moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Lądowe drony

Rok 2018 raczej nie przyniósł rewolucji w wojskowych technologiach, ale warto przyjrzeć się zdolnościom rozwijanym w kontekście robotyzacji pola walki. Oczywiście zdalnie sterowane wozy bojowe nie są specjalnie nowe. Prototypowe konstrukcje tego typu powstały na początku lat dwudziestych XX wieku, wraz z rozwojem technologii radiowych. Dekadę później pojawiły się projekty wdrożone do służby. Co ciekawe, pionierem w tej dziedzinie była Rosja, która opracowała system do kierowania czołgami za pomocą radiostacji – Teletank. Na prototypy pojazdów zasługujących na miano lądowych robotów – czyli samodzielnie podejmujących działania – trzeba było poczekać aż 40 lat, czyli do momentu, gdy nastąpił dynamiczny rozwój mikrokomputerów. Dziś lądowe drony ma na wyposażeniu większość armii na świecie – tym są przecież roboty pirotechniczne używane przez saperów. Coraz więcej wojskowych inżynierów chce jednak wrócić do pomysłów z lat dwudziestych, by używać dronów nie tylko do rozbrajania bomb czy transportu, a do walki.

Wiele osób żartuje, że w przypadku wojskowych wynalazków, naukowcy i inżynierowie w zasadzie krążą jedynie wokół pomysłów, które pojawiły się lata, dekady, a nawet wieki wcześniej. Wówczas nierealizowalne przez technologiczne bariery, dziś nabierają kształtów, bo człowiek jest już w stanie zbudować coś, co kiedyś było dla niego nieosiągalne. Czołgi? Okręty podwodne? Śmigłowce? Wystarczy sięgnąć po projekty Leonarda da Vinci, i mamy gotowe rozwiązania tego typu. Oczywiście mocno upraszczam, bo jednak współczesnemu tankowi daleko do obitej deskami konstrukcji, przypominającej cyrk z armatami dookoła, jak sobie czołg wyobrażał genialny Włoch.

Z dronami lądowymi lub, jak kto woli, bojowymi robotami lądowymi, sytuacja jest bardzo podobna. To nie są konstrukcje wymyślone teraz. Ich korzenie sięgają wczesnych lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wtedy ludzkość zachwyciła się możliwościami radia i chciała za pomocą fal radiowych sterować właściwie wszystkim. Takie były początki bezzałogowych statków powietrznych – pierwsze były sterowane radiowo samoloty zabawki dla dzieci, które zmyślny brytyjski wynalazca (i niespełniony aktor) Reginald Denny postanowił sprzedać amerykańskiej armii jako cele do szkolenia obsług przeciwlotniczych systemów artyleryjskich.

Nic dziwnego, że wozy bojowe i czołgi również znalazły się na tej – zdalnie sterowanej – liście. Co ciekawe, jednymi z pionierów w tej dziedzinie byli Rosjanie, który w latach trzydziestych opracowali system sterowania radiowego czołgami o nazwie Teletank. Podczas prowadzonych wówczas prac badawczo-rozwojowych zainstalowali go właściwie we wszystkich posiadanych przez siebie modelach czołgów – T-18, T-26, T-38, BT-5 oraz BT-7.

Głównym przeznaczeniem Teletanków było przełamywanie pozycji nieprzyjaciela. Miało się to odbywać albo przy użyciu miotaczy ognia (zastępowano nimi karabiny maszynowe), albo przy pomocy dużego ładunku wybuchowego – ważącego nawet 750 kg, który czołg wiózł z przodu i zostawiał przed pozycjami nieprzyjaciela. Rosjanie przetestowali Teletanki bojowo podczas wojny z Finlandią. Wyniki ich użycia były jednak tak słabe (głównie przez problemy z łącznością z pojazdem), że projekt porzucono.

Ktoś słusznie zauważy, że sterowane radiowo czołgi, czy wozy bojowe, to jednak nie są roboty, bo wszystkie decyzje podejmuje w nich operator, a robot powinien działać samodzielnie – na podstawie danych z sensorów. Na prototypy tego typu maszyn lądowych trzeba było niestety poczekać aż cztery dekady – do przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W tym przypadku, na czoło technologicznego wyścigu zbrojeń zdecydowanie wyszli Amerykanie. Setki milionów dolarów zainwestowane w badania, przyniosły efekt m.in. w postaci Shakeya, pierwszego na świecie robota lądowego, który sam podejmował decyzje jak wykonać dane zadanie – np. dotarcie do danego punktu, transport obiektu i powrót, na podstawie danych z kamer i mikrofonów.

Dziś jesteśmy technologiczne lata świetlne za Shakeyem. Świetnie to widać na przykładzie latających dronów. To prawdziwe dzieła sztuki inżynieryjnej. Od uderzeniowych konstrukcji jak MQ-9 Reaper, przed którego rakietami nie sposób się ukryć, poprzez kolosy zwiadowcze Global Hawk, które „widzą” przeciwnika z odległości 250 km, aż po nanodrony rozpoznawcze Black Hornet, które są wielkości ważki. W dronach lądowych takich spektakularnych rewolucji nie doświadczyliśmy, bo trochę świat zachwycił się „latającymi” konstrukcjami i na nich skoncentrowano wysiłki badawcze. To się jednak zmienia. Coraz więcej armii chce wrócić do korzeni i jak w latach dwudziestych, używać lądowych dronów nie tylko do rozbrajania bomb czy transportu zapasów albo rannych, a do walki.

W tym technologicznym wyścigu znów na czoło wysunęli się (chyba) Rosjanie. Podczas działań wojennych w Syrii używają najnowszego robota lądowego, a właściwie miniczołgu Uran-9. Choć oficjalnie tego nie potwierdzili, gdyż według nich konstrukcja jest dopiero na etapie badań, to w Internecie krążą filmy pokazujące Urana w czasie walk o jedno z miast. Dlaczego o przewadze Moskwy piszę jednak w trybie przypuszczającym? Ponieważ Chiny nawet nie ukrywają swoich mocarstwowych zapędów w zakresie nowoczesnych technologii i także (nie pokazując ich wyników) deklarują zaawansowane prace w tej dziedzinie. Amerykanie? US Army stawia na razie raczej na automatyczne pojazdy mające działać jako logistyczne wsparcie wojsk własnych. Choć przyznam, że jak patrzę na zachodnie logistyczne roboty lądowe, to mam wrażenie, że niewiele trzeba, aby zamontować na nich zdalnie sterowane systemy ogniowe i baranka przerobić na wilka.

Rok 2018 nie był więc rokiem przełomu, jeśli chodzi o roboty lądowe. Patrząc jednak na liczbę konstrukcji tego typu znajdujących się w różnym stopniu prac badawczo-rozwojowych, myślę, że w perspektywie pięciu lat będziemy świadkami podobnego wysypu projektów wdrożonych do służby, jak miało to miejsce dekadę temu z latającymi dronami.

Krzysztof Wilewski , publicysta portalu polska-zbrojna.pl

dodaj komentarz

komentarze

~Scooby
1546859700
Robot nigdy nie będzie skuteczniejszy od człowieka. Ponieważ nie potrafi myśleć koncepcyjnie a takie myślenie ( nie tylko na wojnie) jest bezcenne i decyduje o wyniku. Robot wygrywa przy skończonej ilości zdarzeń. Konflikt zbrojny jest wartością nieskończona , ponieważ zawarte w nim są nie tylko czynniki kulturowe ale też emocje. p.s. np. zdobycie fortu Eben-Emael.
EC-B4-95-43

Wojna w Ukrainie oczami medyków
 
Przygotowania czas zacząć
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Szarża „Dragona”
NATO on Northern Track
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Wojna w świętym mieście, epilog
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zachować właściwą kolejność działań
Głos z katyńskich mogił
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Strażacy ruszają do akcji
Prawda o zbrodni katyńskiej
Front przy biurku
Ramię w ramię z aliantami
Wojna w świętym mieście, część druga
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Mundury w linii... produkcyjnej
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Rakiety dla Jastrzębi
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Optyka dla żołnierzy
NATO na północnym szlaku
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Barwy walki
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Kolejne FlyEle dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ocalały z transportu do Katynia
Odstraszanie i obrona
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
25 lat w NATO – serwis specjalny
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
V Korpus z nowym dowódcą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Święto stołecznego garnizonu
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Kadisz za bohaterów
Charge of Dragon
Sprawa katyńska à la española
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Na straży wschodniej flanki NATO
Zbrodnia made in ZSRS
Szpej na miarę potrzeb
Zmiany w dodatkach stażowych
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO