Samoloty AWACS, czyli radary na polskim niebie

czwartek, 11 maja 2017

Strzegą wschodniej flanki i uczestniczą w operacji przeciw tzw. Państwu Islamskiemu. Choć w strukturach NATO służą już ponad czterdzieści lat, samoloty wczesnego ostrzegania i dowodzenia AWACS wciąż są kluczowym elementem sił Sojuszu. Nad Polską latają średnio co dwa dni, jedna maszyna nad terytorium naszego kraju obejmuje radarem cały obszar państw bałtyckich oraz część morza.

Samoloty Boeing E3-Sentry, znane jako AWACS (Airborne Warning and Control System – Lotniczy System Ostrzegania i Kontroli) służą w barwach Paktu Północnoatlantyckiego prowadząc rozpoznanie i kontrolę powietrzną. Zamontowane na pokładzie maszyn systemy radarowe dostarczają informacje w ramach wczesnego ostrzegania, obrony przeciwrakietowej oraz misji SAR (Search and Rescue), czyli działań ratunkowych. AWACS może zostać również wykorzystany jako mobilne centrum dowodzenia, zarówno w przypadku akcji powietrznych, jak i naziemnych. Obecnie NATO dysponuje flotą szesnastu tego typu maszyn i jest to jedyny sprzęt wojskowy należący do Sojuszu. Wszystkie samoloty stacjonują w bazie lotniczej Geilenkirchen w Niemczech. Dodatkowo wspomaga je sześć maszyn w wersji E-3D Królewskich Sił Powietrznych z bazy w Waddington.

Dzięki obecności AWACS-ów Sojusz może czuwać nad bezpieczeństwem przestrzeni powietrznej krajów członkowskich. Samoloty są wyposażone w systemy elektroniczne, które wykrywają statek powietrzny w odległości kilkuset kilometrów. Dzięki temu sam AWACS może pozostawać w bezpiecznym miejscu, np. na terytorium Turcji, monitorując przestrzeń powietrzną nad Syrią i Irakiem. – Służba natowskich AWACS-ów to jeden z wyjątkowych elementów Paktu. Maszyny zapewniają nam zdolność szybkiego rozwinięcia sił oraz natychmiastowej odpowiedzi. W ciągu ostatnich trzydziestu pięciu lat wielokrotnie dowiodły swojej skuteczności. Obecnie służą w ramach misji „Assurance Measures” (monitorowanie bezpieczeństwa na wschodniej flance), która jest odpowiedzią NATO na działania Rosjan na Krymie oraz we wschodniej Ukrainie – mówi generał brygady Paddy Teakle, podkomendant dowództwa sojuszniczych sił wczesnego ostrzegania i naprowadzania, AEW&C NATO. Samoloty AWACS już w marcu 2014 roku rozpoczęły regularną służbę przy wschodniej granicy.

– Prowadzimy rozpoznanie m.in. z rejonów Polski, Rumunii, Estonii oraz Turcji. Na przykład zasięg radarów AWACS-a znajdującego się nad Polską obejmuje cały obszar państw bałtyckich oraz część Morza Bałtyckiego – dodaje generał brygady Paddy Teakle.

AWACS z czasów zimnej wojny

Amerykanie dysponowali systemami wczesnego ostrzegania oraz statkami powietrznymi zdolnymi przenosić radary już pod koniec II wojny światowej (m.in. EC-121 Warning Star). Jednak tę dziedzinę rozwinięto dopiero w czasie zimnej wojny.

– NATO stworzyło z radarów coś na wzór pasa, który biegł wzdłuż żelaznej kurtyny. Był to system wczesnego ostrzegania, jednak radary umieszczone na ziemi mają zasięg około czterdziestu kilometrów. Dlatego w latach siedemdziesiątych zamontowano radar na samolocie, który wzbił się w powietrze. W ten sposób monitorowany obszar rozszerzył się do ponad dwustu kilometrów. To właśnie ten pomysł stał za stworzeniem floty AWACS-ów i Programu Powietrznego Wczesnego Ostrzegania i Naprowadzania NATO – opowiada podpułkownik Michael Rothe, dowódca Skrzydła Szkoleń Załóg Powietrznych ATS (Aircrew Training Squadron) w Geilenkirchen.

W ciągu lat system zyskał zupełnie nowe możliwości. Współcześnie nie tylko wykrywa inne statki powietrzne, ale także je identyfikuje. Jednocześnie pełni funkcję wsparcia dla wojskowych operacji prowadzonych na lądzie, na wodzie oraz w powietrzu. Samoloty Boeing E-3 Sentry brały udział w misjach podczas wojny na Bałkanach, w Libii oraz w Afganistanie. Obecnie prowadzą nie tylko rozpoznanie w ramach „Assurance Measures”, ale również stanowią istotny element w kampanii prowadzonej przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.

Podczas misji nad Wisłą monitorują polską przestrzeń powietrzną oraz ruch lotniczy za naszą wschodnią granicą. Loty tego typu wykonuje się średnio co dwa dni, jednak mogą odbywać się nawet codziennie. – Nad Litwą, Łotwą oraz Estonią prowadzimy rozpoznanie w powietrzu, ale śledzimy także ruch na ziemi oraz, między innymi dzięki Systemowi Automatycznej Identyfikacji, monitorujemy statki. Wszystkie zebrane informacje przekazujemy w czasie rzeczywistym do Połączonego Centrum Operacji Powietrznych w Uedem – wyjaśnia chorąży Thomas Filios z załogi jednego z AWACS-ów. Dane mogą otrzymywać także w razie potrzeby np. piloci myśliwców znajdujących się w powietrzu. 

Od wejścia na pokład do wyłączenia silników

Zwykle na pokładzie natowskiego AWACS-a jest szesnastu wojskowych wybranych spośród piętnastu sojuszniczych armii NATO. Za prowadzenie statku powietrznego oraz jego bezpieczeństwo odpowiada kapitan. Zarówno kapitan, jak i pierwszy pilot muszą mieć umiejętności potrzebne do samodzielnego pilotowania Boeinga, przy czym zadaniem tego drugiego jest także komunikacja radiotelegraficzna oraz monitorowanie nawigacji. Dodatkowo pilotów wspiera nawigator oraz mechanik.

Na pokładzie poza miejscem dla pilotów i nawigatorów znajdują się stanowiska komputerowe. Pracują przy nich operatorzy, którzy wykrywają obiekty powietrzne, kontrolerzy odpowiadający za nawiązywanie łączności radiowej z załogami innych maszyn oraz zbieranie jak najdokładniejszych informacji, a także technicy, którzy dbają o to, by zaawansowane systemy działały bez usterki.

Na czele załogi obsługującej radary i realizującej misję stoi dyrektor techniczny (Technical Director). – Jest kimś w rodzaju kapitana Kirka z serialu Star Trek. Koordynuje wszystkich specjalistów i czuwa nad tym, żeby wykonywali powierzone im zadania. Bezpośrednio podlega mu kontroler rozpoznania (Surveillance Controller) odpowiedzialny za nadzorowanie trzyosobowego zespołu rozpoznania oraz kontroler systemów biernych (Passive Controller), który monitoruje sytuację w powietrzu i chroni lot m.in. za pomocą systemów wykrywających wrogie nadajniki –  zdradza tajniki pracy podpułkownik Michael Rothe. Pozostała część ekipy to Zespół Uzbrojenia (Weapons Team) nadzorujący ofensywne i defensywne operacje z udziałem innych statków powietrznych oraz technicy odpowiedzialni kolejno za komunikację, software i radar. W teorii potrafią oni nie tylko wykryć, ale także naprawić usterki. W praktyce, ze względu na brak części zapasowych na pokładzie, ich praca polega na raportowaniu.

Sercem Boeinga E-3 Sentry jest radar AN/APY-2. Urządzenie działa w każdych warunkach meteorologicznych i przy pułapie 10000 metrów obejmuje obszar o powierzchni wynoszącej 312 000 km2. Konstrukcja radaru umożliwia śledzenie statków powietrznych na bardzo niskich wysokościach do czterystu kilometrów oraz na średnich – nawet do pięciuset dwudziestu kilometrów.

Standardowy czas pracy załogi AWACS-a wynosi szesnaście godzin i trwa od wejścia na pokład do wyłączenia silników. W tym czasie samolot może spędzić w powietrzu do dziesięciu godzin i pokonać dystans do sześciu tysięcy kilometrów.

– Lot nad Polskę, w zależności od warunków, trwa około półtorej godziny. Oznacza to, że podczas misji musimy odjąć blisko trzy godziny na sam dolot z bazy w Niemczech. W powietrzu możemy spędzić maksymalnie dwadzieścia godzin. Ogranicza nas nie tylko zużycie paliwa, ale także zużycie innych płynów, w tym oleju silnikowego czy oleju wspomagającego hydraulikę. Najdłuższa wykonywana przez nas misja trwała dziewiętnaście godzin i czterdzieści minut – wspomina chorąży Thomas Filios.

Michał Zieliński

autor zdjęć: Michał Zieliński