Projekt europejskiego morskiego samolotu patrolowo-uderzeniowego, który miałby być alternatywą dla amerykańskiego P-8 Poseidon, stanął pod znakiem zapytania. Porozumienie o kooperacji w stworzeniu takiej maszyny podpisały trzy lata temu Niemcy i Francja. Powody były dość prozaiczne – nagląca potrzeba wymiany dotychczas używanych samolotów. Niedawno Niemcy uznały jednak, że nie będą modernizowały swoich P-3 Orion i nowe maszyny patrolowe muszą mieć szybciej, niż zakładały. Berlin rozważa więc kolejne warianty rozwiązań. Niewykluczone, że o przyszłości projektu Maritime Airborne Warfare System przesądzą polityczne zawirowania w związku ze zbliżającymi się wyborami do Bundestagu.
W połowie czerwca ubiegłego roku pojawiła się informacja, że niemieckie ministerstwo obrony po analizie ekonomicznej zamierza zrezygnować z głębokiej modernizacji morskich samolotów patrolowo-uderzeniowych P-3C Orion (w 2005 roku Niemcy odkupiły ich osiem od Holandii, obecnie używają siedmiu). Przed kilku laty politycy w Berlinie postanowili zmodernizować maszyny do standardu P-3C CUP+, co miało wydłużyć ich czas służby do 2035 roku. Decyzja o modernizacji Orionów dawała szansę nawiązania współpracy z Francją przy stworzeniu nowego europejskiego morskiego samolotu patrolowo-uderzeniowego. Miałby on być alternatywą dla P-8 Poseidon amerykańskiego Boeinga. Taka kooperacja była możliwa, bo w podobnym czasie będzie potrzebny we francuskim lotnictwie następca unowocześnianych maszyn Atlantique 2.
List intencyjny w sprawie wspólnego programu MAWS (Maritime Airborne Warfare System) podpisano w kwietniu 2018 roku. Francja i Niemcy uzgodniły, że nowy samolot patrolowy powinien powstać na podstawie europejskiej platformy. Airbus zaoferował odrzutowce A319 i A320, a później nowszy A320neo, wszystkie wielkością porównywalne z B737 Boeinga, który stanowi platformę dla P-8 Poseidon. Problemem byłyby jednak wysokie koszty takiej maszyny. Dlatego rozważano również inną opcję – stworzenie morskiego samolotu patrolowo-uderzeniowego na bazie któregoś z biznes jetów, jakie są w ofercie Dassault Aviation. W tym przypadku niższa cena oznaczałaby jednak mniejsze zdolności bojowe.
Tyle plany. Po zapowiedzi Berlina, który rezygnuje z modernizacji P-3, sytuacja diametralnie się zmieniła. Aby utrzymać zdolności niemieckiego lotnictwa morskiego, nowe samoloty muszą wejść do służby do 2025 roku. Co prawda w Paryżu nie stracono jeszcze nadziei na uratowanie programu MAWS. Szef Generalnej Dyrekcji ds. Uzbrojenia Joël Barre pół roku temu poinformował bowiem, że rozpoczęto analizę studium jego wykonalności. Wątpliwości ekspertów budzi jednak harmonogram. Francuzi podają, że nowy samolot byłby gotowy w roku 2035. Tymczasem doświadczenia z wcześniejszych europejskich programów lotniczych sugerują, że bardziej realny wydaje się koniec przyszłej dekady.
Nic dziwnego, że pojawiły się doniesienia medialne, iż Berlin może zdecydować się na zakup Posejdonów, czemu przychylna jest administracja prezydenta Joe Bidena. Wobec takiego obrotu sprawy kołem ratunkowym dla MAWS była przedstawiona przez Paryż oferta leasingu czterech samolotów patrolowych Breguet Atlantique 2. Francuzi zaproponowali sąsiadom maszyny unowocześnione do standardu 6, które w ubiegłym roku osiągnęły wstępną gotowość operacyjną w ich lotnictwie morskim. Przyjęcie przez Niemcy tej propozycji jako rozwiązania tymczasowego dałoby czas na stworzenie nowego patrolowca. Wiceminister obrony Thomas Silberhorn przyznał jednak, że liczba i spodziewana gotowość oferowanych samolotów prawdopodobnie nie pozwolą na spełnienie potencjalnych, przyszłych zobowiązań operacyjnych. W rezultacie ministerstwo obrony Niemiec nie jest zainteresowane francuską ofertą.
Amerykański P-8 Poseidon. Fot. Wikipedia
Czasu na decyzję jest coraz mniej. Jak wynika z informacji niemieckiego rządu, żeby proces zastępowania Orionów przebiegał płynnie, kontrakt na Posejdona powinien być zawarty przed przerwą wakacyjną. Zwolennikami kupienia P-8 są niemieccy wojskowi. Chociażby ze względu na podobieństwa niektórych systemów pokładowych i uzbrojenia do P-3, co ułatwiłoby proces przeszkolenia załóg. Przeszkodą w tym przypadku jest jednak cena maszyny koncernu Boeing. Z informacji amerykańskiej Defense Security Cooperation Agency z 12 marca wynika, że koszty zakupu pięciu Posejdonów wyniosłyby 1,77 mld dolarów. Transakcja z USA może wzbudzić więc sprzeciw części polityków niechętnych kosztownym programom zbrojeniowym, zwłaszcza socjaldemokratów i zielonych. Tymczasem to właśnie ci ostatni po zbliżających się wyborach do Bundestagu mogą znaleźć się u władzy.
Dlatego w grze pojawiły się także tańsze, europejskie samoloty, których dostawy mogą nastąpić przed 2025 rokiem. Na liście przygotowanej przez tamtejszych wojskowych znalazły się oprócz preferowanego P-8 jeszcze dwie konstrukcje Airbusa i RAS-72 Sea Eagle, który stworzyła niemiecka firma Rheinland Air Service z wykorzystaniem francusko-włoskiego płatowca ATR-72.
Tymczasem polityczne zawirowania za Odrą mogą sprawić, że zakup następcy Orionów zostanie przesunięty w czasie. A to oznacza, że szanse projektu MAWS – jako kolejnego kroku ku pogłębieniu europejskiej współpracy wojskowo-przemysłowej – jednak wzrosną.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze