, że szala przechyli się na jej stronę, do tego jednak potrzebne było działanie, a nie rozmowy. Dlatego też równolegle, do niemrawo toczących się dyplomatycznych debat w sprawie warunków ewentualnego pokoju, oba kraje pełną parą prowadziły przygotowania do dalszej wojny.
W połowie kwietnia 1920 r. w wielu miejscach frontu wojny polsko-bolszewickiej toczyły się walki podjazdowe i działania zaczepne na małą skalę. Miały one charakter raczej prób wysondowania przeciwnika albo ciągłego drażnienia go i nie były elementem większej operacji. Wywiad polski donosił wczesną wiosną, że na kierunku białoruskim bolszewicy gromadzą znaczne siły, zasilając je po rozbiciu armii Denikina zdobycznym sprzętem. Wniosek był prosty: wysuwając coraz to nowe propozycje pokojowe, Sowieci najpewniej przygotowują się do ofensywy.
Polacy tymczasem również nie próżnowali: na terenie całego kraju prowadzono mobilizację. W efekcie wczesną wiosną 1920 r. w szeregach Wojska Polskiego znalazło się już ok. 700 tys. żołnierzy. Większość z nich skierowano na wschód, rozdzielając formowane z rekrutów jednostki między dwa główne teatry działań: białoruski i ukraiński. I o ile Sowieci koncentrowali wojska na Białorusi, to Polacy na odcinku ukraińskim. Kierunek ten wynikał z politycznej wizji Józefa Piłsudskiego, bowiem w planach wschodnich Marszałka Ukraina odgrywała rolę fundamentalną.
Gen. Antoni Listowski, Symon Petlura, płk Wołodymyr Salśkyj, płk Marko Bezruczko, oficerowie ukraińscy i polscy – Berdyczów, wyprawa kijowska, kwiecień 1920.
Uprzedzając zbliżający się atak sowiecki, 17 kwietnia 1920 Piłsudski wydał rozkaz nakazujący polskim jednostkom rozpoczęcie tydzień później działań ofensywnych na Wołyniu i Podolu. Celem uderzenia miało być rozdzielenie znajdujących się na tym odcinku dwu armii sowieckich, 12. i 14., rozbicie ich, osłabienie państwa bolszewickiego oraz w konsekwencji – stworzenie niepodległego, lecz ściśle powiązanego z Polską państwa ukraińskiego, które mogłoby stanowić swoisty bufor między Rzeczpospolitą a Rosją bolszewicką.
Pod koniec miesiąca wydarzenia nabrały tempa. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1920 r. z kierownictwem Ukraińskiej Republiki Ludowej podpisana została polsko-ukraińska umowa polityczna. Szkicowała ona przyszłe granice polsko-ukraińskie oraz zawierała wzajemne gwarancje dotyczące praw mniejszości narodowych. Dodatkowo 24 kwietnia podpisano polsko-ukraińską konwencję wojskową, w której obydwie strony – nazywane sprzymierzonymi – deklarowały wzajemną pomoc w walce z bolszewikami. Umowa była tajna, oficjalnie opublikowano tylko akt uznania przez Polskę istnienia Ukraińskiej Republiki Ludowej z Symonem Petlurą jako głową państwa.
Na Kijów!
Zgodnie z rozkazem Piłsudskiego ofensywa polska na Ukrainie ruszyła 25 kwietnia 1920 r. Liczące 60 tys. żołnierzy wojska polskie kompletnie zaskoczyły przeciwnika i szybko postępowały do przodu. W kolejnych dniach prasa polska tryumfalnie donosiła: „Winnica i Żmerynka w naszych rękach!”, „Zdobycie Owrucza i Żytomierza!”, „Korosteń, Berdyczów, Koziatyn, Bar zajęte!”, „Wojska czerwone na całym froncie uciekają w popłochu!”. Wreszcie w drugim tygodniu maja gruchnęła wieść o największym sukcesie walk, jak to ujął dziennikarz „Gazety Porannej”: „Sen li to czy jawa? Nasze wojska weszły do Kijowa!”.
Podczas początkowego etapu ofensywy gen. Antoni Listowski wielokrotnie rozmawiał z Piłsudskim. Zapisał wówczas słowa Marszałka, wyjaśniające jego plany: „Idąc w głąb Ukrainy, ale tylko do granic 1772 r., przez to samo nie uznajemy rozbioru i głosząc samostijność na tych ziemiach jakby poprawiamy błędy naszych przodków. Chcemy dać (Ukrainie) możność samookreślenia i rządzenia się przez własny naród (...). Postawiłem na kartę, gram ostatnią stawkę, żeby coś zrobić na przyszłość dla Polski, choć takim sposobem osłabić możliwość przyszłej potężnej Rosji i, jeżeli się uda, dopomóc stworzeniu Ukrainy, która będzie zaporą między nami i Rosją i na długie, długie lata nie będzie nam groźną”.
W wyprawie na Kijów u boku wojsk polskich brało udział ok. 4 tys. żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej. Zakładano, że w miarę postępowania na wschód i zajmowania ziem ukraińskich wojska ukraińskie rozrosną się, wzmocnione ochotnikami z zajmowanych terenów. Dalszy przebieg kampanii pokazał, że były to nadzieje nieco na wyrost.
Aby wyjaśnić polskie zaangażowanie w walki na terenie Ukrainy, Piłsudski jako Wódz Naczelny Wojsk Polskich wydał odezwę do mieszkańców tych terenów. Obwieszczała ona: „Wojska Rzeczypospolitej Polskiej na rozkaz mój ruszyły naprzód, wstępując głęboko na ziemie Ukrainy. Ludności ziem tych czynię wiadomym, iż wojska polskie usuną z terenów, przez naród ukraiński zamieszkałych, obcych najeźdźców, przeciw którym lud ukraiński powstawał z orężem w ręku, broniąc swych sadyb przed gwałtem, rozbojem i grabieżą. Wojska polskie pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny po to, aby władzę na tych ziemiach mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą, gdy Narodowy Rząd Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe (…), a wolny naród sam o sobie stanowić będzie mocen, żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów”.
Bibliografia
Lwowska „Gazeta Wieczorna” oraz „Gazeta Poranna” z kwietnia i maja 1920 r.
Andrzej Garlicki, Pierwsze lata Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1989
Marian Kukiel, Dzieje Polski porozbiorowej 1795-1921, Londyn 1963
Tadeusz Kutrzeba, Wyprawa kijowska 1920 roku, Warszawa 1937
Andrzej Nowak, Polityka wschodnia Józefa Piłsudskiego (1918-1920) Koncepcja i realizacja, Zeszyty Historyczne nr 107, 1994
Lech Wyszczelski, Kijów 1920, Warszawa 1999