W płomieniach napalmu
Wzdłuż trasy w metalowych rynnach, pojemnikach i zagłębieniach płonął napalm. Kłęby toksycznego dymu przesłaniały widoczność, a przy chwili nieuwagi płonąca ciecz natychmiast przyczepiała się do munduru. Pokonanie 150 metrów napalmowego toru to niemała próba ognia. Zwłaszcza, gdy trzeba się czołgać lub wspinać w pełnym oporządzeniu, z bronią i w maskach przeciwgazowych. Jak sobie poradzili logistycy z 17 Brygady Zmechanizowanej?
Fot. st. szer. Patryk Szymaniec
Mirage'e nad Estonią
„Cobra ‘24”, czyli specjalsi na pomoc rannemu
Artylerzyści z HIMARS-ami w akcji