moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

PGZ pod pręgierzem, niesłusznie

Po lekturze dzisiejszego artykułu Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, doszedłem do wniosku, że idea budowy narodowego koncernu zbrojeniowego wcale nie jest tak oczywista, jak mi się do tej pory wydawało. Silna i nowoczesna zbrojeniówka, będąca produkcyjnym i logistycznym zapleczem Wojska Polskiego, jest niezbędna. Potrzeby dzisiejszej armii są duże, a program jej rozwoju sprawia, że będą jeszcze większe. Ministerstwo Obrony Narodowej chce, by jak największy odsetek tych potrzeb zaspokajały rodzime zakłady. Dzięki temu wojsko będzie miało zagwarantowaną ciągłość dostaw, a ludzie będą mieli pracę. Uważam, że nie ma innej drogi do silnego polskiego przemysłu zbrojeniowego, jak zbudowanie państwowego koncernu zbrojeniowego zrzeszającego wszystkie strategiczne z punktu widzenia obronności państwa podmioty. Wierzę również, że na bazie doświadczeń z Bumarem i PHO, które też miały być integratorami państwowej zbrojeniówki, tym razem nam się to uda.

Nieco ponad 15 lat temu, w maju 2002 roku, powstała Grupa Bumar. Była to pierwsza po 1989 roku udana (bo wcześniej pomysłów było kilka, ale żaden nie wszedł w życie) operacja restrukturyzacji rodzimej zbrojeniówki, polegająca nie na likwidacji, a na stworzeniu nowego podmiotu. Spółki zbrojeniowe, m.in. Bumar, ZPS Pionki, Przemysłowe Centrum Optyki, Maskol, Łucznik Radom, ZM Tarnów, RADWAR, Cenrex i WSK Warszawa II, scalono w państwowy holding, mający nie tylko dostarczać naszej armii broń i wyposażenie, ale również zawalczyć o rynki zagraniczne. Sterowane centralnie spółki miały razem zdobywać klientów, dzielić się produkcją (tak by zminimalizować sytuacje, gdy jedna z nich ma roboty po sufit, a druga nie wie, co zrobić z pracownikami) oraz, co najważniejsze, dzielić się zyskami.

Nie oceniam, czy z perspektywy 11 lat istnienia Grupy Bumar, którą w 2013 roku przekształcono w Polski Holding Obronny, wypełniono założenia pomysłodawców. Przybliżam jedynie ideę tworzenia w Polsce narodowego koncernu zbrojeniowego, bo po lekturze dzisiejszego artykułu Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej”, doszedłem do wniosku, że chyba wcale nie jest ona taka oczywista, jak mi się do tej pory wydawało. Dla jasności, wcale nie zamierzam w tym miejscu piętnować redaktora Wrońskiego za błędy merytoryczne, jak np. ten o podwoziu Kraba, które nie pochodzi, jak pisze, z koreańskiej armatohaubicy K-2, a z modelu K-9, oraz tego, że polska armia szuka następcy BWP-2. BWP-2 owszem, mieliśmy jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Ale w zawrotnej liczbie 62 sztuk i sprzedaliśmy je w połowie lat dziewięćdziesiątych do Angoli i Togo. Tysiąc BWP-1 mamy zaś do dziś. Ale w tym miejscu koniec, bo pomyłki w nazwie sprzętu to naprawdę drobiazgi, które cytuję z koleżeńskiej, dziennikarskiej złośliwości. Z uśmiechem.

Więcej zastrzeżeń, zdecydowanie już poważnych, mam do meritum artykułu. Zgadzam się, że Polska Grupa Zbrojeniowa nie jest tworem idealnym. Sam o tym pisałem wielokrotnie, widzi to także resort obrony. Zbyt mały udział w światowym eksporcie broni, jak na jeden z czołowych europejskich koncernów obronnych. Zbyt mała liczba gotowych do produkcji, względem narodowych oczekiwań, nowoczesnych produktów militarnych. Często zbyt wysokie, z punktu widzenia wojska, ceny produktów i usług. I wreszcie korporacyjna biurokracja.

To wszystko fakty. Jednak czy oznaczają one, że sam pomysł integracji zbrojeniówki jest zły, że powinniśmy PGZ zlikwidować, a pracujących tam ludzi przepędzić na cztery strony świata? Absolutnie nie! Zdecydowanie uważam, że nie ma innej drogi do silnego polskiego przemysłu zbrojeniowego, jak zbudowanie sprawnie działającego państwowego koncernu zbrojeniowego zrzeszającego wszystkie strategiczne z punktu widzenia obronności państwa podmioty. Wierzę również mocno, że na bazie doświadczeń z Bumarem i PHO, które też miały być integratorami państwowej zbrojeniówki, tym razem nam się to uda.

Trzeba dużo złej woli, aby nie widzieć synergii (ekonomiści nie bez przyczyny kochają to słowo), którą uzyskują państwowe spółki działające razem. Przecież jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w takiej haubicy czy automatycznym moździerzu są tysiące części i setki mniej lub bardziej ważnych podzespołów, to nie ma mowy, aby były one produkowane w jednej fabryce. To wysiłek dla kilku, kilkunastu zakładów. Jeżeli będą one w jednym koncernie, to łatwiej będzie taką współprodukcję zorganizować, niż gdyby trzeba było zlecać to podmiotom zewnętrznym. Nie mówiąc o tym, że państwo polskie i nasze wojsko ma wtedy pewność, że na czas wojny strumień dostaw, np. uszczelek, opon czy łusek do amunicji, nie wyschnie.

Czas życia uzbrojenia jest stosunkowo długi. Wchodząca dziś do służby broń będzie wykorzystywana przez kilkadziesiąt lat. Kupowanie jej u prywatnego dostawcy naraża wojsko na ryzyko, że w przyszłości producent zbankrutuje, zmieni branżę czy zarzuci rozwijanie danego produktu. I wtedy pojawią się pytania, co robić z uzbrojeniem, z którego korzystają żołnierze. Już dzisiaj borykamy się z tym problemem w przypadku choćby poradzieckich samolotów. Zdobycie do nich części zamiennych staje się coraz trudniejsze. Posiadanie przez MON pełnego zaplecza produkcyjnego i remontowego daje gwarancję, że nawet starsze generacje sprzętu będą odpowiednio zabezpieczone logistycznie.

Eksport PGZ… Cóż, wszyscy chcielibyśmy, aby był wyższy. Podane ostatnio przez firmę dane – wzrost sprzedaży za granicę w 2016 roku o 15% oraz prognozowany 50-procentowy wzrost w tym roku – pokazują, że sprawy idą we właściwym kierunku. Ale trzeba zachować proporcje i pamiętać, że bezpieczeństwo kraju nie zawsze idzie w parze z biznesem. Porównywanie PGZ z przemysłem czeskim jest nieuczciwe. Tamtejsza zbrojeniówka ma do zaopatrzenia tylko 20-tysięczną armię, która w ostatnich latach nie dokonywała zbyt dużych zakupów. No chyba, że za taki uznajemy kontrakt sprzed dwóch lat na zakup karabinów i pistoletów za 20 mln euro, który tam obwieszczono jako rekordowy. To logiczne więc, że Czesi eksportują co się tylko da. Tak, PGZ powinien też eksportować, ale priorytetem muszą być krajowe zamówienia i potrzeby Wojska Polskiego. Nasza armia jest dużo większa od czeskiej, a zgodnie z zapisami nowelizacji ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP już wkrótce w jej szeregach służyć będzie 200 tys. żołnierzy. To oznacza duży, skokowy wzrost popytu na sprzęt i uzbrojenie. Jeżeli tylko firmy PGZ będą w stanie oferować nowoczesne, sprawdzone i konkurencyjne rozwiązania, pracy im nie zabraknie.

Jak słusznie zauważa redaktor Wroński, PGZ ma sporo produktów, którymi może podbić zagraniczne rynki. Raki, Kraby, karabinki Groty, pistolety Ragun, pociski Piorun, granatniki RPG-40, specjalistyczne Rosomaki, mosty Daglezja, inteligentne miny Tulipan i Juka… To wszystko są potencjalne hity eksportowe. Ale najważniejszym zadaniem PGZ, jako polskiego strategicznego producenta, jest wyposażyć w nie Wojsko Polskie. Zdecydowanie wolę zobaczyć je najpierw w linii w naszej armii niż w obcym wojsku. Biznes biznesem, ale bezpieczeństwo kraju przede wszystkim.

Krzysztof Wilewski

dodaj komentarz

komentarze

~Piotr Uriel
1506152940
Dzień Dobry wszystkim czytelnikom i komentatorom Polski Zbrojnej. Myślę że optymalnym rozwiązaniem jest zasada złotego środka czyli równowaga podmiotów prywatnych i państwowych tak w zbrojeniówce jak i w całej gospodarce. Wymusza to konkurencyjność a więc wysoką jakość produktów i usług i pozwala na względną ciągłość i stabilność sektorów strategicznych. Co do USA to nie wiem czy moje dane są wiarygodne ale z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika że w USA państwo ma duże udziały w firmach ważnych ze względu strategicznego co zapewnia ich ciągłość, stabilność i pewność na wypadek sytuacji kryzysowych. Firmy w USA współpracują też z ośrodkami naukowymi i akademickimi i tak powinno być także u nas.
09-D8-6A-FC
~Katol Inkwizytor
1506146880
cyt:'Biznes biznesem, ale bezpieczeństwo kraju przede wszystkim." . 1 W USA wszystkie firmy zbrojeniowe są prywatne. Nie dość że muszą dostarczać najwyższej jakości uzbrojenie to jeszcze muszą na siebie zarobić. 2. Mamy temat Bumaru przerabiany przez ok 15 lat i oprócz "sukcesu malejskiego" nic. Pamiętamy podwozie Kraba - na wałkach skrętnych. ... Mądry człowiek nie popełni 2 raz tego samego błędu. Stąd zmiana nazwy, prezesa , nic nie zmieni .. . 3. Nie ma w biznesie tz" potencjalnych hitów' tylko albo coś się sprzedaje ( z zyskiem - nie malajskim) albo nie. 4. W wymienionych przez Pana produktach nie widzę jakiegoś szału technologicznego. 5. Na rynku polskim pracuje ok 1 mil Ukraińców i już są sygnały , że Ich też zaczyna brakować. Może by tak przesunąć wszystkich specjalistów lub 80 % z PGZ na polski rynek komercyjny. 6. Przerabialiśmy państwowa własność do 1989 i wiemy jak to chodzi. 7. cyt:"Kupowanie jej u prywatnego dostawcy naraża wojsko na ryzyko, że w przyszłości producent zbankrutuje" - proszę przypomnieć sobie historię firmy McDonnell Douglas i F-15.
DB-3F-9C-53

Kolejni Ukraińcy gotowi do walki
 
Sprawa katyńska à la española
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Jeśli nie Jastrząb, to…
Szarża „Dragona”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
NATO na północnym szlaku
Odstraszanie i obrona
Kolejne FlyEle dla wojska
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Barwy walki
V Korpus z nowym dowódcą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
25 lat w NATO – serwis specjalny
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Przygotowania czas zacząć
Zbrodnia made in ZSRS
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Głos z katyńskich mogił
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
W Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Ocalały z transportu do Katynia
Wojna w świętym mieście, epilog
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Rakiety dla Jastrzębi
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Prawda o zbrodni katyńskiej
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Strażacy ruszają do akcji
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
Charge of Dragon
Szpej na miarę potrzeb
Optyka dla żołnierzy
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Zmiany w dodatkach stażowych
Ramię w ramię z aliantami
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Święto wojskowego sportu
Kurs z dzwonem
Na straży wschodniej flanki NATO
Wojna w świętym mieście, część druga
Mundury w linii... produkcyjnej

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO