moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Kody szaleństwa

Surrealiści w swych dziełach programowo burzyli porządek rzeczywistości. Nie logiczne myślenie, lecz emocje i przypadek miały kierować ich poczynaniami. Na modłę Aborygenów odwracali ład życia, przekładając poetykę snu nad realizmem. Jeśli wziąć surrealistyczne manifesty dosłownie – wojna byłaby stanem idealnym, gdyż nic tak nie niszczy logiki rzeczywistości jak ona.

Brassaï (właściwie Gyula Halász), sławny fotograf paryskiej bohemy, w swej książce „Rozmowy z Picassem” opisał, jak zaraz po zakończeniu wojny wielkiego malarza odwiedził André Malraux. Pisarz przyjechał do Paryża prosto z okupowanych Niemiec, gdzie służył jako oficer armii francuskiej. Opowiedział Pablowi Picassowi o swej podróży służbowej przez kilka największych niemieckich miast: Berlin, Hamburg, Frankfurt, Monachium i wreszcie Norymbergę. Wszystkie zostały zmienione w gruzowisko przez alianckie bombowce, ale największe wrażenie na pisarzu uczyniła Norymberga, która przed wojną stała się miejscem wielotysięcznych nazistowskich parad i mitingów.

W maju 1945 roku z miasta – jak to określił Malraux – „został tylko złowrogi szkielet”, a przemierzanie go: „To [była] halucynacja! Apokaliptyczny zwid… Nie ma ulic… Tylko zwały gruzu, między którymi buldożery torują sobie drogę. Jak spychacze śniegu przekopujące się przez rumowiska domów. Widziałem na przykład Muzeum Historii Naturalnej. Parę ułomków murów, które jeszcze sterczą samotnie… Wybuchy porozrzucały wszędzie dokoła szkielety ludzi i zwierząt. Patrzą na człowieka z różnych stron, w nieprawdopodobnych pozycjach, a czasem przez kraty bez szyb. Dom, w którym straszy… Dom zmarłych…”. Surrealizm w czystej postaci – można by dodać za pisarzem. Oto władzę nad „miastem zła” przejęły szkielety.


Spalone wozy strażackie i rzucone jeden na drugi miejskie autobusy na ulicach Londynu po jednym z nalotów Luftwaffe, luty 1941 roku. Oto w największych miastach Europy ziściła się koszmarna wizja z obrazu Pabla Picassa „Guernica”. 

Picasso, choć w tym okresie odżegnywał się już od surrealizmu, w młodości był pod jego wpływem i dobrze rozumiał, co chciał wyrazić Malraux. Wszak był autorem głośnej „Guerniki” – obrazu, który przedstawiał zniszczenie tego baskijskiego miasta w kwietniu 1937 roku przez bombowce Legionu Condor. Podczas okupacji Paryża do pracowni artysty zaglądali niekiedy też niemieccy oficerowie. Jeden z nich miał zauważyć na stole fotografię z reprodukcją „Guerniki” i zapytać: „To pańskie dzieło?”. Na co Picasso odparł: „Nie, pańskie…”

Karnawał w piekle

Co opowiedziałby Picassowi Malraux, gdyby w 1945 roku odwiedził ruiny Warszawy? Być może zdziwiłby się, jak szybko życie brało tu górę nad śmiercią. Ludzie wracali na wielkie cmentarzysko, by odbudować z niego swoje miasto. Zupełnie inaczej niż w Norymberdze, nie przejęły nad nim władzy szkielety po horrorze, jaki Niemcy rozpętali po wybuchu powstania w sierpniu 1944 roku. Będąc w Niemczech, mógłby pisarz natknąć się na zwolnionych z jenieckich obozów powstańców warszawskich i usłyszałby od nich niejedną surrealistyczną opowieść, jak z koszmaru, ale i zabarwioną groteską.

Jak choćby tę, która przydarzyła się kapralowi „Krukowi” – Witoldowi Kruczkowi-Abuładze. „Kruk” służył w Oddziale Osłonowym Wojskowych Zakładów Wydawniczych przy VI Oddziale Sztabu Komendy Głównej AK. Pod tą długą nazwą kryła się grupa powstańców, którzy ochraniali sztab generała Antoniego Chruściela „Montera”. Starannie dobrani pod względem wyszkolenia i znacznie lepiej uzbrojeni od innych powstańców, po pewnym czasie zaczęli odgrywać rolę „straży pożarnej” – wysyłano ich na najcięższe odcinki walki. Któregoś dnia „Monter” wysłał kilku swych ochroniarzy, w tym „Kruka”, by wsparli jakiś oddział walczący w Śródmieściu.


Ziszczona wizja z obrazu Salvadora Dalego „Halucynacja, sześć zjaw Lenina na fortepianie”: żołnierze niemieccy mijają pomnik Lenina w jednym z rosyjskich miasteczek. Wcześniej odstrzelili wodzowi bolszewickiej rewolucji głowę. Na kolejnym zdjęciu widać wystawione przez Niemców na pośmiewisko popiersia sowieckich przywódców w zdobytych Czerniowcach. Od prawej stoją popiersia: Michaiła Kalinina, Włodzimierza Lenina, Klimenta Woroszyłowa, Maksima Gorkiego. Żołnierze równie zajadle walczyli z symbolami i pomnikami nieprzyjaciela co z nim samym. Pod tym względem nie zmieniło się nic od czasów starożytnych. Kiedy karta wojny się odwróciła, czerwonoarmiści i alianci dobrali się do wizerunków Hitlera i innych nazistowskich notabli. 

Gdy dotarli w wyznaczone miejsce, nie znaleźli już nikogo z oddziału, który mieli wspierać, i z miejsca dostali się pod gęsty ogień niemieckich cekaemów. Udało im się jakoś odskoczyć i by chwilę odpocząć, zatrzymali się w bramie jednej z kamienic na Chmielnej. I wówczas z klatki schodowej dwóch mężczyzn wytaszczyło ciężki karabin maszynowy Maxim. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ich ubiór. Obaj wyglądali, jakby właśnie wyszli z rewii na Broadwayu. Mieli na sobie eleganckie czarne fraki, wykrochmalone koszule, muszki pod szyją i cylindry na głowach. Zdumionym powstańcom wyjaśnili, że ze swym cekaemem zajmowali pozycję w pracowni krawca i dla żartu poprzebierali się w znalezione tam fraki. Jednak kiedy zaczął się niemiecki ostrzał, nie mieli już czasu na ponowne założenie mundurów. Teraz musieli zmienić stanowisko dla swego cekaemu i zniknęli z oczu kolegów na zawsze jak zjawy z innego świata. Przez ironię chwili zmienili się w surrealistyczne figury…

Sekretne życie manekinów

Bohaterami surrealistycznych dzieł często były krawieckie lub sklepowe manekiny. Surrealiści ożywiali je w swych poematach i na obrazach. „Kruk” zapamiętał, jak manekiny ocaliły jego oddziałowi życie. Podczas zażartej walki na ulicy Królewskiej powstańcy zajęli pierwsze piętro jednej z kamienic. Okazało się, że prawie w całości zajmował je wielki zakład krawiecki. Gdy zobaczyli krawieckie manekiny, postanowili poustawiać je w oknach. Niemcy bardzo dużo zmarnowali na nie amunicji, myśląc, że to powstańcy wychylają się z okien. Pod osłoną manekinów udało im się wówczas wycofać.


Wrak ciężkiego czołgu sowieckiego KW-1 i ruiny Stalingradu przysypane śniegiem, styczeń 1943 roku. Jedno z ostatnich zdjęć, jakie żołnierze niemieckiej 6 Armii Polowej mogli stąd wysłać do domu. Emanujący z niego złowieszczy spokój nie wróży nic dobrego… 

W żołnierskich opowieściach niejednokrotnie przewija się motyw z manekinem lub kukłą, które wystawiano jako wabik na snajperów. Gdy strzelec wyborowy strzelał, zdradzał tym swoją pozycję i mógł zostać wyeliminowany ku uldze żołnierzy, na których polował. Do takiej właśnie sytuacji doszło wiosną 1968 roku w bazie marines w Khe Sanh, oblężonej przez wojska Wietnamu Północnego. Amerykanom mocno we znaki dawał się jeden ze snajperów. Fortel z kukłą nic nie pomagał – musiał to być wyjątkowo bystry i spostrzegawczy żołnierz, obdarzony szóstym zmysłem. I tak też zaczęli go postrzegać marines, po tym jak w krótkim czasie zastrzelił im lub ciężko zranił aż dziesięciu kolegów.


W prasie amerykańskiej często to wymowne zdjęcie podpisywano „Dawid i Goliat”. Widać na nim generała Dwighta Eisenhowera oglądającego wywrócony wrak Tygrysa Królewskiego. Niemiecki czołg został zniszczony przez nalot aliancki pod Chambois w sierpniu 1944 roku.

W końcu Amerykanie zdołali go wyeliminować za pomocą działa bezodrzutowego kalibru 106 mm, kiedy jego pozycję zdradziło odbicie promieni słońca w lunecie snajperskiej. Następnego dnia w miejsce tego znakomitego snajpera pojawił się inny, na szczęście dla marines – mniej zdolny. Jak wspominał kapitan William Dabney, jeden z dowódców w Khe Sanh: „Oddawał on tak dużo strzałów jak jego poprzednik, lecz nigdy nie trafiał. Szeregowcy sugerowali, żeby na razie zostawić go w spokoju. Jeśli go rozwalimy, Wietnamczycy z północy mogą przysłać kogoś, kto umie strzelać. Pomysł wydał się sensowny […]. Moi ludzie zaczęli mu nawet machać […] czerwonymi chorągiewkami sygnalizacyjnymi […]. Był tam przez całą bitwę – około dwóch miesięcy – strzelając regularnie i nigdy nie trafiając”. Zły żołnierz stał się najlepszym przyjacielem wroga. Surrealistyczna groteska.

Pośmiertne życie maszyn

Takiej wizji nie powstydziłby się żaden surrealista: cesarz Hirohito (z lewej) ogląda instalację wykrywaczy akustycznych, które miały ostrzegać mieszkańców japońskich miast przed nalotami amerykańskich superfortec. Takie instalacje znajdowały się również w Hiroszimie i Nagasaki…Surrealiści lubili wykorzystywać w swych dziełach maszyny. Wzorowali się na piekielnych wizjach Hieronima Boscha, którego obrazy roją się od dziwacznych machin służącym diabłom do tortur potępieńców i bitew z ludźmi. Obie wojny światowe dostarczyły w tej mierze nowych inspiracji. Gazety publikowały setki zdjęć nowoczesnej broni – samolotów, czołgów, dział i okrętów, a pośród nich szczególnie surrealizmowi bliskie – zdjęcia ich destrukcji. Nic tak nie pobudzało wyobraźni jego wyznawców jak wraki. Wypalone pancerne skorupy czołgów, poskręcane w konwulsjach kadłuby zestrzelonych samolotów, wysadzone przez partyzantów pociągi, których lokomotywy zionęły stalowymi wnętrznościami i rozerwane przez bomby i torpedy kadłuby wszelkiej maści okrętów…

Tu surrealistyczny manifest prezentowania destrukcji rzeczywistości zbiegł się z wojenną propagandą wszystkich zaangażowanych w światowe konflikty stron. Nic tak nie podnosiło morale jak zdjęcia pobojowisk ze zniszczonym nieprzyjacielskim sprzętem. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 roku z frontu zaczęły do Niemiec płynąć zdjęcia ze zniszczonymi potężnymi czołgami sowieckimi. Po trzech latach wojny podobne zdjęcia – tylko z wrakami Tygrysów i Panter w roli głównej – zaczęły wypełniać szpalty gazet w Związku Sowieckim i na Zachodzie. Żołnierze alianccy, nie wyłączając wyższych oficerów z generałem Dwightem Eisenhowerem na czele, chętnie robili sobie zdjęcia przy wrakach coraz potężniejszych czołgów, które konstruowali niemieccy inżynierowie na rozkaz Hitlera. Nie brali przy tym pod uwagę oczywistego faktu, że na nic się zdadzą te maszyny bez lotniczego wsparcia i dostaw benzyny. Tak Lewiatan udławił się własnym ogonem i był to iście surrealistyczny koniec.

Bibliografia

Brassaï, „Rozmowy z Picassem”, przeł. Zbigniew Florczak, Warszawa 1979.
Gregg Jones, „Ostatni bastion w Khe Sanh”, przeł. Stanisław Powała-Niedźwiedzki, Czerwonak 2020.
Ignacy Witz, „Jestem moim czasem”, Warszawa 1959.
Rozmowa Piotra Korczyńskiego z Witoldem Kruczkiem-Abuładze „Krukiem”, luty 2020.

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: NAC, Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze

~Dragon
1610894640
Super oryginalny tekst!
20-E2-2F-76

Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
 
Odstraszanie i obrona
Święto stołecznego garnizonu
Kolejne FlyEle dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Barwy walki
Ocalały z transportu do Katynia
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Ramię w ramię z aliantami
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
25 lat w NATO – serwis specjalny
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Szpej na miarę potrzeb
V Korpus z nowym dowódcą
Optyka dla żołnierzy
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Strażacy ruszają do akcji
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Zbrodnia made in ZSRS
Sprawa katyńska à la española
Sandhurst: końcowe odliczanie
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Głos z katyńskich mogił
Zachować właściwą kolejność działań
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Na straży wschodniej flanki NATO
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
SOR w Legionowie
NATO na północnym szlaku
Przygotowania czas zacząć
Prawda o zbrodni katyńskiej
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Wojna w świętym mieście, część druga
Mundury w linii... produkcyjnej
Kadisz za bohaterów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Zmiany w dodatkach stażowych
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Front przy biurku
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Charge of Dragon
Wojna w Ukrainie oczami medyków
NATO on Northern Track
Wojna w świętym mieście, epilog
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Szarża „Dragona”
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Rakiety dla Jastrzębi
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO